Wyborcza: Duda to wielki balon nadmuchany przez PiS, pusty w środku

Te wybory są jakieś inne. Nie pasują do tego, co znają politologia, filozofia polityki, wiedza potoczna. Może rzeczywiście, jak twierdzą ponowocześni prorocy, polityka staje się „pop”: spektaklem, towarem, medialnym formatem, którym rządzą prawa rynku skąd-inąd wyjątkowo głupie.

Jednym rośnie, innym ubywa, a wszystko w tempie błyskawicznym i w sposób kompletnie nieuzasadniony.

Chaos i dziwów potęga! Komorowskiemu spada, Dudzie rośnie, Ogórek się utrzymuje, Kukizowi pulsuje, Jarubas w normie, Palikot lata (raz w dół, raz w górę), Nowicka nieobecna. Dwa dni później: Komorowskiemu rośnie, Duda w dolnych stanach, Ogórek promienieje, Palikot dołuje, Nowicka podróżuje, Korwin w niebycie.

Jest jedna stała: Terlikowski w swoim cyrku dziwów. Teraz obwieścił, że Komorowski nie jest katolikiem, bo jest przeciw przemocy. Czego to się nie zrobi, by utrzymać medialne napięcie wokół siebie. Terlikowski na prezydenta!

Zaczynam wątpić w realność tych wyborów. Są jak teatr z marnymi aktorami. Chciałoby się powiedzieć „Pożar w burdelu”, ale spektakl o takim tytule należy do najbardziej zabawnych, a zarazem profesjonalnych rozrywek w Warszawie. Tymczasem te wybory nie są ani zabawne, ani profesjonalne.

Duda to wielki nadmuchiwany przez PiS balon, pusty w środku. Pan Nikt, który urasta do roli narodowego bohatera, by nie rzec zbawiciela. Czego to nie można zrobić z prostego człowieka, gdy zainwestuje się w niego wielkie pieniądze i wielki plan Prezesa?!

Duda w swojej prywatnej nijakości jest absolutnym przeciwieństwem Palikota, który – mając wyrazistość i przekonania – przestaje cokolwiek znaczyć w polityce. Wplątał się we własne sieci i tonie. Kukiz z artysty staje się wyrazistym politykiem; ma prawie tylu wyborców, ilu miał fanów, gdy śpiewał z zespołem Piersi. Szkoda, że reprezentuje opcję polityczną, której dojście do władzy uniemożliwiłoby działanie kapel, jakie niegdyś tworzył.

Ogórek wciąż gra rolę urodziwego Pigmaliona, który zamiast mowy posługuje się nagraniem DVD. Ale przyznaję, że prowadzi genialną kampanię, która przejdzie do historii jako „niema”: im mniej kandydatka mówi, tym większy apetyt mediów wzbudza. Tania to metoda, spektakularna i chyba skuteczna, bo wyborcy SLD kupią dziś wszystko, co nie jest Millerem.

Najdziwniejszą personą jest kandydat Jarubas. Na co dzień człowiek ponoć kompetentny i racjonalny. W wyborach gra jakąś tajemniczą rolę (również w języku węgierskim) wyznaczoną mu zapewne przez Piechocińskiego, który sam nie kandyduje, ale tylko dlatego, że króla się nie wybiera. A Piechociński jest i chce być królem. Chłopskiego zaścianka.

Coraz więcej sympatii wzbudza Komorowski. Zwłaszcza na tle dość ohydnych negatywnych kampanii, nad którymi w pocie czoła pracuje opozycja. Wyzwiska, gwizdy, głupie spoty Nie przystoi tak się zachowywać wobec głowy państwa. Obniżanie prestiżu urzędu nie uderza w Komorowskiego, ale w obywateli. Czy warto Dudzie starać się o tak zszargane przez jego partyjnych kolegów miejsce pracy?

Magdalena Środa

Więcej postów