Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zwracało się kilka miesięcy temu do ministra Antoniego Macierewicza z wnioskiem o zgodę na oddelegowanie wysokich stopniem żołnierzy do BBN. Pracowaliby wtedy dla prezydenta. MON te wnioski zignorowało – ustaliła GAZETA.PL.
To jeszcze jedno pole konfliktu Antoniego Macierewicza z prezydentem Andrzejem Dudą.
– Blokowanie BBN-u – tak o postawie MON mówi nam jedna z osób znających sprawę. Bez zgody ministra obrony narodowej żaden z wojskowych nie może pracować w Biurze. A MON zgód nie daje.
Wojna o żołnierzy
Zwłaszcza przez ostatnie pół roku pozyskanie nowych wykwalifikowanych żołnierzy do pracy w prezydenckim BBN-ie było bardzo istotne, bo gen. Jarosław Kraszewski czasowo stracił dostęp do informacji tajnych. Kraszewski zajmuje stanowisko dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN.
Ten najbliższy prezydentowi generał to „oczy” Andrzeja Dudy w spojrzeniu na armię. Ale teraz oślepione przez zaufanego człowieka Macierewicza – szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka.
Małe zwycięstwo prezydenta?
Pod koniec czerwca br. podlegająca Macierewiczowi SKW wszczęła procedurę sprawdzania certyfikatu bezpieczeństwa Kraszewskiego. W efekcie generał został go pozbawiony i de facto nie może w pełni pracować, bo stracił dostęp do tajnych informacji.
SKW ma pół roku na decyzję, czy przywrócić mu certyfikat bądź go już na stałe zabrać. W szczególnie uzasadnionych przypadkach kontrwywiad wojskowy może postępowanie wydłużyć o kolejne pół roku. Macierewicz i Bączek sygnalizowali, że zakończy się już w grudniu. Jeśli tak się stanie, będzie to małe zwycięstwo prezydenta, bo nawet od negatywnej decyzji Kraszewski może się odwołać do premier Beaty Szydło.
BBN w dwa ognie
W minionych miesiącach bliska Macierewiczowi „Gazeta Polska” wzięła się za rozprawę z żołnierzami pracującymi w BBN. Przeciek z akt personalnych wojskowych szerokim strumieniem popłynął do tej gazety. Pojawiła się seria publikacji o „komunistach” z ul. Karowej.
W efekcie z dnia na dzień Biuro pożegnało się z pułkownikiem Czesławem Juźwikiem (bo służył w WSW w latach 1983-90). Z jednej strony obóz Macierewicza ostrzeliwał BBN, a z drugiej ten sam Macierewicz ignorował prośby BBN o oddelegowanie wysokich stopniem żołnierzy do pracy w prezydenckim Biurze.
W BBN pracuje, w roli doradcy jego szefa, gen. dr Romuald Ratajczak (w stanie spoczynku), ale jest o pokolenie starszy niż Kraszewski, a w życiorysie ma też, co wypominała mu „GP”, przynależność do PZPR, co czyni go łatwym celem.
Milczące „nie” dla transferów
Blokada przejść żołnierzy do BBN – słyszymy od osoby bliskiej armii – jest od miesięcy jedną ze spraw, które ciążą na relacjach obozu prezydenckiego z Macierewiczem.
– Antoni Macierewicz musi wydać zgodę na transfer, a on do BBN nikogo nie chce puścić. Nigdy wcześniej nie było problemów z pozyskiwaniem żołnierzy do pracy dla prezydenta, a teraz ten problem już jest. Nie ma normalnej komunikacji z ministrem, więc nie ma też możliwości przejścia z MON do BBN – słyszymy od osoby znającej realia współpracy MON z Biurem.
Pozory odwilży
W oficjalnych wypowiedziach Antoni Macierewicz teraz bardzo się miarkuje. Ciężar wyrażania zaskoczenia i smutku po słowach Dudy o „ubeckich metodach” Macierewicza, wzięli na siebie współpracownicy szefa MON, a nie on sam.
Jednocześnie minister wykonał w ostatnich dniach ruch, sugerujący chęć odprężenia w relacjach Pałac – MON. Wycofał bowiem wnioski o awanse generalskie. Andrzej Duda był tym posunięciem zaskoczony i wcale tego nie oczekiwał. W Pałacu ruch Macierewicza odebrano jako stwarzanie pozorów dobrej woli.