Był wyrok za zbrodnię, ale już go nie ma. PiS nie rządzi, chaos w sądach się pogłębia

niezależny dziennik polityczny
Skazany na 14 lat więzienia Łukasz D. w świetle prawa znów jest niewinny, bo wyrok wydał Daniel Jurkiewicz, neosędzia, nominat Zbigniewa Ziobry. Proces trzeba powtórzyć. To nie jedyny taki przypadek.

– Zbieramy żniwo niszczenia wymiaru sprawiedliwości przez PiS – uważa Marek Siudowski, adwokat z Poznania, który bronił mężczyzny oskarżonego o zbrodnię – próbę zabójstwa. Jego klient odsiadywał w więzieniu prawomocny wyrok 14 lat więzienia. W połowie lipca 2024 roku dowiedział się, że wyrok przestał istnieć. Adwokat mówi, że sam ma problem z prostym wyjaśnieniem tego klientowi.

Usiłowanie zabójstwa pod Poznaniem

Łukasz D. mieszkał z bratem we wsi pod Poznaniem. Rankiem 27 czerwca 2022 roku bez powodu zaczął go dusić kablem od ładowarki telefonu komórkowego: dwukrotnie owinął kabel wokół szyi brata i mocno zacisnął. Brat zdołał się wyrwać i uciec na ulicę. Był w bieliźnie, nie miał butów, słaniał się na nogach, głośno dyszał. Z ust leciała krew, na szyi miał bruzdy. Na ulicy zauważyła go kobieta, wezwała policję i pogotowie.

W chwili zatrzymania Łukasz D. miał 33 lata i utrzymywał się z prac dorywczych. Psychiatrzy rozpoznali u niego uzależnienie od amfetaminy i marihuany. Gdy zaatakował brata, był pod wpływem nieustalonej substancji psychoaktywnej. W domu policja znalazła narkotyki.

Łukasz D. na koncie miał już wyrok za spowodowanie wypadku, prowadzenie samochodu pod wpływem środka odurzającego i posiadanie narkotyków. Policja podejmowała też interwencje w związku z jego agresywnym zachowaniem.

Dwa wyroki i kasacja

W czerwcu 2023 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał duszenie brata za próbę zabójstwa i skazał Łukasza D. na 12 lat więzienia. Według sądu była to kara surowa, ale sprawiedliwa. Sąd podkreślił, że gdy oskarżony zaciskał pętlę na szyi, liczył się z możliwością zabójstwa.

„Oskarżony usiłował zabić swojego brata, a zatem jedną z najbliższych mu osób. Na potępienie zasługuje również motywacja, a właściwie jej brak, gdyż oskarżony zaatakował pokrzywdzonego bez powodu” – napisał sąd w uzasadnieniu.

I dodał: „Okolicznością obciążającą jest również fakt, że oskarżony był pod wpływem narkotyków. Poza tym nie wyraził żalu ani skruchy. Jest osobą w znacznym stopniu zdemoralizowaną, o czym świadczy również wcześniejsza karalność, negatywna opinia środowiskowa i dotychczasowy sposób życia”.

W październiku 2023 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu podniósł karę do 14 lat więzienia. Stwierdził, że Łukasz D. zaatakował z zamiarem bezpośrednim, czyli chciał zabić brata, a nie – jak twierdził sąd pierwszej instancji – jedynie liczył się z możliwością zabójstwa.

Adwokat Marek Siudowski, obrońca Łukasza D., wniósł kasację do Sądu Najwyższego. Twierdził, że sprawę zbadano powierzchownie, a wątpliwości budzi m.in. opinia psychiatrów dotycząca poczytalności oskarżonego.

Bo wyrok wydał neosędzia, nominat Ziobry

Jeden z zarzutów dotyczył też niewłaściwej obsady składu sędziowskiego. Wyrok w pierwszej instancji wydawało troje ławników i dwoje sędziów zawodowych, a jednym z nich był Daniel Jurkiewicz, neosędzia awansowany do Sądu Okręgowego w Poznaniu z udziałem upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa.

W czasie rządów PiS Jurkiewicz został też prezesem Sądu Okręgowego w Poznaniu. Nominował go minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

8 lipca 2024 roku Sąd Najwyższy potwierdził, że skład sądu pierwszej instancji był nienależycie obsadzony. Uchylił zatem oba wyroki (pierwszej i drugiej instancji) oraz nakazał powtórzenie procesu.

Taką decyzję podjęło troje legalnych sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego: Tomasz Artymiuk, Marek Pietruszyński i Waldemar Płóciennik. Skupili się na nienależytej obsadzie sądu, która należy do tzw. bezwzględnych przyczyn odwoławczych – wymusza uchylenie wyroku i powtórzenie procesu. W tej sytuacji sędziowie nie pochylali się nad pozostałymi zarzutami obrońcy.

– Nie można powiedzieć, że chwytałem się ostatniej deski ratunku – mówi nam mec. Marek Siudowski. – Podnosiłem kilka zarzutów. Była wśród nich nienależyta obsada sądu, bo jako obrońca mam obowiązek podnosić wszystkie okoliczności mogące przemawiać na korzyść klienta.

– Mamy systemowy problem z neosędziami, który nie zniknął – dodaje Siudowski. – Nie można zamykać na to oczu.

Sąd Najwyższy: Nominat Ziobry nie przeszedł testu

„Wyborcza” zapoznała się z pisemnym uzasadnieniem wyroku Sądu Najwyższego. Jest w nim odwołanie m.in. do głośnej uchwały trzech połączonych izb Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku. Zgodnie z nią nienależyta obsada sądu występuje, gdy w składzie zasiada neosędzia, a wadliwość powoływania prowadzi – w konkretnych okolicznościach – do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności. Za każdym razem trzeba to dokładnie zbadać.

Sąd Najwyższy przeprowadził test niezawisłości: prześledził drogę zawodową Daniela Jurkiewicza i doszedł do wniosku, że jego obecność w składzie sędziowskim w sprawie usiłowania zabójstwa prowadziła do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności.

Sąd Najwyższy wytknął Jurkiewiczowi, że jako sędzia podpisywał się na listach poparcia kandydatów do upolitycznionej KRS. Wsparł w ten sposób m.in. Łukasza Piebiaka, wiceministra sprawiedliwości, współpracownika Zbigniewa Ziobry. Członków KRS wybierali politycy ówczesnej władzy.

„Powyższy fakt pozwolił na zdynamizowanie w krótkim czasie kariery sędziego, czego wyrazem było powierzenia mu kolejnych stanowisk funkcyjnych, które wiązały się z pozyskaniem szeregu dodatków” – piszą sędziowie SN.

Jurkiewicz najpierw był prezesem Sądu Rejonowego w Wągrowcu, a następnie Sądu Okręgowego w Poznaniu. Został też komisarzem wyborczym i zastępcą rzecznika dyscyplinarnego w poznańskim sądzie.

Awansował również na sędziego sądu okręgowego dzięki rekomendacji upolitycznionej KRS. Otrzymał ją, mimo że sędzia wizytator wskazywał na niską stabilność jego orzecznictwa (wiele jego wyroków uchylano lub zmieniano w drugiej instancji).

Według Sądu Najwyższego Jurkiewicz koncentrował się na tworzeniu sobie „nieobciążających warunków pracy” i zarabianiu pieniędzy dzięki licznym dodatkom. W tym czasie „cieszył się niesłabnącym zaufaniem ze strony władzy wykonawczej”, czyli ministra Ziobry.

Według Sądu Najwyższego zebrane informacje świadczą o silnych związkach Jurkiewicza z ówczesną władzą. Potwierdzają też, że akceptował próby podporządkowania sądów politykom.

„Na te wszystkie okoliczności Sąd Najwyższy nie mógł pozostać obojętny” – czytamy w uzasadnieniu.

Sąd Najwyższy o Jurkiewiczu: Nie spełniał kryteriów

Sąd Najwyższy wyjaśnia też, w jaki sposób związki Jurkiewicza z władzą podważają jego niezawisłość w niepolitycznej sprawie duszenia kablem we wsi pod Poznaniem. Akt oskarżenia wniósł prokurator, który podlega prokuratorowi generalnemu. W tamtym czasie był to Zbigniew ZIobro. Łączył tę funkcję ze stanowiskiem ministra sprawiedliwości.

„Wydając wyrok skazujący oskarżonego, sąd z udziałem Daniela Jurkiewicza orzekał więc na korzyść władzy wykonawczej – tej, której w znaczącym zakresie sędzia ten zawdzięczał powołanie na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu oraz szanse na dalszy zawodowy awans” – przekonują sędziowie SN.

I dodają: „Obiektywny obserwator mógł w tych okolicznościach powziąć przekonanie o związaniu sędziego z władzą wykonawczą wykraczającym poza stosunki o charakterze służbowym. Dlatego sąd – ze względu na udział w składzie Daniela Jurkiewicza – nie spełniał kryteriów niezależności i bezstronności”.

Sąd Najwyższy zauważa też, że na te okoliczności mógł zwrócić wcześniej uwagę Sąd Apelacyjny w Poznaniu (rozpoznawał sprawę w drugiej instancji 24 października 2023 roku), ale z nieznanych przyczyn tego nie zrobił.

Neosędziowie orzekają, wyroki nie istnieją

Gdy prawomocny wyrok skazujący Łukasza D. przestał istnieć, zniknęły też podstawy do trzymania go w więzieniu. W świetle prawa jest znów osobą niewinną. Na wolność jednak nie wyszedł, bo Sąd Najwyższy postanowił go na nowo aresztować. W areszcie poczeka na nowy proces i wyrok. Pierwsza rozprawa ma się odbyć w listopadzie tego roku.

Wyrok w sprawie Łukasza D. nie jest jedynym skasowanym przez Sąd Najwyższy z powodu udziału neosędziów.

Na początku czerwca tego roku Sąd Najwyższy skasował inny wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu skazujący sprawcę wypadku drogowego pod Nowym Tomyślem za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa. Według sądu Leszek G. celowo zmienił pas ruchu i doprowadził do zderzenia z innym samochodem (kierowca tego auta zginął, a pasażerka została ciężko ranna).

Jedna z wersji zakładała, że sprawca wypadku doprowadził do zderzenia, bo chciał popełnić samobójstwo. Sąd nie znalazł na to dowodów, natomiast uznał, że było to zabójstwo i usiłowanie zabójstwa.

Leszek G. miał odsiedzieć w więzieniu 15 lat, ale w czerwcu tego roku wyszedł na wolność, bo wyrok przestał istnieć. Powód: w składzie sędziowskim w pierwszej instancji był Mateusz Bartoszek, również neosędzia, nominiat Zbigniewa Ziobry.

Bartoszek – podobnie jak teraz Jurkiewicz – nie przeszedł testu niezawisłości.

Chaos w sądach rośnie

„Wyborcza” zapytała Sąd Okręgowy w Poznaniu, ile jeszcze wyroków wydanych przez Bartoszka i Jurkiewicza przestało istnieć wskutek orzeczeń Sądu Najwyższego. – Nie zbieramy takich informacji – przekazała nam Katarzyna Błaszczak z biura prasowego poznańskiego sądu.

Chaos jednak rośnie, bo – jak dowiadujemy się nieoficjalnie – wyroki wydawane przez Bartoszka i Jurkiewicza zaczął uchylać również Sąd Apelacyjny w Poznaniu. W uzasadnieniach podaje te same argumenty, które podniósł Sąd Najwyższy. Nasi informatorzy twierdzą, że w ostatnich miesiącach uchylono wyroki już w kilku takich sprawach.

Każde uchylenie wyroku oznacza konieczność powtórzenia procesu. Obciąża to dodatkowo innych sędziów, którzy już dziś w poznańskim sądzie zawaleni są pracą. Skutek to wydłużenie postępowań.

Adwokat Marek Siudowski mówi, że sam ma kłopot z prostym wytłumaczeniem Łukaszowi D., dlaczego jego proces musi się zacząć od nowa. – Problem neosędziów należy rozwiązać jak najszybciej – podkreśla.

Siudowski zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt – neosędziowie nadal prowadzą rozprawy i wydają wyroki, które potem – można założyć to z dużym prawdopodobieństwem – będą uchylane.

– Jestem obecnie obrońcą w dwóch sprawach, w których w składzie sędziowskim jest Daniel Jurkiewicz. Składałem wnioski o jego wyłączenie, ale sąd ich nie uwzględnił – mówi nam Siudowski.

Jeśli jego klienci zostaną skazani, będzie podnosił w apelacji nienależytą obsadę sądu. A to oznacza, że kolejne wyroki będą uchylane.

Daniel Jurkiewicz stracił stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu w lutym tego roku. Odwołał go nowy minister sprawiedliwości, Adam Bodnar. Jurkiewicz nadal pozostaje jednak sędzią tego sądu. Orzeka nie tylko w sprawach zabójstw, ale także zorganizowanych grup przestępczych.

Jest problem z neosędziami, nie ma rozwiązania

„Wyborcza” pisała o uchylonych wyrokach także w innych miastach. Sąd Najwyższy skasował np. wyrok z Krakowa dotyczący przestępstw skarbowych. Testu nie przeszła neosędzia Małgorzata Perek-Zgoda. 

Od przejęcia władzy przez demokratyczną opozycję minie wkrótce pół roku, ale upolityczniona KRS wciąż działa i wpuszcza do systemu kolejnych neosędziów.

Bartłomiej Przymusiński ze stowarzyszenia sędziów Iustitia mówił nam w lipcu tego roku: – Mam nadzieję, że politycy zrozumieją, że nie da się dłużej chować głowy w piasek i ustawa rozwiązująca problem neosędziów zostanie jak najszybciej uchwalona.

Ustawy nie ma. Opowiadamy Przymusińskiemu o kolejnym skasowanym wyroku.

Komentuje: – To kolejny dowód na to, że problem neosędziów nie jest abstrakcyjny. Dotyka ludzkich spraw i losów. Osoby takie, jak Daniel Jurkiewicz nie mają prawa orzekać na obecnych stanowiskach.

Przymusiński podkreśla, że środowisko sędziowskie nadal oczekuje ustawy rozwiązującej problem neosędziów, choć przyznaje też: – Wątpliwe, żeby Andrzej Duda taką ustawę podpisał.

– Jest inne rozwiązanie – apelujemy do neosędziów, by dobrowolnie zgodzili się na delegowanie na stanowiska, które zajmowali wcześniej – dodaje. – Mogliby tam orzekać do czasu uregulowania ich statusu.

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów