Importerzy LPG do Polski nie mają złudzeń. Unijne sankcje na gaz płynny oznaczają, że na stacjach będzie drożej, nawet o 30 proc. Trzeba też się liczyć z problemami w dostępie do paliwa. Rozmawiamy z Pawłem Bielskim, prezesem Polskiej Izby Gazu Płynnego.
- Liczymy się z tym, że w momencie, gdy wygasać będzie ustalony roczny okres przejściowy, mogą wystąpić krótkoterminowe turbulencje z dostępnością LPG na rynku – mówi Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego (PIGP), reprezentującej spółki importujące LPG z Rosji.
- Będzie też drożej – dla właścicieli 3 mln aut tankujących LPG. Jak szacuje nasz rozmówca, nawet o 20-30 proc.
- Jeśli państwo – we współpracy z krajowymi podmiotami zajmującymi się importem i dystrybucją LPG – nie rozpocznie jak najszybciej inwestycji w infrastrukturę transportową i magazynową, sytuacja na polskim rynku LPG za rok może być bardzo trudna.
Tylko w zeszłym roku Unia Europejska wydała łącznie 1,1 mld euro na import LPG z Rosji. Zdecydowana większość z tego, bo ok. 2/3 z tej sumy, trafiało z Rosji do Polski. To ma się skończyć. W przyjętym właśnie najnowszym pakiecie unijnych sankcji znalazł się zakaz importu tego paliwa ze Wschodu z zachowaniem 12-miesięcznego okresu przejściowego. Co to oznacza dla polskiego rynku, tak głęboko uzależnionego od rosyjskiego gazu płynnego?
– Dobrze się stało, że decydenci unijni wsłuchali się w głos branży i dali właśnie ten okres przejściowy na przygotowanie się do nowej sytuacji. Dlatego też w perspektywie najbliższych 10-12 miesięcy, czyli w czasie, gdy firmy będą mogły jeszcze realizować już podpisane kontrakty, nie spodziewam się szybkich i dużych zmian na rynku.
Później musimy się nastawić na turbulencje.
Przez sankcje będzie drożej, mogą też wystąpić kłopoty dostępnością LPG na rynku
Jakiego rodzaju zaburzenia pan przewiduje? Czy na polskich stacjach, na których LPG tankują ponad 3 miliony aut, może po prostu zabraknąć paliwa?
– Liczymy się z tym, że w momencie, gdy wygasać będzie ustalony roczny okres przejściowy, mogą wystąpić krótkoterminowe turbulencje z dostępnością LPG na rynku.
Należy pamiętać, że po wybuchu kryzysu gazowego w roku ubiegłym pojawił się na rynku nowy odbiorca LPG, czyli duży przemysł, który w obawie przed wzrostem cen i brakiem dostępności gazu ziemnego zaczął przestawiać się na gaz płynny.
Dlatego w ciągu kolejnych 12 miesięcy zarówno my, jako importerzy LPG, jak i szeroko pojęta administracja państwowa musimy zrobić dużo, żeby do tego nie dopuścić.
Przede wszystkim konieczne jest ułatwienie procesów inwestycyjnych, w szczególności w zakresie budowy zbiorników magazynowych, których będzie nam potrzeba, ale też w zakresie takich strategicznych przedsięwzięć jak budowa dużego terminala morskiego LPG.
Państwo ma na to środki. Wystarczy przypomnieć, że od 2015 r. zgromadziło na funduszu zapasów obowiązkowych, będących w gestii prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych ponad 2,25 mld zł z opłaty zapasowej. To ważny moment, by rozpocząć budowę dużego portu LPG, który umożliwiłby przyjmowanie w Polsce dużych, transoceanicznych jednostek.
Warto też porozmawiać o uruchomieniu z tych środków dofinansowania dla przedsiębiorców inwestujących w infrastrukturę dla LPG na zachodzie albo północy kraju lub o zwolnieniu ich po prostu z opłaty zapasowej. Dzięki temu już w przyszłym roku na rynku mogłoby się pojawić dodatkowo nawet 250 mln zł na inwestycje.
Mówimy o nowych kierunkach dostaw, inwestycjach w infrastrukturę LPG, która umożliwi tę dywersyfikację. Jak to przełoży się na ceny autogazu? Będzie drożej?
– Musimy się nastawić na to, że będzie drożej, bo logistyka będzie droższa. W dodatku można spodziewać się w pierwszym okresie po zakończeniu okresu przejściowego, że dojdzie do pewnych braków na rynku, co zapewne przełoży się na spekulacyjne windowanie cen.
Skalę podwyżek ciężko dziś szacować, bo decydować tu będzie sytuacja zaopatrzeniowa na światowych rynkach, z jaką będziemy mieli do czynienia w momencie wygasania okresu przejściowego, czyli w grudniu przyszłego roku.
Zakładam jednak, że możemy spodziewać się wzrostu cen o 20-30 proc. W tym miejscu należy jednak pamiętać, że nawet tego rzędu podwyżka cen LPG nie sprawi, że gaz płynny straci konkurencyjność wobec benzyny.
Z dywersyfikacją kierunków dostaw nie będzie problemu. Na rynku jest nadpodaż LPG
A co z dostępnością paliwa na światowych rynkach? Czy polscy importerzy będą mieli gdzie się zaopatrywać?
– Tu nie ma problemu, na światowych rynkach mamy obecnie do czynienia z nadprodukcją LPG w stosunku do zapotrzebowania.
Martwić mogą natomiast inne wąskie gardła, przed wszystkim wynikające z logistyki kolejowej na Zachodzie na trasach z portów ARA przez Niemcy do Polski oraz z logistyki w polskich portach. Obecnie mamy 3 obiekty, umożliwiające import LPG drogą morską, jednak nie są one w stanie zaspokoić zapotrzebowania krajowego rynku.
Co więcej większa część infrastruktury przeładunkowo-magazynowej jest zlokalizowana obecnie na wschodniej granicy Polski, gdzie wciąż większość towaru przyjeżdża. Nie licząc tych terminali, obiekty, które mogą przyjmować przesyłki całopociągowe możemy policzyć na palcach jednej ręki.
Czyli do dywersyfikacji kierunków dostaw LPG potrzeba też inwestycji kolejowych?
– Krajowi importerzy LPG cały czas inwestują w logistykę, jednak największym wyzwaniem obecnie są dla nas kwestie proceduralne. Zdobycie wszelkich pozwoleń, zgód i decyzji dla prostej inwestycji, jaką jest budowa bocznicy kolejowej, trwa czasem kilka lat. Tymczasem sam obiekt buduje się 3 miesiące, po czym trzeba znów czekać na odbiór. Gdyby przyspieszyć te procesy decyzyjne, z pewnością bylibyśmy w zupełnie innym miejscu.
W obliczu pilnej konieczności dywersyfikacji kierunków dostaw LPG konieczne jest przyspieszenie inwestycji w zakresie infrastruktury transportowej i magazynowej dla gazu płynnego, o co – jako branża – apelujemy. To pozwoli złagodzić zakaz importu LPG z kierunku wschodniego oraz zapanować nad istotnym wzrostem cen tego surowca.
Jeśli natomiast państwo – we współpracy z krajowymi podmiotami zajmującymi się importem i dystrybucją LPG – nie rozpocznie jak najszybciej inwestycji, wówczas sytuacja na rynku LPG w Polsce może być bardzo trudna za rok.
Źródło: wnp.pl
Trudno pojąć sankcje, które przede wszystkim uderzają w je nakładających.Strzelamy sobie(kierowcom) w stopę.
Jak może wstrząsnąć cenami w Polsce, skoro kontrakty mamy podpisane na 5-10 lat z kolegami zza wielkiej wody i cenami kilkukrotnie wyższymy niż rynkowe ? Chociaż fakt, nie wiemy co jest zapisane w umowie, może to być nawet wówczas „cena rynkowa razy 5”, a to już lekko zalatuje…wiadomo czym.