Niepokój u naszych sojuszników. Będzie kolejna wojna?

We wtorek w Brukseli odbyło się nadzwyczajne posiedzenie ambasadorów państw NATO zwołane na wniosek Turcji w związku z ofensywą przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego.

Eksperci ostrzegają jednak, że działania Turcji to w istocie zasłona do walki z kurdyjską opozycją. Tymczasem południowa flanka NATO płonie!

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował na początku posiedzenia Rady Północnoatlantyckiej, że musi ona poruszyć problem „niestabilności u bram Turcji i na granicy NATO”.

– NATO uważnie obserwuje te wydarzenia. Jesteśmy solidarni z naszym sojusznikiem Turcją – podkreślił Stoltenberg.

Spotkanie Rady Północnoatlantyckiej zwołano na podstawie artykułu 4. traktatu waszyngtońskiego. Stanowi on, że strony traktatu „będą się wspólnie konsultowały ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron”.

Tymczasem ekspert portalu wojskowego Defence24.pl, Maciej Sankowski, ostrzega, że działania Turcji to tak naprawdę parawan do zbrojnej rozprawy z Kurdami, którzy od lat tkwią Ankarze cierniem w oku, próbując stworzyć swoje państwo – wolny Kurdystan. Przy czym Kurdowie walczą zarówno z Turkami, jak i z siłami talibów.

– Ataki na IS były najwyraźniej pozorowane i posłużyły jedynie jako parawan do przeprowadzenia rozprawy z Kurdami. Warto dodać, że akcja skoordynowana była z działaniami służb specjalnych na terenie Turcji, podczas których aresztowano wielu działaczy legalnie działających kurdyjskich ugrupowań politycznych – pisze Sankowski.

– Turcja swoimi atakami na cele kurdyjskie wspiera de facto IS, co zresztą zostało odnotowane na stronach i forach internetowych związanych z Państwem Islamskim – dodaje.

Wygląda więc na to, że pod płaszczem walki z (jak najbardziej realnym) zagrożeniem ze strony islamskich fundamentalistów i za cichym przyzwoleniem USA, Turcja chce przede wszystkim rozprawić się z politycznym przeciwnikiem ze „swojego terenu”.

Przypomnijmy, że w ubiegły piątek Turcja, długo unikająca angażowania się w konflikt z Państwem Islamskim, rozpoczęła ofensywę przeciwko dżihadystom na północy Syrii po przypisywanym im zamachu samobójczym w Suruc, przy syryjskiej granicy; w ataku, do którego doszło 20 lipca, zginęły 32 osoby. Jednocześnie tureckie władze otworzyły drugi front przeciw kurdyjskim rebeliantom z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) na północy Iraku po serii ataków na tureckie siły.

Fakt.pl

Więcej postów