KOMPROMITACJA nie przeszkadza w polskiej polityce?

Zrobienie rzecznikiem już mniejsza z tym kogo i jakiej sprawy, do jakiego doszło w ostatnich dniach to jeden wielki skandal. Ponieważ na poważne stanowisko państwowe została mianowana osoba wcześniej skompromitowana, istotnym naruszeniem podstawowych praw naszej rzeczywistości politycznej.

Nie można zgodzić się na to, żeby tolerować przypadki korupcji politycznej, czy też namawiania do korupcji. Ponieważ istotą demokracji jest pluralizm. Jeżeli pozwolimy na to, żeby politycy jednej opcji, chodzili do polityków innej opcji i próbowali ich wyrwać np. z koalicji rządzącej – oferując określone korzyści, to już nie będzie demokracja tylko coś na kształt kunktatorstwa i teorii wielkiego spisku.

Osoby już wcześniej skompromitowane politycznie, właśnie przez próby namawiania innych polityków, do skrytego działania – nie powinny NIGDY WIĘCEJ wracać do czynnej polityki. Uwaga, to nie oznacza, że nie powinny mieć drugiej szansy. Wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy popełniamy błędy, czasami robimy skrajne głupoty, czasami popełniamy przestępstwa – jednakże polityka musi być przynajmniej formalnie czysta. Bez zapewnienia tego wymogu, zamieni się w jawne szambo. Ludzie skompromitowani nie powinni być ponownie wprowadzani do obrotu politycznego, na jakiekolwiek stanowiska publiczne. Oczywiście z wyjątkiem sytuacji, że ludzie kogoś wybiorą, kto nie był skazany z ograniczeniem praw publicznych. To, co innego – jednakże wiadomo to suweren decyduje.

Skompromitowanych mamy jednak wielu, czy aby przypadkiem szef pewnej partii opozycyjnej, która uważa siebie samą za partię wiodącą, nie podpadł wcześniej swojemu szefowi? Czy nie był odstawiony na bok – z głównego mainstreamu polityki, jako osoba z nimbem dorozumianych prawie podejrzeń?

To zadziwiające jak łatwo jest w Polsce polityka wyeliminować, chociaż wiadomo że jednego pana ministra pogrążył zegarek, a pewnego posła z Polski południowo-wschodniej, to nawet samolot nie dał rady, nie mówiąc już o zegarkach i innych składowych majątku, który był tak znaczny, że poseł rzeczywiście mógł zapomnieć o tym, co posiada.

Jeszcze inny poseł wsławił się grożeniem zdaje się krzesłem, mężowi swojej konkubiny – układ był nieczytelny. Podobnych wybryków oczywiście było o wiele więcej, wielu ludzi pokazało swoją prawdziwą naturę. Nie ma chyba już zupełnie potrzeby wspominać „choroby filipińskiej” pewnego prezydenta, jak również wybryku jednego z jego bliskich współpracowników w kontekście niektórych zachowań Ojca Świętego itp. Można się dziwić, że w katolickim kraju, były premier porzuca rodzinę, wiąże się z młodą kobietą, którą później także porzuca, czy też z którą się rozstaje – i jest zapraszany jako wyrocznia spraw wszelakich do zagranicznych mediów w Polsce? Dorosły mężczyzna, który porzucił żonę, która dała mu liczne potomstwo – dlatego, żeby robić karierę i po prostu błaznować – nie jest napiętnowany? Czy można sobie wyobrazić większą kompromitację? Może tylko polityk w agencji towarzyskiej, czy też wynajmujący lokal na rzecz takiego procederu, bo i takie przypadki się potrafią zdarzyć, życie jest dynamiczne i wielokrotnie złożone. Przecież doktor prawa może udawać, że nie rozumie tekstu Konstytucji! Wszystko jest możliwe!

Niestety w Polsce do polityki dostają się ludzie, nie najzdolniejsi, których wyłoniło społeczeństwo w wyborach, tylko przeważnie ludzie których partyjni baronowie zgodzili się umieścić na odpowiednio dobrze biorących miejscach na listach wyborczych. To jest istota zła całego systemu, co prawda taka selekcja chroni nas przed pojawianiem się kolejnych panów Tymińskich, jednakże z drugiej strony istotnie nas ogranicza do mniej więcej przeciętnej marności poziomu liderów. Przecież jest oczywistością, że każdy lider, decydujący o listach będzie dobierał sobie ludzi, którzy nie będą stanowili dla niego zagrożenia w warstwie intelektualnej. Oczywiście są od tego wyjątki, jednakże zasadą kształtowania kadr naszej polityki jest – nos lidera (tzw. barona) oraz kontynuacja, czyli wciąganie na listy tych, którzy byli w poprzednich okresach. Żeby było śmieszniej, ludzie w polityce zmieniają jeszcze swoje barwy polityczne, albo wręcz przynależność do poszczególnych, zdarza się że i – przeciwstawnych opcji.

Jeżeli do tego jeszcze dodamy, że kompromitacja w ogóle nie przeszkadza w życiu publicznym, co doskonale widać na przykładach niektórych hierarchów jednego z kościołów, to w ogóle nad czym się zastanawiamy? Może to wszystko nie ma znaczenia? Może wręcz przeciwnie – tak skonstruowano system, żeby „ryba” na pewno popsuła się od głowy? Historia każe nam przypuszczać, że nie ma przypadków. Ciągła troska o kształt i jakość naszych elit, musi być istotnym elementem całego systemu politycznego.

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów