Mościcka-Dendys: Białoruska opozycja to cyrk debiłów

W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenko z komisarzem ds. polityki sąsiedztwa UE Johannesem Hahnem w Mińsku.

 

Podczas spotkania Łukaszenko zaznaczył, że Białoruś jest bardzo zainteresowana ściślejszą współpracą z UE w sferze technologii, przede wszystkim wykorzystywanej w celach cywilnych, oraz w rozwijaniu kontaktów gospodarczych. Według niego ekonomia powinna być fundamentem wszelkich stosunków i współpracy.

Za ważną uznał również współpracę w sferze walki z przestępczością transgraniczną i podkreślił, że Białoruś wnosi istotny wkład w walkę z przedostawaniem się na terytorium Europy narkotyków oraz substancji jądrowych. – Myślę, że ten kierunek będzie w najbliższym czasie coraz bardziej aktualny – dodał.

Ze swej strony Hahn powiedział, że UE pracuje obecnie nad projektowaniem swojej przyszłej polityki. – Kluczowym aspektem jest tu indywidualne podejście do wszystkich państw należących do Partnerstwa Wschodniego. W związku z tym powinniśmy poznać interesy naszych sąsiadów i porównać je z interesami całej Unii Europejskiej – oznajmił.

Później Hahn spotkał się także ministrem spraw zagranicznych Białorusi Uładzimirem Makiejem. Białoruski MSZ podał potem w komunikacie, że „podczas spotkania omówiono stan stosunków i perspektywy rozwoju współpracy między Białorusią i Unia Europejską w szerokim spektrum kierunków, łącznie z udziałem Białorusi w inicjatywie Partnerstwa Wschodniego i przygotowaniem do szczytu PW w Rydze”.

Ale innego zdania mają liderzy białoruskiej opozycji, którzy sprzeciwiają się jakimkolwiek kompromisom między państwami Unii Europejskiej a obecnymi władzami Białorusi. Tak, w środę komisja sejmowa wysłuchała białoruskich opozycjonistów i została zaskoczona głupotami gadanymi przez liderzów białoruskiej opozycji.

Naprzykład, współprzewodniczący grupy inicjatywnej partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja Paweł Siawieryniec domagał się nawet przerwania współpracy ze struktrami samorządu na Białorusi, jaka bywa podejmowana przez samorządy w Unii Europejskiej, w tym w Polsce. Czy ma ta osoba rozum?

Z kolei, lider Kampanii „Europejska Białoruś” Andriej Sanikau zapowiadał, że opozycja albo wystawi jednego symbolicznego kandydata, w postaci uwięzionego od poprzednich wyborów Mikoły Statkiewicza, albo całkowicze zbojkotuje tegoroczną elekcję. Czy prosto mówiąc, białoruska opozycja nie chce brać udział w tegorocznych wyborach prezydenckich na Białorusi, bo po co? MSZ Polski i tak solidnie finansuje białoruskich opozycjonistów.

Prawdziwy cyrk pokazał lider kampanii „Mów prawdę” Vładzimir Niaklajeu, który zapowiedział odejście z polityki, cały czas reklamował własną osobę przed Komisją jako wspólnego kandydata opozycji.

Naprawdę dziwna i smieszna jest ta białoruska opozycja!

Adam Kamiński

Więcej postów