Edukacja seksualna doprowadzi do wojny między płciami

niezależny dziennik polityczny

Francuzka Ludovine de La Rochère, przewodniczącej Unii Rodzin od miesięcy krytykuje nowy program edukacji seksualnej we Francji oparty o zasady genderyzmu. Wyjaśnia, że „progresywizm społeczny coraz bardziej pozbawia młodsze pokolenia radości kochania i bycia kochanym”.

Projekt programu wychowania seksualnego EVARS (program edukacji na temat życia emocjonalnego, relacyjnego i seksualnego) zostanie wkrótce przyjęty przez władze. Minister edukacji Élisabeth Borne poczyniła w nim kilka zmian kosmetycznych, ale narzuca on nadal szkołom radykalne cele, zmuszając uczniów do „odrzucenia stereotypów dotyczących płci” od najmłodszych lat, czyli uznania faktu, że istnieją tylko dwie płcie.

Oficjalnie chodzi o „walkę z przemocą na tle seksualnym i seksistowskim”, w rzeczywistości o narzucenie zasad tzw. teorii płci i to od przedszkola. Od trzeciego roku życia zaczyna się w programie „walka ze stereotypami płciowymi”, krytykowanie tradycyjnych wyobrażeń o kobiecości i męskości, zacieranie różnic między kobietami i mężczyznami.

„Ciągłe, wręcz paranoiczne porównywanie chłopców i dziewcząt ukształtuje mentalność, w której ofiarami padają oboje” – mówi Ludovine z La Rochère. Zgodnie z ideologią płci, stereotypy mają faworyzować chłopców kosztem dziewcząt, stąd zawody (rzekomo) wpływowe wykonywane są przez mężczyzn, a zawody usługowe (opiekuńcze itp.) przez kobiety. Wybory te mają być wynikiem stereotypów, które każda osoba nieświadomie przyswaja. Noy program edukacyjny ma dzieci z tych stereotypów „wyzwolić”.

Ideologia ta wiąże się z totalną walką płci, ponieważ mężczyzna jest zasadniczo winny przemocy, a kobieta ofiarą. Karykaturalna i uproszczona wizja społeczeństwa wskazuje, że „jedynym rozwiązaniem jest uwolnienie się i jego dekonstrukcja”. Dlatego w 6 klasie (w wieku 10 lat) uczeń ma nauczyć się „rozróżniać zasady, normy, modele i stereotypy”, kwestionować „normy społeczne i kulturowe”, rozważać „teorię gender” i być krytycznym wobec „procesu hierarchicznego”. Od 5 klasy (11 lat) wprowadza się rozróżnienie między płcią biologiczną a kulturową, które będzie później stale powtarzane w kolejnych klasach.

Taka idea promuje też możliwość „transformacji” (ze wszystkimi nieodwracalnymi konsekwencjami, które się z tym wiążą), mającą na celu „dostosowanie płci i odczuwanej tożsamości płciowej”. Do szkół podstawowych będą wprowadzane lekcje na temat pojęć takich jak „heteroseksualizm”, „homoseksualizm”, „aseksualizm”, „transfobia”. Szkoły nie będą też zobowiązane do informowania rodziców z wyprzedzeniem o sesjach edukacji seksualnej.

Ludovine de La Rochère ostrzega, że edukacja seksualna w szkołach to program wprowadzający wojnę płci już przedszkolnych placach zabaw. Dzieci mają być świadome, że nie ma gier zarezerwowanych dla chłopców, a innych dla dziewcząt; że nie ma gustów i pragnień zarezerwowanych dla chłopców, a innych dla dziewcząt, itd. Później, już uczeń piątej klasy, nagle „odkrywa”, że nie jest i być może nie będzie tym, za kogo się uważał – mężczyzną lub kobietą i nieszczęście gotowe.

Wpajanie dzieciom, że mężczyzna i kobieta to tylko „konstrukcje społeczne i kulturowe, które mają na celu zapewnienie dominacji mężczyzny nad kobietą”, brzmi niczym sentencje z „Seksmisji” Machulskiego, ale tezy tej komedii zyskują, niestety, całkiem poważny wymiar.

Źródło: nczas.info

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*