Kopacz uległa Tuskowi. Zanim PiS oskarży PO, że ulega „dyktatowi Brukseli”

W obawie przed obowiązkowymi kwotami premier deklaruje, że Polska jest gotowa przyjąć więcej uchodźców niż dwa tysiące. Miał ją do tego namówić Donald Tusk. PiS straszy obcymi i „szantażem Niemiec”.

 Wczoraj liderzy opozycji zignorowali zaproszenie Ewy Kopacz na spotkanie w sprawie uchodźców. Przyszli tylko lider koalicyjnego PSL Janusz Piechociński, ministrowie oraz marszałkowie Sejmu i Senatu.

– Nie wiem, czy odpowiedzią na problemy Polski są puste krzesła. Szkoda, że Leszek Miller i Jarosław Kaczyński nie znaleźli czasu i dobrej woli, by rozmawiać o ważnych sprawach dla Polski, zwłaszcza że są byłymi premierami – mówiła Kopacz. Wcześniej właśnie o takie spotkanie premiera z partiami apelował Paweł Soloch, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Premier chciała ponadpartyjnie omówić plany przyjmowania uchodźców z Syrii, Erytrei i Iraku. Oświadczyła, że Polska jest w stanie przyjąć więcej uchodźców niż dwa tysiące, które zadeklarowaliśmy w lipcu. Jeszcze w weekend po spotkaniu sztabu antykryzysowego wypowiedzi Kopacz były znacznie twardsze: – Nie zrobię żadnego ruchu, który destabilizowałby nasz kraj – deklarowała.

Według naszych rozmówców premier uległa szefowi Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, który namawiał ją, by Polska wykazała większą solidarność z krajami UE. Premier miał ostatecznie przekonać argument, że na kilka dni przed październikowymi wyborami ma się odbyć szczyt Rady Europejskiej w sprawie uchodźców, na którym zostaną ustanowione kwoty dla poszczególnych krajów Unii i Polsce przypadnie znacznie większa liczba uchodźców niż dwa tysiące. A to by oznaczało, że przeciwny kwotom PiS rozjedzie Platformę za „uleganie dyktatowi Brukseli”.

Na kwoty nie zgadza się także prezydent Andrzej Duda. Dlatego Kopacz zdecydowała się rozbroić minę wcześniej i sama zadeklarowała, że Polska jest gotowa przyjąć więcej uchodźców. Tym bardziej że z Brukseli napływały informacje, że Komisja Europejska szykuje nowy plan podziału między kraje UE dodatkowych 120 tys. uchodźców, którzy docierają do Włoch, Grecji i Węgier. Wczoraj potwierdziło się, że Polska będzie musiała przyjąć dodatkowe 9287 uchodźców. Łącznie Komisja chce, byśmy przyjęli 11 287 osób.

– Chcemy, by Polska miała kontrolę nad tym, kto do nas przyjeżdża. W Europie trwają już na ten temat negocjacje na poziomie ministrów – mówiła wczoraj premier. Wcześniej podkreślała, że Polski nie stać na przyjmowanie emigrantów ekonomicznych i Unia musi określić konkretną „politykę powrotową”.

Zdaniem naszych rozmówców na zmianę stanowiska Ewy Kopacz wpłynęły także sondaże ukazujące się w mediach, z których wynikało, że Polacy nie są wcale tak bardzo niechętni uchodźcom, a także postawa Kościoła, który wzywa do solidarności i pomocy uchodźcom. Postawa biskupów oznacza, że PiS traci sojusznika w ewentualnej batalii z rządem.

Także w samej Platformie było słychać głosy, że rząd powinien być bardziej odważny w sprawie uchodźców.

– Jestem zwolennikiem przyjęcia większej liczby uchodźców od wstępnie zadeklarowanej przez nasz rząd. Powinna to być jednak decyzja odpowiedzialna, podjęta z udziałem właściwych instytucji, przede wszystkim Urzędu ds. Cudzoziemców, który bezpośrednio opiekuje się uchodźcami. Należy przyjmować taką liczbę przybyszów, którym będziemy w stanie zapewnić dobry program integracyjno-adaptacyjny. W innym przypadku uchodźcy z Polski będą tylko czekać na okazję, by przedostać się do innych krajów, np. do Niemiec – mówił nam szef klubu PO Rafał Grupiński.

Tymczasem opozycja traktuje temat uchodźców jak gorący kartofel. PiS i SLD zdają sobie sprawę z tego, że Polska będzie musiała przyjąć część uchodźców, ale nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za decyzje rządu. Dlatego liderzy PiS i SLD odmówili przyjścia na spotkanie zwołane przez Kopacz.

Chcą debaty w Sejmie. – Chaotyczne działania rządu i sprzeczne komunikaty płynące od polskich ministrów nie pozwalają w tej chwili oszacować liczby uchodźców, jaką możemy przyjąć na swoje terytorium. Oczekujemy od premier Ewy Kopacz, że przedstawi dokładne informacje, jak na przyjęcie uchodźców przygotowane są odpowiadające za te sprawy instytucje – mówi Dariusz Joński, rzecznik SLD.

Rzecznik rządu Cezary Tomczyk mówił, że debaty w Sejmie nie będzie, bo „rząd nie chce hucpy politycznej”.

W piątek w południe ma się za to odbyć posiedzenie połączonych komisji ds. UE i spraw wewnętrznych, którego tematem będzie sprawa uchodźców.

Dla PiS i jego sojuszników sprawa uchodźców to nowe paliwo do straszenia obcymi, zanikiem chrześcijańskiej kultury, podsycania ksenofobii, rasistowskich nastrojów i grania na antyniemieckiej nucie.

Wczoraj w „Sygnałach dnia” szef klubu PiS Mariusz Błaszczak mówił, że: „Niemcy próbują podzielić się z innymi państwami Unii Europejskiej utrzymywaniem imigrantów”. – Polska nigdy nie była krajem, który posiadał kolonie, i w związku z tym nie mamy żadnych obowiązków wobec imigrantów.

Według Błaszczaka osoby, które dziś przybywają do UE, to w dużej części imigranci ekonomiczni. – Tym ludziom nie grozi śmierć, bo oni są poza wojną – podkreślał.

Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło mówiła w Radiu Kraków, że „Niemcy chcą szantażować Europę”. – To ich problem. Uchodźcy chcą dotrzeć do Niemiec. Tam mogą szukać lepszego życia. Niemcy próbują nas szantażować i stawiać pod ścianą – oceniła.

Również koalicjant PiS Jarosław Gowin, lider Polski Razem, obawia się „szantażu Niemiec”. – W żadnym wypadku nie powinniśmy ulegać niemieckiemu szantażowi w tej sprawie. Skoro bez konsultacji z pozostałymi krajami Niemcy otwierają swoje granice, muszą same ponosić konsekwencje takich działań. Nie pozwólmy, by podobnie jak w kwestii Ukrainy, decyzje na ważny dla nas temat zapadały bez nas – powiedział nam Gowin.

Na pytanie z ankiety „Wyborczej” dotyczącej uchodźców, którą rozesłaliśmy do partii obecnych w parlamencie, Gowin i Zbigniew Ziobro, prezes Solidarnej Polski, odpowiedzieli, że powinniśmy przyjmować wyłącznie chrześcijan, a nie muzułmanów. „Nie powinniśmy przyjmować wyznawców islamu, gdyż są wśród nich ekstremiści, którzy jak dowodzi doświadczenie bogatych krajów UE, z czasem staną się bardzo poważnym i realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa naszych obywateli” – napisał w naszej ankiecie Ziobro.

Polityków zasiadających w Sejmie partii pytaliśmy w naszej ankiecie m.in.: Czy Polska powinna przyjąć uchodźców? Czy stosować kryteria ich wyboru? Jakie? Czy parafie powinny posłuchać prośby papieża?

Na nasze pytania odpowiedzieli: Rafał Grupiński (PO), Andżelika Możdżanowska (PSL), Jarosław Gowin (Polska Razem), Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska), Barbara Nowacka (Twój Ruch) i Dariusz Joński (SLD). PiS odmówiło odpowiedzi.

Renata Grochal

 

 

 

Więcej postów