Sprzęt wojskowy znajdujący się na wyposażeniu Wojska Polskiego trzeba modernizować. Nie ma żartów, wszystko się starzeje, a dominująca większość uzbrojenia wymaga czułej opieki mechaników i specjalistów od uzbrojenia, tak żeby zachować zdolność bojową sprzętu i wyposażonych w niego jednostek.
Niestety z modernizacjami jest u nas nie najlepiej, w tym znaczeniu, że nie mamy tradycji modernizacyjnych. W okresie Ludowego Wojska Polskiego co prawda przeszliśmy kilka istotnych modernizacji np. z zakresu poprawy możliwości działania sprzętu pancernego, jednakże poza tym wszystko bazowało na przyjmowaniu nowych jednostek prosto z fabryk. Nie było wówczas z tym problemu, ponieważ uwarunkowania były inne. Dzisiaj jak doniosła niedawno prasa – cześć nowych haubic „Krab” idzie do przeglądów i napraw, ponieważ coś złego stało się z kadłubami niektórych pojazdów. Niestety działo 155 mm ma swój odrzut i trzeba odpowiednio wszystko policzyć i wykonać w takich reżimach technologicznych, żeby kadłub pojazdu był odporny na wszelkiego rodzaju impulsy zmęczeniowe.
Obecnie w naszym przypadku po prostu koniecznie musimy przeprowadzić modernizację wojsk pancernych i zmechanizowanych. Posiadany sprzęt jest taki jaki jest i nowy nam z nieba nie spadnie. Technika poszła tak bardzo do przodu i na rynku jest dostępny taki szereg rozwiązań, że z czołgu T-72 można zrobić pewnym nakładem pracy i pieniędzy całkiem groźną broń. Wymaga to jednak podejmowania decyzji, wydatkowania środków i przeprowadzenia prac. Owszem ograniczają nas wygasłe licencje, ale na tym kierunku już raczej nie będziemy handlować uzbrojeniem. Podobnie trzeba na poważnie podejść do modernizacji posiadanych Leopardów, nie ma się co tutaj obrażać na Niemców, że chcą zarobić pieniądze. Czołgi w połowie dostaliśmy za darmo, a za resztę zapłaciliśmy tak tanio, że każda modernizacja to czysty zysk.
Jeszcze nie tak dawno mówiło się o modernizacji części Su-22 znajdujących się na wyposażeniu naszego lotnictwa, pomysł szlachetny bo to piękne samoloty, ale czy nie lepiej te pieniądze wydać na zakup dronów bojowych lub nowych samolotów – w tym używanych F-16? Zakup 16 sztuk F-16 np. od Portugalii lub Holandii – zdecydowanie zmieniłby obraz naszego lotnictwa, moglibyśmy wycofać Suchoje lub traktować je jako zakonserwowaną rezerwę. W każdym bądź razie tymi samolotami za dużo się już nie zwojuje, chociażby dlatego bo ich silniki nie są wieczne i nikt nam nowych nie sprzeda. Podobnie jest z Migami-29-tymi, poza misjami powietrze-powietrze te samoloty się już do niczego nie nadają. Owszem wyglądają efektywnie i to groźne myśliwce, jednakże w realiach eksploatacji – kosztują więcej niż zakup używanych F-16, które mogą przejąć ich role. Po prostu będąc tak niewielkim lotniczo krajem jak Polska, bardziej się nam opłaca eksploatować jeden typ samolotu „do wszystkiego” niż posiadać trzy typy w tym dwa wąsko wyspecjalizowane do działań z którymi mogą nie dać sobie rady. Ciekawą alternatywą dla F-16 jest możliwość zakupu bardzo tanio samolotów klasy Kfir w Izraelu. To stara, sprawdzona ale interesująca platforma bojowa, na poziomie technologicznym umożliwiającym obsługiwanie najnowszych typów uzbrojenia zachodniego za naprawdę niewielkie pieniądze!
Uwaga, wiadomo że jednostka bojowa przez długi czas osiąga gotowość bojową, jednakże w naszym przypadku, gdzie mamy doskonale wyszkolone kadry nie powinno być z niczym problemów. Musimy posiadać lotnictwo zdolne do zadawania bolesnych ciosów nieprzyjacielowi. Sugerowany przez część środowisk politycznych zakup 64 samolotów F-35 to bardzo dobre przyszłościowe rozwiązanie, za którym trzeba optować. Jednakże musimy pamiętać, że w naszych realiach – potrzebujemy samolotu dwusilnikowego, albowiem taki się po prostu lepiej sprawdza w działaniach na dalekich odległościach i nad morzem. Na początek nie musiałoby to być dużo maszyn, wystarczyłoby 16 samolotów klasy Eurofighter lub F-15 w najnowszej wersji wyposażenia bojowego. Taki potencjał zdecydowanie poprawiłby nasze możliwości na polu walki, zwłaszcza jeżeli posiadalibyśmy odpowiednio dużo uzbrojenia wysokiej jakości. Aczkolwiek ze względu na frontowy charakter, najlepsze byłyby samoloty zapewniające naszemu lotnictwu ABSOLUTNĄ dominację w powietrzu, tylko nie wiadomo, czy Amerykanie chcieliby nam je sprzedać.
Marynarka Wojenna musi mieć nowe okręty! Potrzebujemy okrętów podwodnych jak ryba wody, potrzebujemy pełnowartościowych jednostek nawodnych, potrzebujemy nowoczesnych jednostek do zwalczania min. Nadal posiadamy w kraju potencjał przemysłowy umożliwiający budowę nawet dużych jednostek nawodnych, z okrętami podwodnymi może być inaczej, jednakże wdrożenie chociaż ich montażu w kraju – byłoby olbrzymim skokiem jakościowym. Natomiast modernizacja istniejących jednostek w zasobach musi mieć charakter kompleksowy, to co jeszcze można zachować, trzeba zachować, natomiast resztę sprzętu trzeba wymienić, ponieważ na morzu nie ma żartów.
Jeżeli zaczynamy na poważnie myśleć o armii, to trzeba działać szybko, a nawet bardzo szybko. Zakupy nowych pakietów uzbrojenia i nowoczesnej amunicji to jedno, natomiast kompleksowe remonty uzbrojenia to druga kwestia. Trzeba to zacząć robić, ponieważ czas jest czynnikiem, którego może nam zabraknąć. Wysłanie dzisiaj w bój czołgu bez nowoczesnego termowizora umożliwiającego prowadzenie ognia i obserwacje pola walki w każdych warunkach to po prostu łatwa strata sprzętu. Idea pozyskiwania używanego sprzętu od sojuszników – wymaga po prostu przełamania się, naprawdę za stosunkowo niewielkie pieniądze można kupić stosunkowo dużo, stosunkowo nowoczesnego sprzętu.
obserwatorpolityczny.pl