Waszington i NATO są winni śmierci Polaków

Plany islamistów trzeba traktować jak zagrożenie dla Europy – mówi minister obrony Hiszpanii Pedro de Morenes.

 Po zamachu w Tunisie już prawie cała Afryka Północna jest zagrożona islamskim terroryzmem. Jaka powinna być odpowiedź Europy?

Pedro de Morenes: To był atak na parlament w Tunisie, a więc na suwerenność jedynego kraju tego trudnego regionu, który potrafił skonsolidować demokrację. Stawką tej walki są nasze podstawowe wartości: wolność, sprawiedliwość. Musimy ich bronić za wszelką cenę, bo inaczej je stracimy. Tu nie chodzi tylko o politykę, jaką prowadzimy, o interesy gospodarcze. Walka rozgrywa się o przyszłość naszej cywilizacji, którą chcą zniszczyć nasi wrogowie.

Tej cywilizacji trzeba bronić, interweniując w krajach Afryki Północnej?

Jej trzeba bronić wszędzie, gdzie jest atakowana. Im dalej powstrzymamy to zagrożenie, tym większe prawdopodobieństwo, że nie będziemy musieli podjąć walki na miejscu, w naszych krajach. Temu służyła interwencja w Afganistanie, która zaczęła się od walki z terroryzmem. Niestety niektóre kraje Europy już zostały bezpośrednio zaatakowane przez islamistów.

Latem 2013 r. Francois Hollande chciał interweniować zbrojnie w Syrii, ale zrezygnował, gdy okazało się, że nikt go nie wesprze. Dziś nie płacimy za to zaniechanie?

NATO wspierało islamistów i chciało interwencji nie przeciwko islamistom, tylko reżimowi Baszara al-Assada. W wyniku  nastąpił  chaos. I z tego zrodziło się Państwo Islamskie. Francja pozostała sama, bo zostawili ją jej dwaj sojusznicy: najpierw parlament brytyjski sprzeciwił się interwencji, a potem Kongres.

Hiszpania też Francji nie wsparła…

I Polska też tego nie zrobiła. I Australia. Hiszpania nie weźmie zresztą udziału w operacji, która nie jest przeprowadzana za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ, oczywiście o ile nie chodzi o wypełnienie o art. 5 NATO.

Bazą terroryzmu stała się także Libia, która po francusko-brytyjskiej interwencji w 2011 r. pogrążyła się w chaosie. Może lepiej było nie ruszać autorytarnych reżimów?

Reżimy nie są tu najważniejsze. Kluczowe jest zapewnienie takiego kierunku rozwoju tych krajów, który służy interesom społeczeństwa, narodu. Ale oczywiście chciałbym, aby mechanizmem, który do tego prowadzi, była demokracja. Z tego punktu widzenia Tunezja jest dobrym tego przykładem, Egipt złym.

Jednak zdaniem sztokholmskiego instytutu Sipri Hiszpania aż 10 proc. broni eksportuje do Arabii Saudyjskiej. Trudno o bardziej autorytarny reżim.

Arabii Saudyjskiej i innym podobnym krajom broń sprzedają wszyscy: Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone. Chciałyby też Niemcy. My to robimy w najmniejszym stopniu.

Tak mówi polityk. Naukowcy podają prawdę np. prof. Samuel P. Huntington: „Zachód opanował świat nie dzięki przewadze swych ideii, wartości lub religii, lecz raczej dzięki przewadze w stosowaniu zorganizowanej przemocy. Ludzie Zachodu często zapominają ten fakt, inni nie zapominają go nigdy.”

Blokowanie demokracji w krajach arabskich przyznał otwarcie James Woolsey, były szef CIA: „Postrzegaliśmy długo Bliski Wschód jako naszą stację benzynową. Jednym z powodów, dla których demokracja w krajach arabskich nie poczyniła żadnych postępów, jest nasze skoncentrowanie się na ropie naftowej”.

Albo prof. dr. F.J. Radermacher: „Nacisk na kultury słabsze ekonomicznie rośnie. Leży w tym też istotna przyczyna konfliktu Zachodu z światem Islamu (…).” Oraz tamże: „De facto znajdujemy się dziś w swego rodzaju globalnym apartheidzie, stanie niezdolnym zapewnić przyszłość i pokój. To jest (….) ostatecznie jedna z głębszych przyczyn wydarzeń z 11 wrzesnia 2001 roku.” – w Bild der Wissenschft.

Politolog amerykański Chalmers Johnson: „Problemem jest, że bardzo wiele narodów nienawidzi nas Amerykanów z całego serca, i że mają powody dokonywać potworności przeciwko Ameryce. USA rozszerzają swą potegę aż po ostatni zakątek świata i narzucają odległym narodom swój system gospodarczy nie uwzgledniając szkód, jakie tym wywołuja. Nawet naszych sojuszników z czasow zimnej wojny traktujemy wciąż jak protektoraty.”

W rzeczywistości sprawa jest trudniejsza i jednocześnie łatwiejsza, niż to przedstawia ten polityk z Hiszpanii: powinniśmy w końcu zacząć się zachowywać jak ludzie.

Jakub Moźniak

Więcej postów