Właściciel firmy oponiarskiej z Nidzicy od 2011 roku czekał na ten proces. 22 września na ławie oskarżonych zasiądzie komornik, który sprzedał za jedną piątą ponadmilionowej wartości majątek należący do nidzickiego przedsiębiorcy. Zbył wszystko podstawionym nabywcom z wolnej ręki, bez licytacji.
Wiktor Chruściel od 2009 roku handlował częściami samochodowymi. Miał w Nidzicy wraz z córką dużą firmę oponiarską – Wiktorrent. W magazynie było około 20 tys. opon, tysiące felg i śrub do kół. W czerwcu 2010 r. oponiarz wziął kredyt w Polskim Spółdzielczym Banku w Ciechanowie – 2,5 mln zł. Za część pożyczki kupił nieruchomość – dawną siedzibę firmy Herbapol w centrum miasta, bo potrzebował powierzchni magazynowej.
Ale kilka miesięcy później zaczęły się problemy. Spadała sprzedaż, zmarł wspólnik, aż wreszcie Chruściel nie był w stanie spłacać 36 tys. zł raty kredytu. Próbował negocjować z bankiem. Bez rezultatu. Bank wypowiedział umowę pożyczki i w październiku 2011 r. zwrócił się z wnioskiem egzekucyjnym do Sebastiana S., komornika z Działdowa. A ten wszczął egzekucję.
Zajazd czy zajęcie komornicze?
Miesiąc później komornik wszedł na teren firmy, by zająć majątek należący do Wiktorrentu.
Ekipa komornicza wyłamała zamki w drzwiach magazynów. Towar bez szczegółowego spisywania ładowano na ciężarówki i wywożono przez trzy dni – do 10 listopada. Od rana do późnej nocy. Przy okazji ludzie wynajęci przez Sebastiana S. kradli opony i felgi. Komornik nie protestował. Historię tej egzekucji opisywałam w marcu 2012 r. w „Dużym Formacie” – „Jak sprzedają komornicy, czyli opel za 142 zł”.
Kolejne zajęcie i wywiezienie resztki towaru, urządzeń i 12 samochodów, których właścicielem był Chruściel, nastąpiło w lutym 2012 r.
Sebastian S. oszacował odebrane ruchomości na 270 tys. zł. Kiedy dłużnik zaprotestował, komornik powołał „zaprzyjaźnionego” rzeczoznawcę, który wycenił majątek jeszcze niżej – na 204 tys. zł. Na przykład wartość kilkuletniego w pełni sprawnego opla oszacował na 142 zł i 56 gr.
I za tyle go sprzedano, z wolnej ręki, tak jak cały majątek Chruściela. „Zaprzyjaźnionym” nabywcom.
Sąd i prokuratura
Chruściel stracił wszystko, co należało do firmy, a pieniądze ze sprzedaży komorniczej nie pokryły bankowego długu. Kolejny komornik zabrał się do zajmowania i sprzedaży jego osobistego majątku.
Po pierwszym i drugim zajęciu Chruściel zwracał się (w listopadzie 2011 r. i w lutym 2012 r.) do Sądu Rejonowego w Nidzicy ze skargami na czynności komornika, ale sędzia Elżbieta Gembicka najpierw nie wszczynała pierwszego postępowania, potem obie skargi połączyła, by po ośmiu miesiącach po prostu je oddalić. A prokuratura w Nidzicy odmawiała wszczęcia śledztwa przeciwko komornikowi i rzeczoznawcy.
Przedsiębiorca walczył dalej i pojechał do Olsztyna do mec. Lecha Obary, założyciela stowarzyszenia Stop Wyzyskowi, radcy prawnego zajmującego się sprawami egzekucyjnymi. Rozpoczęli pełną zaskakujących zwrotów batalię w nidzickiej, a potem olsztyńskiej prokuraturze. Aż wreszcie pod koniec marca tego roku Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wniosła w Nidzicy akt oskarżenia przeciwko komornikowi i rzeczoznawcy. Komornik został oskarżony o przestępstwo przekroczenia uprawnień: bezprawne odebranie dłużnikowi dozoru nad zajętym mieniem, niezgodną z prawem sprzedaż majątku Chruściela z wolnej ręki, poświadczenie nieprawdy w protokole sprzedaży, posłużenie się fałszywą wyceną biegłych.
A rzeczoznawca o poświadczenie nieprawdy w wycenie zajętych przedmiotów.
Jednocześnie wszczęto śledztwo przeciwko nabywcom majątku przedsiębiorcy.
Oponiarzowi nie udało się jedynie doprowadzić do postawienia zarzutów Dariuszowi Paczkowskiemu, prokuratorowi z Nidzicy, który umarzał postępowania przeciwko Sebastianowi S. Nawet wtedy, gdy powołany przez prokuraturę biegły wycenił część zajętego u przedsiębiorcy majątku na ponad 600 tys. zł, a przecież całość komornik sprzedał za 204 tys. zł. Dla Paczkowskiego, a potem dla prokuratur odwoławczych nie było to rażące zaniżenie wartości. Dlatego przedsiębiorca wystąpił z prywatnym aktem oskarżenia przeciwko śledczemu. Teraz czeka na uchylenie prokuratorskiego immunitetu. Zamierza też walczyć o odszkodowanie i rekompensatę poniesionych strat.
Po raz drugi na ławie oskarżenia
Sędzia, która we wtorek 22 września poprowadzi postępowanie w sprawie Chruściela, już raz skazał komornika (ze Szczytna) za popełnienie przestępstwa nadużycia uprawnień wobec dłużnika. Także Sebastian S. (dziś już były komornik, bo został wyrzucony z zawodu) ma na swoim koncie wyrok. W ubiegłym roku został skazany na rok i trzy miesiące z zawieszeniem na trzy lata za „niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”. W 2012 r. rolniczce z Mazur, która miała ponad 27 tys. zł niespłaconego kredytu, zajął ciągnik z osprzętem wart 98 tys. – czterokrotnie więcej niż kredyt. Potem sprzedał maszynę za 15 tys., choć właścicielka wpłaciła na rachunek bankowy jego kancelarii ponad 26 tys. zł, czyli niemal równowartość zadłużenia. Wtedy zdaniem sądu Sebastian S. podstawił nabywcę, by „wylicytował” ciągnik. Obie sprawy: rolniczki i Chruściela łączy nie tylko osoba komornika, ale także tego jednego z nabywców ruchomości. Brał udział w obu sprzedażach – ciągnika i majątku oponiarskiej firmy Wiktorrent.
Na 22 i 28 września zostały zaplanowane dwie rozprawy w procesie przeciwko komornikowi i biegłemu. Do przesłuchania oprócz poszkodowanych Wiktora Chruściela i jego córki jest 50 osób.
wyborcza.pl