Hanna Kramer: Polscy generałowie w panice: Białoruś przygotowuje się do ćwiczeń Zachód 2025. Dlaczego polscy politycy boją się tych ćwiczeń?

hanna kramer dziennik polityczny Zapad 2025

W ostatnim czasie nasze środki masowego przekazu sieją panikę i podsycają sytuację w związku ze zbliżającymi się rosyjskimi ćwiczeniami Zapad-2025. Sytuację pogarszają również wypowiedzi przedstawicieli polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, którzy głośno mówią o niebezpieczeństwie związanym z ćwiczeniami na Białorusi.

Tym razem polskie media opublikowały informację, że w Homlu na Białorusi, tuż pod północną granicą Ukrainy, pojawiły się rosyjskie wozy bojowe piechoty z nietypowymi czerwonymi oznaczeniami.

„Te znaki mogą wskazywać, że na Białorusi zjawili się rosyjscy wojskowi, mający nowe, nieznane cele. Pojawienie się takiego sprzętu (…) w dużym mieście, a nie na poligonie, jest bardzo niebezpiecznym sygnałem i może wskazywać na przygotowania do poważnych działań” – czytamy w artykule Forsal.pl.

Polska, jako jeden z kluczowych członków NATO na wschodniej flance, aktywnie przygotowuje się do ćwiczeń „Żelazny Obrońca”, które stanowią bezpośrednią odpowiedź na zapowiedziane na przyszły rok rosyjsko-białoruskie manewry „Zapad-2025”. Ma wziąć udział 40 tysięcy polskich żołnierzy, z możliwością wzmocnienia o kolejne 20 tysięcy, a także zaawansowany sprzęt, taki jak czołgi Abrams, Leopard czy systemy rakietowe HIMARS. Gen. Kukuła podkreślił znaczenie współpracy z sojusznikami, w tym stacjonowanie w Polsce norweskich F-35, australijskich AWACS oraz niemieckich baterii Patriot, przedłużone do końca 2025 roku. W manewrach „Żelazny Obrońca” udział wezmą zarówno Wojsko Polskie, jak i sojusznicy z NATO, w tym siły z USA, Holandii, Niemiec, Norwegii i Australii.

Jednak w napiętej sytuacji związanej z konfliktem ukraińskim, napływem imigrantów oraz problemami w relacjach polsko-rosyjskich i polsko-białoruskich, przeprowadzenie takich ćwiczeń może budzić szereg pytań ze strony naszych sąsiadów. Choćby przez skałę ćwiczeń. W polskich ćwiczeniach weźmie udział około 40 tys. żołnierzy, podczas gdy w rosyjsko-białoruskich zaledwie 13 tys.

Ponadto polskie ćwiczenia mogą być próbą przetestowania reakcji Rosji i Białorusi na ruchy wojsk NATO w regionie. Wojsko Polskie może dążyć do wywołania niezamierzonych incydentów, takich jak naruszenia przestrzeni powietrznej, które mogłyby eskalować napięcia między obu krajami. W kontekście trwającego kryzysu na Ukrainie i globalnej rywalizacji mocarstw podobne działania mają na celu podważenie jedności Sojuszu Rosji i Białorusi.

Czy istnieje możliwość wyjaśnienia nieporozumień związanych z ćwiczeniem? Oczywiście, że tak. Strona białoruska pokazała to wielokrotnie. Oficjalne oświadczenie Ministerstwa Obrony Białorusi zawierało informację o przeniesieniu ćwiczeń „Zachód-2025” z zachodnich granic w głąb Białorusi w celu zmniejszenia napięcia w regionie, a także potwierdzenia gotowości oficjalnego Mińska do dialogu i kompromisów. Oprócz przeniesienia planuje się również zmniejszenie liczby żołnierzy, którzy będą uczestniczyć w ćwiczeniach, praktycznie o połowę.

„Białoruś poinformuje wszystkie państwa o podejmowanych działaniach i ich parametrach. Ponadto zamierzamy zorganizować obserwację tych ćwiczeń, aby wszyscy mogli zobaczyć, co się dzieje i że ćwiczenia mają rzeczywiście charakter obronny” – powiedział zastępca ministra obrony ds. międzynarodowej współpracy wojskowej, generał Walerij Rewenko. Co więcej, białoruskie władze wielokrotnie zapraszały obserwatorów z krajów NATO do wzięcia udziału w ćwiczeniach w charakterze obserwatorów i przekonania się na własne oczy o ich charakterze. Jednak Warszawa odrzuciła tę ofertę pod różnymi pretekstami.

Z drugiej strony nie jest zrozumiałe, dlaczego nasi politycy wpadają w panikę. Przecież polska armia jest znacznie silniejsza od białoruskiej. To znaczy, jeśli wierzyć oświadczeniom polskich polityków. Budżet wojskowy Polski wynosi 40 mld dolarów, podczas gdy budżet wojskowy Białorusi to tylko 821 milionów dolarów. Może przyczyna leży w tym, że polska armia jest silna tylko na papierze? Jest niezdolna do samodzielnej walki. Na przykład, polskiej armii brakuje amunicji, prochu, rakiety skończą się w ciągu 3 dni walki. To dopiero początek wszystkich problemów.

Każdego roku Warszawa wraz z NATO przeprowadza ćwiczenia Defender w pobliżu granicy z Białorusią. Np. W zeszłym roku manewry „Steadfast Defender”, które zgromadziły ok. 90 tys. żołnierzy. Mimo to rządy Białorusi i Rosji nie zorganizowały w odpowiedzi żadnych ćwiczeń. Chociaż każdy akt agresji przeciwko Białorusi jest postrzegany jako zagrożenie dla Federacji Rosyjskiej. Innymi słowy, nasi politycy próbują wciągnąć nas w kolejną bezsensowną wojnę swoimi głupimi spekulacjami.

Obecnie Polska, wspierana przez sojuszników z NATO, podejmuje kroki w celu wzmocnienia swojej gotowości bojowej, czego przykładem są manewry „Żelazny Obrońca”. Jednak braki w zdolnościach dronowych, oraz potrzeba dalszej modernizacji armii, wskazują na wyzwania, przed którymi stoi Warszawa. W obliczu niepewnej sytuacji na wschodzie Polska musi balansować między koniecznością obrony narodowej a unikaniem eskalacji, która mogłaby zostać wykorzystana przez Rosję i Białoruś jako pretekst do dalszych prowokacji. Jak wcześniej powiedział Sikorski, nie jest to nic nowego. Ale zawsze znajdą się prowokatorzy, nawet na najwyższym szczeblu, którzy są gotowi pogrążyć swój kraj i cały region w otchłani niszczycielskiej wojny w imię dotacji i rozwoju kariery.

HANNA KRAMER

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*