Czy ciało zaginionej w listopadzie 2015 roku Ewy Tylman faktycznie znajduje się w Warcie? To bardzo prawdopodobne. Członkowie Grupy Specjalnej Płetwonurków RP poszukujący kobiety w Warcie pokazali zdjęcia z sonogramu, na których widać najprawdopodobniej ciało człowieka.
Choć Ewa Tylman zaginęła już prawie pół roku temu, do tej pory nie wiadomo, co się z nią stało. Najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń z nocy z 22 na 23 listopada jest ta, że 26-latka utonęła w Warcie. Jednak pomimo niezwykle intensywnych poszukiwań, jej ciała dotąd nie znaleziono. Czy teraz nastąpi przełom? Grupie Specjalnej Płetwonurków RP udało się ustalić, że na jednym z sonogramów dna Warty zrobionych sonarem zarejestrowano obiekt do złudzenia przypominający ludzkie ciało: wyraźny zarys nóg oraz rąk. Przełomowego odkrycia dokonano dzięki specjalistycznemu oprogramowaniu z zagranicy.
– Od 8 grudnia na rzece spędziliśmy ok. 1200 godzin, szukając ciała Ewy Tylman. Dokładnie zbadaliśmy dno na odcinku od Mostu św. Rocha do Kostrzyna, gdzie Warta łączy się z Odrą. W poszukiwania włożyliśmy całe serce, jednak nie przyniosły one specjalnych rezultatów. Z drugiej strony, wiedząc jak trudną rzeką jest Warta, nigdy w życiu nie ośmieliłbym się powiedzieć, że ciała na pewno tam nie ma. Dlatego ostatnio, po kilku miesiącach, jeszcze raz przystąpiliśmy do analizy wszystkich zebranych do tej pory danych, nie tylko naszych, ale też innych ekip pracujących przy poszukiwaniach. Sprawdziliśmy wszystko od początku, tym razem przy pomocy innego sprzętu, m.in. oprogramowania hydrograficznego użyczonego nam przez kolegów z USA. Po dogłębnej analizie doszliśmy do wniosku, że na jednym z sonogramów znajduje się obiekt, który przypomina zarys ludzkiego ciała – mówi w rozmowie z Fakt24.pl Maciej Rokus, szef GSPRP.
Natychmiast po odczytaniu obrazu z sonaru płetwonurkowie pojechali sprawdzić miejsce, w którym na sonogramie znajduje się zarys ciała. Było jednak niemal pewne, że już go tam nie będzie, ze względu na nurt rzeki i zmieniającą się pływalność ciała. – Faktycznie okazało się, że tego ciała już tam nie ma i jak dotąd nie zostało jeszcze zlokalizowane – dodaje Rokus.
Czy obiekt zarejestrowany przez sonar to ciało Ewy Tylman? Tego płetwonurkowie nie mogą potwierdzić. – Mając do dyspozycji jedynie obraz z sonaru nie jesteśmy w stanie stwierdzić płci człowieka – do tego trzeba zejść pod wodę, z bliska zbadać obiekt – podkreśla szef GSPRP.
Podkreśla, że nie jest ważne, kto odnajdzie to ciało. – To nie są wyścigi. Pomiędzy wszystkimi zespołami pracującymi nad sprawą jest porozumienie. Najważniejsze jest to, żeby rodzina wreszcie poznała prawdę, żeby ta zagadka się rozwiązała. Takie sprawy są bardzo trudne – jedne znajdują swój finał bardzo szybko, tak jak to było w przypadku wyłowienia ciała 23-letniej Sary, w którym uczestniczyliśmy, inne być może nigdy nie zostaną rozwiązane. Tu niestety bardzo dużo zależy od przypadku. Chyba w całej mojej kilkunastoletniej karierze nie miałem jeszcze tak trudnego przypadku, jak sprawa zaginięcia Ewy Tylman – opowiada Maciej Rokus.
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada w Poznaniu. Wracała z imprezy firmowej do domu. Nigdy do niego nie dotarła. Odprowadzał ją kolega z pracy, 24-letni Adam Z. Ostatni raz dziewczyna była widziana na ul. Mostowej. Kilka dni po zaginięciu Ewy policja rozpoczęła poszukiwania na nadwarciańskich terenach, a także w samej rzece. Przy akcji szukania ciała wykorzystano nowoczesny sprzęt. Mimo że do tej pory nie odnaleziono ciała Ewy, śledczy uznali ją za zmarłą. Zarzut zabójstwa usłyszał Adam Z. Grozi mu dożywocie.
FAKT.PL