Tak Duda tłumaczył się ze swojej decyzji. „Urzędnicy UE kłamią”

Kiedy wyszło na jaw, że Komisja Europejska chce uruchomienia artykułu 7 Traktu Lizbońskiego, czyli tzw. „opcji atomowej”, Kancelaria Prezydenta RP poinformowała, że Andrzej Duda wygłosi specjalne oświadczenie. Jak się okazuje, decyzja KE nie wpłynęła na jego zdanie. Prezydent ogłosił, że podpisze dwie ważne ustawy – o Sądzie Najwyższym i KRS. A kilka godzin później wytłumaczył swoją decyzję: – Urzędnicy Unii Europejskiej po prostu kłamią w sprawie Polski – przekonywał Andrzej Duda.

– Dziwi mnie stawianie tak nieprzyzwoitej tezy o tym, że tamte ustawy i te ustawy to to samo. Są bardzo istotne różnice – mówił prezydent, kiedy uzasadniał podpisanie dokumentów, które wprowadzą zmiany w Sądzie Najwyższym i KRS. – W moim przekonaniu następuje pogłębienie demokratyzacji jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Zmiany służą demokratyzacji państwa i są przeciwieństwem oligarchizacji państwa – dodał.

Faktem jest jednak, że nawet prof. Krystyna Pawłowicz z PiS przyznała, że proponowane rozwiązania są… niekonstytucyjne! Co ważne, podczas swojego wystąpienia prezydent słowem nie zająknął się na temat reakcji Komisji Europejskiej. Żeby poznać zdanie Andrzeja Dudy trzeba było poczekać do wywiadu na żywo, który kilka godzin później mogli oglądać widzowie Polsat News.

– Warunki, które postawiłem, zostały spełnione przez parlamentarzystów. Nie wprowadzili do moich projektów ustaw takich zmian, które powodowałyby, że nie mógłbym ich podpisać. Oczywiście są pewne poprawki, ale niewielkie – mówił prezydent w rozmowie z Dorotą Gawryluk. Decyzję Komisji Europejskiej nazwał „czysto polityczną”. A w swoich wypowiedziach wyraźnie nie zamierzał spuszczać z tonu.

Andrzej Duda nie przebierał w słowach i stwierdził, że politycy z Unii Europejskiej często kłamią na temat Polski. – Jest wiele hipokryzji w działaniu Komisji Europejskiej – podkreślał. – Ja chcę sprawiedliwość przywrócić i pan Timmermans mi tego nie zabroni – oświadczył. Zdaniem Prezydenta RP, spór Polski z Komisją Europejską „nie ma merytorycznego uzasadnienia”. – Może chodzi o kwestie personalne. Jest tutaj ideologiczna różnica w spojrzeniu na świat i być może stąd też problem – zastanawiał się Duda.

Wczesnym popołudniem gruchnęła wieść, że Polacy mają powody do obaw. Komisja Europejska podjęła decyzję o wysłaniu wniosku do Rady UE o uruchomienie przeciwko Polsce artykułu 7. unijnego traktatu! Wątpliwości w tej sprawie nie miał od początku Frans Timmermans, wiceszef KE, który od kilkunastu miesięcy toczy boje z rządem PiS i uderza w przeprowadzaną przez partię Jarosława Kaczyńskiego reformę wymiaru sprawiedliwości. Uruchomienie artykułu 7. – przez wielu uważanego za polityczną „bombę atomową” – nie oznacza jednak nałożenia sankcji.

Wniosek KE oznacza, że Rada Unii Europejskiej większością 4/5 ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich (a więc potrzeba przynajmniej 22 z 26 głosów, Polska i Wielka Brytania nie głosują) może „stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2”. Jakie to wartości? „poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolność, demokracja, równość, państwo prawne, jak również poszanowania praw człowieka” – wylicza Traktat. Jakie byłyby konsekwencje uruchomienia art. 7.1? Żadne! Bo to tylko „stwierdzenie poważnego ryzyka istotnego naruszenia”.

FAKT.PL

Więcej postów