Ukraińcy sfabrykowali DRAMATYCZNE zdjęcia z Donbasu? [+FOTO]

Internet obiegły fotografie, mające przedstawiać ukraińskich żołnierzy w ogniu walki w rejonie Szyrokino w Donbasie. Ich autorem okazuje się być doradca ukraińskiego ministra obrony, a autentyczność zdjęć budzi poważne wątpliwości. Według Tomasza Maciejczuka, wszystko jest najpewniej ukraińską akcją propagandową, obliczoną na uzyskanie wsparcia z Zachodu.

W sieci pojawiła się seria fotografii, wykonanych przez Dmitrija Murawskiego. Mają one przedstawiać walki w Donbasie, w rejonie miejscowości Szyrokino. Widać na nich ukraińskich żołnierzy w okopie, wynoszących pod ostrzałem skrzynię z amunicją. Inni żołnierze pomagają swojemu rannemu lub kontuzjowanemu koledze wyjść spod ostrzału.

Na innych zdjęciach widać Ukraińca strzelającego z granatnika ręcznego, a także grupę żołnierzy i wozy bojowe na tle eksplozji.

Fotografie autorstwa Murawskiego obiegły Internet. Dziennikarze wykorzystali je jako ilustrację do pokazania sytuacji ukraińskich żołnierzy w Donbasie. W oparciu o nie powstały m.in. artykuły na portalach Business Insider, a także Na Temat.

„Wyglądają jak fotosy z filmu wojennego albo pokolorowane fotografie z II wojny światowej, a tak naprawdę dokumentują codzienność ukraińskich żołnierzy. Dmitry Muravsky uchwycił ją, by świat zobaczył wojnę jego oczami i przypomniał sobie, że ona ciągle trwa. Ryzykował przy tym życiem. (…) Naprzeciwko prorosyjskich separatystów dążących do oderwania fragmentu kraju stanęli Ukraińcy i to im Muravsky robi zdjęcia. Zdjęcia, które mówią więcej niż dziesiątki artykułów, dotykając do żywego” – pisze Karolina Błaszkiewicz na portalu NaTemat.pl.

Murawski jest jednak nie tylko fotografem. Oficjalnie pełni istotną funkcję w ukraińskim ministerstwie obrony. Jest kierownikiem Centrum Koorodynacyjno-Informacyjnego w Biurze Komunikacji i Prasy tego resortu. Ponadto, jest doradcą ukraińskiego ministra obrony.

Na te i inne zdjęcia zwrócił uwagę dziennikarz Tomasz Maciejczuk, który był w Donbasie w okresie, kiedy trwały tam regularne walki Ukraińców z separatystami. Jego zdaniem, zostały one spreparowane.

 „Według mnie sytuacje ze zdjęć zostały ustawione. (…)  Byłem na różnych frontach wojny w Donbasie, widziałem wiele, byłem pod ostrzałami z każdego rodzaju broni używanego przez separatystów. Nigdy nie widziałem sytuacji pokazywanych na zdjęciach” – pisze Maciejczuk. Tłumaczy również, dlaczego sytuacje przedstawione na zdjęciach wydają mu się nienaturalne.

„Nigdy nie widziałem, żeby przeciwnik trafił z moździerza centralnie w okop żołnierzy. Zdjęcie wydaje sie tym bardziej dziwne, ze żołnierze zamiast ratować swoje życie ratują skrzynki z amunicja, których maja wszędzie pod dostatkiem. W dodatku, na miejscu tego niesamowitego zdarzenia pojawia sie fotograf i uwiecznia moment na swoim aparacie. Żeby tego było mało, fotograf okazuje sie doradca MON” – pisze Maciejczuk odnosząc się do pierwszego zdjęcia.

Odnośnie drugiego zdjęcia zwraca uwagę, że żołnierze nie zachowują się tak, jakby artyleria centralnie trafiała w ich pozycje. Zamiast się kryć i chronić przed odłamkami, uciekają po otwartym terenie.

„(…) w czasie ostrzału z moździerzy wstają i uciekają po otwartym terenie. Samobójcy? Brak doświadczenia? A może jednak ustawka dla fotografa z ukraińskiego MONu?” – pyta Maciejczuk. Jego zdaniem fotografia żołnierza strzelającego z RPG również wygląda nienaturalnie. Dziennikarz przyznał, że w Donbasie sam kilka razy strzelał z RPG-7 i RPG-22.

„Biorąc pod uwagę sytuacje ze zdjęcia doradca MON musiał znaleźć sie na pierwszej linii frontu, a pod pozycje Ukraińców podjeżdżały czołgi lub wozy separatystów. (…) tego modelu RPG, który widzicie na zdjęciu nie używa sie na odległość większa niż 200 metrów” – pisze dziennikarz zaznaczając, że w ostatnim czasie w Szyrokino takie natarcia nie miały miejsca.

„Co wiec widzimy na zdjęciu? Ustawke na potrzeby ukraińskiej propagandy, która rozesłała juz te zdjęcia po całym świecie?” – kwituje Maciejczuk. Podkreśla, że także ostatnie zdjęcie jest najpewniej ustawione, gdyż do tego rodzaju starć nie dochodziło w ostatnim czasie. W komentarzach pojawiały się też uwagi, że pozycja przyjęta przez ukraińskich żołnierzy faktycznie naraża ich na straty w wyniku ostrzału.

Maciejczuk, że wybuchy na zdjęciach najpewniej zostały wywołane za pomocą środków pirotechnicznych, a „cała operacja została przeprowadzona przez ukraiński MON, by pokazać na Zachodzie, że na Ukrainie trwa najprawdziwsza wojna, by łatwiej było zdobywać pomoc finansowa i wsparcie polityczne, a może nawet uzbrojenie”.

Krytycznie na temat autentyczności zdjęć wypowiedział się również fotograf i dziennikarz Jakub Szymczuk.

„(…) jak pierwszy raz zobaczyłem te ujęcia jakoś mi tak zaleciały sztucznością, na fotografiach wojennych, często czuje się lęk i emocje fotoreportera, choćby poprzez pewne niedoskonałości, które nadają takiej fotografii pewną dynamikę… tutaj jakby to wszystko było… no ok nie chcę tego pisać ale mam podobne odczucia a fotografowałem pod ostrzałem, więc mam już mniej więcej rozeznanie z czym to się je…” – napisał na Facebooku Szymczuk.

FACEBOOK.COM / KRESY.PL

Więcej postów