W większości armii świata wciąż służą czołgi, zaprojektowane jeszcze w ubiegłym stuleciu. Trwają jednak już prace nad pojazdami, które miałyby je zastąpić. Niektóre nowe pomysły i kierunki rozwoju wydają się wyjęte wprost z literatury science-fiction. Na ośmiu przykładach próbujemy pokazać, jak w nadchodzących latach będą wyglądały wojskowe pojazdy pancerne.
Warto od razu napisać, że różne państwa rozwijają różne koncepcje. Nie wszystkie pasują do ogólnie przyjętej definicji czołgu. Jednocześnie jednak widać, że nikt nie myśli na poważnie o całkowitym porzuceniu tradycyjnej broni pancernej.
T-14 Armata – czyli pierwszy czołg czwartej generacji
W wyścigu po czołg nowej generacji na prowadzeniu są Rosjanie. Oni zaprezentowali już model T-14 Armata. Modele z pierwszej, testowej serii można było podziwiać na Placu Czerwonym 9 maja 2015 roku. Jak daleko Rosjanie są jednak do w pełni dopracowanego pojazdu i produkcji na pełną skalę? Tego nie wiadomo. A co wiadomo?
T-14 wyposażono w szereg technologii, zwiększających jego możliwości na polu bitwy:
Radar dalekiego zasięgu oraz różnego rodzaju czujniki i kamery, połączone z komputerowym systemem wymiany danych i nawigacją satelitarnąAktywne zawieszenieAktywny systemy obrony „Afganit” i dynamiczny system „Malachit”Bezzałogową wieżaPancerną kapsułę załogiRozwiązania stealth, np. urządzenie, mieszające spaliny z powietrzem dla zamaskowania śladu cieplnego
Eksperci są zgodni, że to projekt rewolucyjny, który może wyznaczyć drogę dalszemu rozwojowi broni pancernej.
Japoński Type-10 Hitomaru
Japoński Hitomaru nie jest tak nowoczesny, jak T-14. Zalicza się go jednak do najnowszej, czwartej generacji czołgów podstawowych.
Type-10 jest wyposażony między innymi w hydropneumatyczne zawieszenie, układ przeniesienia napędu, umożliwiający osiągnięcie prędkości 70 km/h także podczas jazdy do tyłu, czy system wymiany danych pomiędzy pojazdam i taktycznymi komputerami piechoty.
Type-10 wyróżnia się takż niewielką masą, około 20 ton niższą od Abramsa M1A2, przy podobnych wymiarach i armacie tego samego kalibru. To ważne, bo dzięki temu nowy pojazd jest w stanie korzystać ze znacznie większej liczby lokalnych mostów, który w Kraju Kwitnącej Wiśni nie brakuje.
Pytanie brzmi, czy lżejszy pancerz japońskiej maszyny jest równie wytrzymały? Niestety, dane na ten temat są tajne.
Merkava Mk 4 Windbraker
Izraelska Merkava Mk 4 to wciąż pojazd trzeciej generacji. Jeden z jego elementów, system obrony Trophy to jednak rozwiązanie, które w swoich siłach zbrojnych chciałyby wprowadzić wszystkie państwa świata, jak to działa?
Zamontowany na pancerzu radar wykrywa nadlatujący pocisk i po przeprowadzeniu obliczeń wystrzeliwuje w jego kierunku niewielkie metalowe pociski. Trafienie detonuje głowicę kumulacyjną w niewielkiej odległości od czołgu.
Podczas operacji Protective Edge w 2014 roku system Trophy okazał się skuteczny przeciwko pociskom przeciwpancernym Metis, Kornet, czy wyrzutniom RPG-29. Podczas trzech tygodni walk siły Izraela nie straciły ani jednego czołgu.
PL-01 – polski koncept przyszłości
Najbardziej futurystycznie w zestawieniu prezentuje się polski projekt gliwickiego OBRUM-u. Na razie jest to jedynie koncepcja, bardzo daleka od realizacji. Pokazane przez Polaków pomysły wydają się jednak bardzo ciekawe.
Zacznijmy od tego, że PL-01 jest klasyfikowany poprawnie jako wóz wsparcia bezpośredniego, a nie czołg. Konstrukcja miałaby jednak być uzbrojona w działo kalibru 120 mm, zamontowane w bezzałogowej wieży. Załogę chroniłaby pancerna kapsuła, a wykorzystanie technologii typu stealth miałoby na celu ukrycie pojazdu przed radarami, czy systemami termowizyjnymi.
Wyraźnie widać, że polski projekt proponuje podobne rozwiązania do tych, które Rosjanie zaimplementowali w T-14. W tej chwili jednak nie wiadomo, czy PL-01, lub inny czołg, wykorzystujący te pomysły ma szanse trafić do polskiej armii.
Griffin – amerykanie także budują wóz wsparcia bezpośredniego
Griffin to demonstrator technologii, pokazany przez General Dynamics w 2016 roku. Powstał on jako podstawa do opracowania dla armii USA nowego lekkiego pojazdu pancernego, oferującego dużą siłę ognia.
Żeby osiągnąć wspomniane założenia, General Dynamics połączyło wieżę podobną do tej z czołgu Abrams z działem XM360 120 mm z podwoziem brytyjskiego lekkiego pojazdu pancernego AJAX.
Oczywiście Griffin nie jest konstrukcją konkurencyjną dla rosyjskiego T-14. To zupełnie inna koncepcja pojazdu pancernego, znacznie lżejszego, mającego przede wszystkim wspierać piechotę.
Saratnik – czy to wciąż jeszcze czołg?
Saratnik to budowany przez koncern Kałasznikow bezzałogowy pojazd pancerny, który może poruszać się autonomicznie, realizując wyznaczone zadania, albo być kierowany zdalnie. Siedmiotonowy pojazd może być uzbrojony na różne sposoby, w tym w kierowane pociski przeciwpancerne Kornet-EM.
Czy to czołg? Raczej nie, ale wydaje się, że Saratnik doskonale pokazuje kierunek rozwoju broni pancernej. Brak miejsca dla załogi to ogromna oszczędność miejsca i masy, a więc i pieniędzy. O wiele łatwiej także chronić załogę pojazdu, jeśli znajduje się ona kilka kilometrów od miejsca walki.
Ripsaw – amerykanie także pracują nad czołgiem-dronem
Amerykańskie firmy także pracują nad bezzałogowymi pojazdami gąsienicowymi dla wojska i to od lat. Jednym z testowanych przez armię USA maszyn jest zdalnie sterowana wersja pojazdu Ripsaw, która może przenosić karabiny maszynowe, granatniki automatyczne, czy kierowane pociski przeciwpancerne Javelin.
Co jednak ciekawe, armia USA zgodnie z dyrektywą 3000.09 z 2012 roku nie pozwala automatycznym systemom podejmować decyzji o użyciu siły. To oznacza, że Ripsaw i podobne systemy uzbrojenia nie będą walczyć autonomicznie. Przynajmniej do momentu, w którym wspomniana dyrektywa nie zostanie uchylona.
M-20UP-1 – budżetowy czołg przyszłości od Serbów
Na targach Partner 2015 w Belgradzie serbscy inżynierowie mieli pokazać swoją wizję czołgu przyszłości. Mowa o modelu M-20UP-1, który miałby powstać na bazie lokalnej wersji radzieckiego T-72, z wykorzystaniem pomysłów, zaczerpniętych ze wspomnianego wyżej T-14 Armata. Taki rozkrok pomiędzy nowoczesnością i oszczędnością wydaje się ciekawy dla krajów o mniejszych budżetach na obronność.
W zamierzeniach pojazd miałby być wyposażony w bezzałogową wieżę, a trzyosobowa załoga chroniona byłaby pancerną kapsułą, oddzielającą ludzi od amunicji, paliwa, czy silnika. 125-mm działo gładkolufowe byłoby przystosowane także do wystrzeliwania kierowanych laserowo pocisków rakietowych.
Co dalej z Abramsem?
Pisząc na temat, przyszłości broni pancernej nie można pominąć planów USA. Wspominaliśmy już o projekcie lekkiego Griffina, ale ciekawsze są plany najbogatszej armii świata w kwestii czołgu podstawowego Abrams.
Obecne w służbie wozy od 2018 roku mają być modernizowane do wersji M1A2 Sep v3. To oznacza między innymi instalację łącza danych dla pocisków typu smart, czy modyfikację systemów obserwacji termowizyjnej. Od 2021 roku planowane jest wdrażanie kolejnych ulepszeń i wersji Sep 4.
Jednocześnie jednak armia USA pracuje nad koncepcją następcy Abramsa, którego możliwości modernizacyjne wyczerpują się. Nowy pojazd miałby trafić do służby w latach 30., a wojskowi chcieliby zobaczyć w nim bardzo ciekawe nowości. Wśród tych wspomnianych publicznie można wymienić:
Broń laserową, niszczącą drony i nadlatujące pociski artyleryjskie
Możliwość kontrolowania dronów, zapewniających zwiad, wsparcie, czy zaopatrzenie
Bezzałogową wieżę
Możliwość zdalnej obsługi
Działo elektromagnetyczne
Pancerz wykonany z lżejszych materiałów
Które z tych pomysłów uda się zrealizować? To pytanie pozostaje otwarte, choć z góry możemy założyć, że zastąpienie tradycyjnego działa bronią elektromagnetyczną jest bardzo wątpliwe.
ONET.PL