Burmistrz Jarocina (woj. wielkopolskie) chce walczyć z petentami zasypującymi urząd skargami i petycjami. Zdaniem Adama Pawlickiego najlepszym wyjściem jest wydanie im tak zwanych wariackich papierów… Czyżby sam postradał zmysły?
Po raz pierwszy sugestia o ubezwłasnowolnianiu petentów padła podczas sesji jarocińskiej rady miasta, która odbyła się pod koniec czerwca. Zaczęło się od kolejnej skargi jednego z mieszkańców na brak pomocy ze strony jarocińskiego ośrodka pomocy społecznej. Poirytowania nie kryła jedna z radnych. – Czy można to jakoś ukrócić? Bo przecież takich pieniaczy tu w Jarocinie mamy chyba trzech. To jest strata czasu dla tych wszystkich osób, które się tym zajmują – twierdziła Zdzisława Pilarczyk.
Takiej sugestii natychmiast przyklasnął sam burmistrz. – Poważnie należy potraktować to co pani radna sugeruje i w takich przypadkach będę kierował sprawę do ubezwłasnowolnienia i wydania żółtych papierów tym osobom, bo to naprawdę działa na szkodę budżetu gminy, powiatu, państwa. Bo wiem, że wiele instytucjom przeszkadza to po prostu w pracy – mówi Adam Pawlicki, którego pomysł poparł też obecny na sesji radca prawny, Szymon Muszyński. Twierdził on, że podobna sytuacja miała już miejsce w jednej gminie. Wtedy także złożono wniosek o ubezwłasnowolnienie petenta-pieniacza. Miało to zadziałać odstraszająco.
Suchej nitki na całej sprawie nie zostawia część mieszkańców Jarocina. Powołana została już grupa referendalna, która domaga się odwołania burmistrza oraz rady miasta.
Pomysł wydawania żółtych papierów krytykują także eksperci, zdaniem których samorządowcy nie mają prawa składać takiego wniosku. – Burmistrz nie może takiego wniosku złożyć. Uprawnione do tego są tylko osoby najbliższe, czyli małżonek, rodzice, rodzeństwo, a kiedy nie ma tych bliskich – prokurator. Nawet szeroko rozumiane pieniactwo nie jest przesłanką do ubezwłasnowolnienia – wyjaśnia Ewa Głowacka-Andler z Sądu Okręgowego w Kaliszu.
Fakt.pl