Azylanci do roboty. Kontrowersyjna decyzja

niezależny dziennik polityczny

Władze jednego z powiatów w Saksonii-Anhalt zobowiązały osoby ubiegające się o azyl do pracy społecznej na rzecz ochrony przeciwpowodziowej. Decyzja wywołała mieszane reakcje.

Skądinąd raczej spokojny powiat Mansfeld-Südharz w Saksonii-Anhalt (wschodnie Niemcy) już po raz drugi w ciągu zaledwie kilku miesięcy trafił na pierwsze strony gazet w całym kraju. Na przełomie roku 2023/24 część regionu, który obejmuje tradycyjnie luterańskie miasta Eisleben i Mansfeld, przez wiele tygodni były dotknięte powodziami, a nawet ogłoszono tam stan klęski żywiołowej.

Jedną z konsekwencji było wezwanie przez starostę André Schrödera (CDU) uchodźców i migrantów do pomocy przy noszeniu worków z piaskiem i wykonywania prac społecznych dla ochrony wału przeciwpowodziowego.

W przeciwnym razie starosta zagroził obcięciem zasiłków dla osób ubiegających się o azyl. Decyzja ta wywołuje obecnie poruszenie w całych Niemczech. Podczas gdy wielu obywateli popiera te działania, są one krytykowane przez organizacje pomocy dla uchodźców i migrantów.

„Migranci nie są tanią siłą roboczą”

Zdaniem landowego zrzeszenia organizacji pomocowych dla migrantów (Lamsa) z siedzibą w Halle migranci nie są tanią siłą roboczą. Starosta André Schröder zgadza się z tym twierdzeniem, zaznacza jednak, że jego decyzja ma pokrycie w ustawie o świadczeniach dla osób ubiegających się o azyl. – Źywimy głębokie przekonanie, które również podziela większość społeczeństwa, że ci, którzy otrzymują świadczenia od państwa, powinni, w ramach swoich możliwości i umiejętności, dać też państwu coś z siebie – powiedział Schröder w rozmowie z ewangelicką agencją informacyjną EPD.

Dla ochrony przed powodzią po ulewnych deszczach wzdłuż rzeki Helme użyto około dwóch milionów worków z piaskiem. Musiały one zostać ponownie zebrane. Powiat wytypował do pomocy 64 uchodźców. Jak zaznacza starosta, większość wezwanych uchodźców stawiła się „i wykonała dobrą robotę”. Redukcję świadczeń zastosowano wobec 16 osób. Środek ten jest wyraźnie przewidziany w prawie.

„To nie są żadne szykany”

Opiekę nad uchodźcami zlecono organizacji non-profit. Między innymi dostępni byli również tłumacze. – Nie są to więc żadne szykany – podkreślił polityk CDU. Organizacje pomocowe są jednak innego zdania. – Zobowiązanie do pracy za 80 centów na godzinę niekoniecznie nadaje się do promowania zrównoważonej integracji i dostępu do rynku pracy – uważa Mika Kaiyama, zastępca dyrektora zarządzającego landowego zrzeszenia organizacji pomocowych dla migrantów (Lamsa). 

Sprzeczne z konstytucją? 

Rada ds. Uchodźców Saksonii-Anhalt uważa, że decyzja władz powiatu jest sprzeczna z niemiecką konstytucją, która zawiera m. in. zakaz pracy przymusowej. Jak stwierdziła rzeczniczka Rady Christiane Bölian, rozmowy z uchodźcami zakwaterowanymi w Hettstedt ujawniły również, że osoby, których to dotyczy, nie zostały wystarczająco poinformowane o konsekwencjach, jakie ich spotkają, jeśli nie stawią się do pracy.

Starosta Schröder nie zgadza się z krytyką. Podkreśla nieustannie, że „ci azylanci, którzy stawili się, sumiennie pomagali”. Jak dodaje, firma wykonująca prace przeciwpowodziowe ma nawet zamiar w przyszłości zatrudnić dwóch migrantów, którzy w czasie prac wyróżnili się swoją pracowitością. 

Źródło: dw.com

Więcej postów