Prezydent Andrzeja Duda listy pisze. We wtorek aż dwa, wszystkie do Szymona Hołowni, marszałka Sejmu. W obronie mediów publicznych i w obronie KRS. Sęk w tym, że i te media, i ta KRS to pisowskie narzędzia do realizacji ich partyjnych interesów. Do tej pory Dudę to nie obchodziło, a przynajmniej nie na tyle, by słać w tej sprawie listy do marszałka Sejmu.
Mnie „oczarowała” ta epistoła Dudy. Czytam i czytam, i myślę, że chyba śnię.
Po pierwsze, Duda pisze, że zgodnie z konstytucją „prezydent czuwa nad przestrzeganiem konstytucji”. Do tej pory trudno było to dostrzec. Nie było tego widać, gdy np. odmówił przyjęcia ślubowania od trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, czy kiedy ułaskawił nieprawomocnie skazanych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, partyjnych koleżków prezesa PiS.
Po drugie, Duda cytuje ustawę medialną. Mówi ona, iż „publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu”. Jak na człowieka, który się stale uczy (a przecież mówił: „Ja się cały czas czegoś uczę. Bez przerwy. Ja się uczę w mieszkaniu, ja się uczę w samochodzie, kiedy jadę, ja się uczę w samolocie, kiedy lecę. Ja się cały czas czegoś uczę. Jak się nie uczę tego, co mam powiedzieć, to się uczę tego, co będę chciał kiedyś powiedzieć”) słabo zauważał przez ostatnich 8 lat stronniczość, partyjną zależność i niską jakość w TVP. Nie dostrzegł np., że nie miała prawa się tam pojawić Olga Tokarczuk, nasza noblistka, pojawiał się za to Zenek, gwiazda disco polo.
Po trzecie, Duda poucza Hołownię, że „rola mediów publicznych w demokratycznym państwie jest bardzo istotna, gdyż wpisuje się w realizację wolności wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Nie zauważył, jak TVP, kryjąc np. afery PiS, ograniczała realizację tej wolności? Jak de facto prowadząc telewizyjne kampanie wyborcze PiS, telewizja łamała zasadę równości w wyborach?
Po czwarte, Duda pisze, że „cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania czy obchodzenia konstytucyjnych i ustawowych uregulowań”. Czy to nie on np. nie przyjął ślubowania od legalnie wybranych przez Sejm sędziów Trybunału Konstytucyjnego, by przypodobać się Jarosławowi Kaczyńskiemu, czym zaczadził sąd konstytucyjny na lata? A KRS z sędziami wybranymi wbrew konstytucji?
Po piąte, Duda przypomina, że „zapowiadane zmiany dotyczące publicznej radiofonii i telewizji muszą respektować standardy demokratyczne oraz być przeprowadzane zgodnie z regułami określonymi w Konstytucji”. PiS w 2015 r. przerwał kadencje ówczesnych władz TVP i Polskiego Radia, by Jarosław Kaczyński miał gdzie kreować swoją urojoną rzeczywistość, w której jest zbawcą narodu.
Najwyraźniej Duda ma problemy z racjonalną oceną faktów. W latach 2015-23 sam sprzeniewierzył się nie jednej, ale wszystkim tym zasadom, które tak pracowicie spisał w liście do Hołowni. To wygląda, jakby doniósł sam na siebie. Widać te wszystkie lata nauki jednak poszły na marne.
Źródło: wyborcza.pl