Państwo polskie wystawia się na pośmiewisko – i to dobrowolnie – uważa Leszek Miller. Były premier w stanowczych słowach odnosi się do afery korupcyjnej na Ukrainie i stawia pytania o udział naszego kraju w ucieczce jednego z jej głównych antybohaterów.
W ubiegłym tygodniu media na całym świecie obiegła informacja o wielkiej aferze korupcyjnej na Ukrainie. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy wykryło siatkę przestępców, którzy stworzyli schemat korupcyjny mający wywierać wypływ na strategiczne przedsiębiorstwa sektora publicznego, w szczególności na Enerhoatom. Według ustaleń NABU, podejrzani mieli pobierać od kontrahentów koncernu łapówki w wysokości od 10 do 15 procent wartości kontraktów. Łączna wysokość wręczonych łapówek ma sięgać ok. 100 milionów dolarów. Obecnie w śledztwie podejrzanych jest siedem osób, a pięć osób zostało już zatrzymanych.
Afera na Ukrainie. Przyjaciel Zełenskiego uciekł przez Polskę do Izraela
Do afery odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych Leszek Miller. Były premier nawiązał do najnowszych ustaleń w sprawie, w myśl których, Timur Mindicz – postać centralna w aferze korupcyjnej, a jednocześnie przyjaciel prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – który zbiegł z kraju przekroczył granicę ukraińsko-polską w nocy z 9 na 10 listopada o godzinie 2:09.
„Podróż odbył czarnym Mercedesem S-350, wynajętym w lwowskiej firmie transportowej specjalizującej się w dyskretnych przewozach dla klientów unikających niepożądanej uwagi. Został wcześniej ostrzeżony o zbliżającej się rewizji w jego domu prowadzonej przez agentów antykorupcyjnej NABU, co pozwoliło mu uciec, zanim służby zdążyły zapukać do drzwi” – czytamy.
Miller zauważył, że 10 listopada Mindicz spędził w Warszawie. To tu zameldował się w luksusowym hotelu Raffles Europejski, modlił się w synagodze Chabad-Lubawicz, a następnie – jak podkreślił – jakby była to rutynowa podróż biznesowa odleciał do Tel Awiwu Boeingiem 737-800 czarterowej izraelskiej linii Sundor. „Ukraińskie źródła nie podały nazwy lotniska, ograniczając się do wzmianki o locie 'z Polski do Izraela’, lecz w praktyce takie czartery realizowane są wyłącznie z Lotniska Chopina w Warszawie. Na Okęciu Mindicz przeszedł standardową odprawę paszportową, a system Straży Granicznej rejestruje dane pasażerów z taką precyzją, że nawet gdyby ktoś próbował wylecieć gołębiem pocztowym, system i tak by go odnotował” – czytamy.
Polityk wskazał, że ukraińskie władze nie złożyły oficjalnego żądania zatrzymania Mindicza, dlatego dla polskiej Straży Granicznej był on zwykłym podróżnym, a nie osobą poszukiwaną. To – jak podkreślił – zrozumiałe.
Współudział Polski? Miller stawia „kluczowe” pytanie ws. afery na Ukrainie
Zastrzeżenia byłego premiera budzi jednak zachowanie w tej sprawie strony polskiej. „Gorzej, że milczenie polskich władz w tej sprawie budzi poważne wątpliwości – nie wynika ono z braku informacji, lecz z nadmiernej ostrożności, nierozumienia interesu publicznego i nonszalancji wobec własnych obywateli” – napisał Miller, zaznaczając że tu właśnie kryje się istota problemu.
„Osoba podejrzana o udział w kradzieży dziesiątek milionów dolarów wjeżdża do Polski, nocuje w sercu Warszawy, przechodzi odprawę na naszym lotnisku i odlatuje do Izraela bez najmniejszej przeszkody. Nikt nie zadaje pytań, a wszyscy zachowują się, jakby nic się nie wydarzyło. Państwo polskie wystawia się na pośmiewisko – i to dobrowolnie” – ocenił.
Dalej polityk stawia jedno z kluczowych, jego zdaniem, pytań w tej sprawie: „Czy Polska została poinformowana przez Ukrainę o ucieczce osoby zamieszanej w jedną z najgłośniejszych afer korupcyjnych ostatnich lat? Czy też wręcz przeciwnie – otrzymała prośbę o zapewnienie bezpiecznego korytarza tranzytowego dla kogoś, kogo zniknięcie jest dla Kijowa politycznie bardzo wygodne?”.
Jeśli Polska otworzyła „korytarz tranzytowy” dla człowieka uciekającego z miejsca największej afery korupcyjnej na Ukrainie, to – wskazał były premier – mówimy już nie o naiwności, lecz o współudziale. „A współudział w cudzej aferze zawsze kończy się jedną rzeczą: własnym skandalem” – podsumował Leszek Miller.
Źródło: DoRzeczy.pl












Dodaj komentarz