Po 11 września 2001 świat zmienił się na gorsze. Widać to wyraźnie na lotniskach. Sprawdzanie pasażerów zmieniło się w praktykę bliźniaczo podobną do obszukiwania więźniów. Sami przez nią przeszliście, więc nie muszę opisywać rzeczy oczywistych.
Ogólnie rzecz biorąc, świat stał się mniej demokratyczny. W odpowiedzi na tragedię 11 września wprowadzono więcej elementów państwa policyjnego i totalitaryzmu. Wszędzie: w Stanach Zjednoczonych i starej lecz beztroskiej Europie.
USA, aby ukarać kogoś za 11 września, najechały Afganistan, w którym w spokoju zagnieździła się lokalna, nieszczególnie odrzucająca wersja średniowiecza. Pretekstem było rzekome chronienie Bin Ladena, bo to ten saudyjski łobuz został uznany za winnego zorganizowania ataków. Osobiście uważam, że lider al-Kaidy po prostu przypisał sobie zasługi związane z największym zamachem w historii.
Od czternastu lat wszyscy żyjemy w atmosferze zmniejszania wolności i wprowadzania elementów rodem z „Roku 1984” Orwella, które coraz głębiej zapuszczają korzenie w naszym życiu. To nie faszyzm, ale specyficzny totalitaryzm – oparty rzecz jasna na strachu – ale nie jest przez to łatwiej. Aby zrekompensować obywatelom ograniczanie wolności politycznych i wprowadzanie praktyk więziennych, Europa i USA rozpoczęły podejrzane podkreślanie drugorzędnych praw jednostki.
Wiązałbym z tym epidemię miłości rządów europejskich i władz USA względem par i małżeństw osób tej samej płci, łzawe gesty w rodzaju podnoszenia sprawy niepełnosprawnych czy adopcji chorych dzieci z zagranicy itd. – sami wiecie. Wszystko to łączy się z zacieśnianiem kontroli nad życiem politycznym na Zachodzie i poszerzaniem uprawnień policji.
W ten oto sposób docieramy do ostatnich lat. 2013, 2014 i 2015 przyniosły nowe niespodzianki. A będzie ich więcej. Europa ma wybór: albo wojujący nacjonalizm z elementami nazizmu i faszyzmu, albo zmiana nie do poznania. Problem zalewu migrantów to najstraszniejsze wyzwanie w historii Europy.
Jaka jest sytuacja? W wyniku drapieżnej polityki USA i Europy państwowość kilku ważnych krajów została rozwalona w drobny mak. Afganistan, Irak, Libia, teraz Syria zostały napadnięte przez Zachód. Tak zwane „wojny o prawa człowieka”, konflikty zbrojne rozpoczynane przez Zachód były i pozostają agresją, przebraną jedynie w nowoczesne szaty praw człowieka, co ukrywa ich kanibalistyczną istotę. Afryka jest destabilizowana pośrednio lub bezpośrednio, starcia między „dobrem i złem” w krajach afrykańskich (np. Mali) także tam zniszczyły państwo.
Państwowość ukraińska na pierwszy rzut oka zniszczyła się sama. Ale czy nie zachęcali do tego Amerykanie, Polacy, Holendrzy, Niemcy, Finowie, Francuzi i Bałtowie przemawiający do Ukraińców na Majdanie? W poczet zniszczonych państw można wpisać także Ukrainę. Europejczycy i Jankesi systematycznie nastawiali Majdan przeciwko Rosji. Co ciekawe, teraz kiedy Rosja nie jest już sowiecka i komunistyczna, jest nienawidzona tak samo gorliwie. Mam nadzieję, że jest jasne, iż antykomunizm i antysowietyzm były tylko kamuflażem dla rusofobii.
Oczywiste, że ludzie i ludy będą uciekać ze zdewastowanych krajów. Dokąd? Wybrzeża USA są daleko, kruche łódki nie przepłyną oceanu. A z wybrzeży zniszczonej Libii włoska Lampedusa jest o rzut kamieniem. Grecja też jest blisko. Nieważne jak złowrogie, przebiegłe i bogate jest ISIS, nie może sobie pozwolić na zorganizowanie eksodusu tak wielkiej liczby ludzi. Nie przekonuje mnie hipoteza, że te dranie z piekła rodem zorganizowały i przerzuciły od Europy setki tysięcy osób. To nie ISIS.
Wspomina się, że większość przybywających do Europy to młodzi mężczyźni. Widzę proste wyjaśnienie: mężczyźni są po prostu sprawniejsi fizycznie od kobiet i dzieci, łatwiej zatem pokonać im trudy podróży przez trzy morza do bogatej Europy i jej serca – Niemiec. Kto z nich ucieka przed wojną, kto przed biedą i ruiną będących jej konsekwencjami? Trudno orzec. Najwięksi profesorowie Sorbony nie odróżnią. Oba motywy są prawdziwe.
Wy – Europejczycy i Amerykanie wsadziliście kij w mrowisko, więc czego chcecie? Nie jęczeć, nie narzekać – wasza wina! Musielibyście stworzyć odpowiednie, liczne warunki, by imigranci nie spływali do Was. Ale tego nie zrobicie. Nie dlatego bynajmniej, że jesteście dobrzy. Dobrzy nie jesteście, ale wasz wizerunek „dobrze życzących” jest ważny. Nawet jeśli dopiero co wytarliście ręce z krwi obywateli państw rozbitych przez was na kawałki.
Tak jak 11 września 2001, migranci (zdjęcia z dworca w Budapeszcie dlatego są tak uderzające, że widzimy na nich raczej Bliski Wschód, Azję i Afrykę niż Europę) zmienią świat nie do poznania. Już zmieniają. Gdzieniegdzie zmieni się religia, przyjdą ludzi o czarnych oczach i ciemnej skórze. Niech Bóg broni nas przed rzucaniem rasistowskich oskarżeń, ale obywatele Niemiec będą przypominać mieszkańców Bliskiego Wschodu. Albo powstaną faszystowskie i rasistowskie państwa kryjące się za drutem kolczastym, murami i karabinami maszynowymi. Nie ma trzeciej możliwości.
Dowiedziałem się, że w Rosji przebywa 2,5 miliona uchodźców z Ukrainy, ale są oni nie do odróżnienia od Rosjan. Asymilacja nie jest problemem. Będziemy mieć takie same oczy, skórę, religię. Ukraińcy nie będą mieli kłopotów z adaptacją. Jesteśmy w lepszej sytuacji niż nieszczęsna Europa, skazana na zniknięcie w jej obecnym, trwającym od pół tysiąclecia kształcie.
Współczuję. Wolałem starą Europę. Ale jeśli innej opcji nie ma, a Europa jest wroga Rosji, niech znika. Ostatnia uwaga. Proces samozniszczenia Zachodu jest nieunikniony. Jak mawiał Gorbaczow, „proces ruszył”. Patrzyliśmy na samozniszczenie ZSRR. Teraz kolej na Europę. Każdemu swoje.
xportal.pl
Jedem das Seine.