Czerwoni generałowie Macierewicza

Aż 13 z 14 kandydatów Antoniego Macierewicza przedstawionych niedawno do awansów generalskich ma za sobą członkostwo w PZPR, komunistycznej młodzieżówce ZSMP albo w jednym i drugim jednocześnie.

Antoni Macierewicz od kwietnia stara się przekonać prezydenta, by przyznał wybranym przez MON oficerom gwiazdki generalskie. Awanse zazwyczaj odbywają się przy okazji świąt — ale prezydent nie powołał generałów ani w Święto Konstytucji 3 maja, ani w Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia. Macierewicz liczył, że uda mu się przepchnąć swych kandydatów do nominacji w rocznicę wybuchu powstania listopadowego, czyli 29 listopada — tak było w minionym roku.

I właśnie na tej listopadowej liście znaleźliśmy zdumiewającą prawidłowość.

Czerwone legitymacje oficerów

Według ustaleń Onetu wśród wszystkich 14 generalskich kandydatów Macierewicza, aż 13 ma za sobą przeszłość w organizacjach komunistycznych. Byli członkami PZPR, jej młodzieżówki — Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a czasem mieli obydwie czerwone legitymacje.

To stoi w jawnej sprzeczności z deklaracjami Macierewicza, który twierdzi, że oczyszcza armię z postkomunistycznych generałów. Ostatnio mówił tak, dowodząc, że gdy zostawał szefem MON, w armii pierwsze skrzypce grali oficerowie ze „złotego funduszu”, czyli specjalnego programu awansu dla najzdolniejszej kadry stworzonego za czasów I sekretarza KC PZPR gen. Wojciecha Jaruzelskiego. – Polska armia, podobnie jak cały nasz kraj, na skutek nieprzeprowadzenia niezbędnych zmian po 1989 r., przeszła proces, który można nazwać „ewolucją wsteczną” – stwierdził Macierewicz. – Dziś atakowane jest wzmacnianie armii. Środowiska postkomunistyczne oraz liberalne używają tego paliwa w sposób szczególnie bezwzględny i konsekwentny.

Czy Macierewicz mógł nie znać przeszłości swych generalskich kandydatów? To niemożliwe. Według naszych informacji, każda teczka personalna selekcjonowana do awansu przechodzi przez ręce Radosława Petermana, szefa kadr MON, zaufanego człowieka ministra. Gdy poprosiliśmy MON o stanowisko w sprawie przeszłości generalskich kandydatów, przez trzy tygodnie nie dostaliśmy odpowiedzi.

Ordery zamiast gwiazdek

Oficjalnie lista kandydatów do awansów generalskich, których Antoni Macierewicz przedstawił prezydentowi, nie jest znana. Ale wiadomo, kto na niej jest. Czemu? Mimowolnie ujawnił to prezydent. Gdy odmówił Macierewiczowi awansów generalskich 29 listopada, chciał jasno pokazać wojsku, że to nie jest negatywna ocena służby i kwalifikacji kandydatów, tylko efekt konfliktu z ministrem. Ogłosił więc, że wszyscy wyznaczeni do awansów generalskich dostaną wysokie odznaczenia wojskowe. Był jeszcze jeden, dodatkowy odznaczony – to gen. broni Leszek Surawski, szef Sztabu Generalnego. Skonfliktowany z Macierewiczem dowódca dostał najwyższe odznaczenie w tym gronie: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Minister Surawskiego na liście awansów nie umieścił, mimo nacisków Kancelarii Prezydenta, która uważa, że trzygwiazdkowy dziś szef sztabu powinien mieć cztery gwiazdki, bo takie stopnie mają jego odpowiednicy w krajach NATO.

Duda stawia warunki Macierewiczowi

Czy komunistyczna przeszłość kandydatów do awansów generalskich zaważyła na decyzji prezydenta o odmowie nominacji? Według informacji Onetu nie miało to dla Andrzeja Dudy większego znaczenia. Odmówił awansów, bo to element jego wojny z Macierewiczem.

Współpracownicy prezydenta sugerowali mu, by z grona 14 kandydatów powołał czterech oficerów. Chodziło o żołnierzy liniowych, dowódców brygad, dla których to miały być pierwsze gwiazdki generalskie.

Prezydent zdecydował się jednak wstrzymać wszelkie nominacje. I wysłał do MON sygnał, że nie powoła żadnego generała, dopóki nie zostaną spełnione jego trzy warunki. Po pierwsze, Macierewicz ma zakończyć procedurę prześwietlania prezydenckiego współpracownika gen. Jarosława Kraszewskiego (wojskowy kontrwywiad wstrzymał mu dostęp do tajemnic państwowych i tropi rzekome powiązania ze Wschodem, w tym z putinowskim gangiem motocyklowym Nocne Wilki). Po wtóre, szef Sztabu Generalnego ma dostać czwartą gwiazdkę generalską. A po trzecie — przedstawicielem Polski przy NATO ma zostać gen. Janusz Adamczak, który ma za sobą m.in. kierowanie sztabem Dowództwa Sił Połączonych NATO w holenderskim Brunssum. Choć to bardzo wysokie stanowisko, to po powrocie do kraju Macierewicz trzyma go w rezerwie kadrowej, bez przydziału.

Zmiana pokoleniowa

Macierewicz nie zamierza się godzić na warunki prezydenta, dlatego ogłosił, że „wycofuje” generalskie kandydatury. Prezydent nie krył zdziwienia. — Informacja o wycofaniu wniosków dotarła do mnie za pośrednictwem mediów i bardzo mnie zdziwiła. Nie bardzo wiem, jak do tego podejść. Nigdy nie podważałem kandydatur na stopnie generalskie, które były zgłoszone przez ministra Macierewicza. To bardzo dobrzy żołnierze — powiedział w TVN24. Macierewicz odpowiedział mu w Polskim Radiu: — Od dłuższego czasu trwała sytuacja niezdrowa, odkładano awanse generalskie, blokując w ten sposób rozwój armii. Ta sytuacja musiała zostać przecięta.

W komunikacie MON dotyczącym wycofania nominacji napisano m.in., że „mianowania generalskie mają kluczowe znaczenie dla zmiany pokoleniowej”. O przeszłości kandydatów stanowiących ową „zmianę pokoleniową” nie wspomniano.

ANDRZEJ STANKIEWICZ, ONET.PL

Więcej postów