Ukraińcy nie bez powodu boją się umieszczenia słowa „ludobójstwo” w ustawie o upamiętnieniu Rzezi Wołyńskiej, ponieważ jeżeli by to nastąpiło, organizacje tego kraju nie mogłyby należeć do międzynarodowych i międzypaństwowych stowarzyszeń kombatanckich.
Co więcej, tak sformułowana ustawa pozwalałaby ścigać w Polsce z urzędu wszelkie przejawy neobanderyzmu wśród napływających licznie do naszego kraju Ukraińców.
Prawo i Sprawiedliwość wcale nie kwapi się ze zrobieniem porządku z neobanderią, co budzi poważne obawy wielu środowisk. Podczas zakończonego dzisiaj posiedzenia Sejmu nie głosowano ani nad uchwałą PiS o upamiętnieniu Zbrodni Wołyńskiej, ani nad ustawą przedłożonej przez Klub Kukiz’15. Zawirowaniami wokół upamiętnienia Rzezi Wołyńskiej zajął się Parlamentarny Zespół ds. Kresów, Kresowian i Dziedzictwa Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczpospolitej. Podczas czwartkowego posiedzenia wspomnianego zespołu środowiska kresowe zgodziły się, że uchwała o ustanowieniu 11 lipca świętem upamiętniającym męczeństwo Kresowian to rozwiązanie połowiczne i docelowo sprawa ta powinna być regulowana ustawą. Fakt, że na pół godziny przed rozpoczęciem posiedzenia Komisji Łączności z Polakami za Granicą poseł Michał Dworczyk (PiS) złożył projekt uchwały o upamiętnieniu 11 lipca, uznali za niedopuszczalny. Tym bardziej, że Prawo i Sprawiedliwość wije się niczym piskorz, aby uniknąć ustawowego stwierdzenia ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
– PiS zdecydował, że albo da słowo „ludobójstwo” bez ustawy, albo ustawę bez słowa „ludobójstwo” – zauważył poseł Wojciech Bakun (Kukiz’15), dodając, iż uchwała nie jest dokumentem prawnym, ale wyrażeniem woli Sejmu.
– Nie będzie to święto państwowe, wymagające wywieszenia flagi, to nie będzie święto, które będzie miało obchody centralne. Przy obchodach centralnych i wywieszeniu flagi ludzie będą się zastanawiać, dlaczego prezydent składa kwiaty przed pomnikiem, a tak zostanie ono zapomniane – wyliczał. – Chodziło o to, by w świadomości publicznej funkcjonowało to święto. To jest budowanie tożsamości historycznej – zauważył, dodając, iż Kresowianie je obchodzą i uchwała pod tym względem niczego nie zmienia.
– Aby gloryfikacja banderyzmu mogła być ścigana potrzebujemy ustawy a nie uchwały – wtórował mu Robert Winnicki, zaznaczając, iż z punktu widzenia Ukraińców nie ma znaczenia, czy przyjmiemy ustawę czy uchwałę, gdyż i tak dojdzie do starcia ideologicznego. – Im dłużej państwo polskie milczy w sprawie ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów i nie reaguje na to, co się dzieje na Ukrainie, tym większe trzęsienie ziemi szykujemy w relacjach polsko-ukraińskich na przyszłość – skonstatował.
Jego zdaniem IPN powinien otrzymać konkretne narzędzia do rozliczania żyjących jeszcze ludobójców z OUN-UPA. Do tego jednak potrzebne jest umieszczenie słowa „ludobójstwo” w ustawie.
– Jeżeli polski parlament był w stanie określić mianem ludobójstwa rzeź Ormian przez Turków, to nie rozumiem, dlaczego nie może tego zrobić w stosunku do własnych obywateli? – zastanawiała się Ewa Siemaszko, wybitna badaczka dziejów Kresów okresu rzezi dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów.
Poseł Wojciech Bakun zaznaczył, uzupełniając niejako jego wypowiedź, że „strona ukraińska zbrodniarzy wyniosła do rangi bohaterów ustawą, a nie uchwałą i to jest też znamienne”.
W sprawie wypowiedzieli się również prawnicy. Okazuje się, że Ukraińcy nie bez powodu boją się umieszczenia słowa „ludobójstwo” w ustawie o upamiętnieniu Rzezi Wołyńskiej, ponieważ jeżeli by to nastąpiło, organizacje tego kraju nie mogłyby należeć do międzynarodowych i międzypaństwowych stowarzyszeń kombatanckich.
ANNA WIEJAK