Potężne kłopoty PiS. Są już w połowie drogi do odrzucenia sprawozdania?

Państwowa Komisja Wyborcza wciąż bada sprawę wydatków kampanijnych Prawa i Sprawiedliwości, prześwietlając sprawozdanie finansowe partii. Jak ustaliło money.pl. Rządowe Centrum Legislacji prawdopodobnie właśnie dolało oliwy do ognia, przekazując PKW materiały dotyczące wydatkowania pieniędzy tej instytucji niezgodnie z przeznaczeniem. W praktyce miały one służyć kampanii wyborczej ówczesnego szefa RCL Krzysztofa Szczuckiego.

Problemy PiS mają związek z badaniem prowadzonym przez Państwową Komisję Wyborczą, która może zdecydować, że PiS finansowało swoją kampanię niezgodnie z zasadami. W takim przypadku partia musi się liczyć z odebraniem budżetowej subwencji, co w praktyce oznacza dla niej katastrofę finansową.

Jak przypomina money.pl, w tej chwili trwa szacowanie skali nieprawidłowości. Aby odrzucić sprawozdanie wyborcze komitetu PiS, PKW musi wykazać, że niezgodnie z przepisami w czasie formalnej kampanii, która rozpoczęła się 8 sierpnia, wydano co najmniej 1 proc. środków komitetu. W przypadku PiS to ok. 387 tys. złotych. Jeżeli dojdzie do potwierdzenia takiej kwoty nieprawidłowo wydanych środków, PKW może pozbawić partię nawet 75 proc. zwrotów kosztów kampanii i corocznej subwencji! Jak oceniali w rozmowach z „Faktem” eksperci, po takim ciosie partia się nie podniesie.

W materiałach, jakie wpłynęły do PKW z Rządowego Centrum Legislacji miały znajdować się kwity na duże sumy. Według ustaleń money.pl, ma chodzić aż o 214 tys. zł wydanych na kampanię Szczuckiego ze środków zarządzanego przez niego podmiotu. Jeżeli te informacje się potwierdzą, PiS jest w potężnych tarapatach.

PiS w pół drogi do utraty subwencji? Podali wyliczenia

Co wchodzi w skład tej sumy? Są dokładne wyliczenia, które pokazują, że lwią część stanowią wynagrodzenia siedmiu osób, jakie rzekomo zostały zatrudnione przez RCL, ale pracowały na rzecz Szczuckiego i jego kampanii, a nie centrum. Ponadto RCL zwraca uwagę, że polityk miał prowadzić kampanię w godzinach pracy, nie korzystając z urlopu i pobierając normalne wynagrodzenie. W kampanii miały być także wykorzystywane materiały promocyjne RCL, których wartość to prawie 14 tys. zł.

Co na to Szczucki? Polityk kwestionuje wyliczenia i podkreśla, że jest niewinny.

„Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że pracownicy wykonywali zadania służbowe w godzinach pracy. Od kiedy zakończyłem pracę w RCL, nie mam dostępu do dokumentacji kadrowo-płacowej i nie jestem w stanie zweryfikować tych kwot. Jeśli chodzi o mnie, to czas pracy miałem mierzony zadaniowo, a nie w konkretnych godzinach. Pracowałem także w godzinach nocnych i w weekendy i nigdy nie pobierałem za to wynagrodzenia za nadgodziny. Dlatego takie zarzuty są absurdalne” — powiedział Szczucki money.pl.

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.