Poznanianka Anna K. straciła męża w zamachu terrorystycznym podczas wakacji w Tunezji. Kobieta uważa, że wina leży po stronie biura podróży, bo organizator wczasów nie ostrzegł małżeństwa przed niebezpieczeństwem. Wdowa domaga się 800 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
To miały być wakacje marzeń. Słońce, kąpiele w morzu i basenie, zwiedzanie zabytków, relaks na plaży. Wspaniały urlop zamienił się jednak w koszmar – przerwała go krwawa jatka, jaką muzułmańscy fanatycy zgotowali turystom w Tunisie, strzelając do nich jak do kaczek w muzeum narodowym.
– Biuro podróży Nowa Itaka nie ostrzegało swoich klientów o tym, że w Tunezji jest niebezpiecznie – mówi mecenas Jakub Zbierski, pełnomocnik Anny K. – Nie robili tego, mimo że ostrzeżenie zamieściło na swojej internetowej stronie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Gdyby taka informacja była podana, moja klientka na pewno nie pojechałaby z mężem do Tunezji – dodaje prawnik.
Wdowa nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Widać po niej, jak wielką traumę przeżyła. Jej prawnik tłumaczył, że nie chce rozmawiać o sprawie, bo to, co się stało w Tunisie, to dla niej wciąż straszne emocje. 18 marca w stolicy Tunezji doszło do krwawego zamachu. Muzułmańscy fanatycy (później okazało się, że to terroryści z Państwa Islamskiego) zaatakowali zagranicznych turystów zwiedzających Muzeum Bardo. Zginęły wtedy 23 osoby, w tym trzy z Polski. Wśród nich mąż Anny K., urzędnik z Poznania. Kobieta została ranna.
Wczoraj rozpoczął się proces w Opolu (tam ma siedzibę biuro podróży). Sędzia Beata Hetmańczyk wyłączyła jednak jawność rozprawy z uwagi na charakter powództwa. Wiadomo jednak, że na zadośćuczynienie składa się 700 tysięcy złotych za śmierć mężczyzny i 100 tysięcy za krzywdy jego żony.
Co na to wszystko organizator wycieczki? Czy poczuwa się odpowiedzialności? – Do czasu wydania prawomocnego wyroku nie komentujemy sprawy – mówi Paweł Koterbicki, kierownik centrum obsługi klienta Nowej Itaki.
SE.PL