Afera przystankowa w Kielcach zatacza coraz szersze kręgi. Wiatami za 400 tys. zł za sztukę zajęło się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Śledczy będą sprawdzać, czy tej kuriozalnej inwestycji nie towarzyszyła łapówka.
Budowa nowych 81 przystanków autobusowych trwa w Kielcach od kilku miesięcy. Od początku była krytykowana przez mieszkańców i wyśmiewana w całej Polsce. Trudno się dziwić: średni koszt jednej zatoki z wiatą to 400 tys. zł, a są i takie, które kosztują prawie milion!
Na dodatek są bezużyteczne. Zbudowane ze szkła w czasie upałów pełnią rolę szklarni, a podczas deszczu ludzie pod nimi mokną! 85 proc. pieniędzy na tę szaloną budowę pochodzi z funduszy europejskich, ale rodzi się pytanie: czy nie lepiej było za nie zbudować więcej tańszych przystanków?
Mieszkańcy są wzburzeni. Zwłaszcza że budowa wiat jest fatalnie realizowana i nadzorowana przez Miejski Zarząd Dróg. Robotnicy całe miasto rozkopali w tym samym czasie, po czym… na kilka tygodni zniknęli.
Dlatego nikogo nie dziwi, że do siedziby MZD wkroczyli agenci CBA. Rzecznik MZD Jarosław Skrzydło zachowuje jednak spokój i wyjaśnia, że o kontroli urzędnicy byli wcześniej powiadomieni i niczego się nie boją, bo wszystko jest w porządku.
fakt.pl