Wojsko PiS: „najsilniejsza armia lądowa w Europie” wśród blaszanych hełmów, karabinów na trytytkę i kadrowych czystek

Niezależny dziennik polityczny
Choć przewodnie hasło PiS brzmiało „murem za polskim mundurem”, żołnierze nie będą wspominać dobrze ostatnich ośmiu lat. Na armii cieniem położyły się kadrowe czystki, bezmyślna modernizacja i chaotyczne decyzje. Dymisje wszystkich urzędujących szefów sztabów w tym czasie to sytuacje bez precedensu. Włamanie do centrum kontrwywiadu NATO i kompromitacja z odnalezioną po pół roku rosyjską rakietą sprawiły, że Zachód na naszą armię patrzy dziś z dużą rezerwą. Za sprawą ministrów obrony Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka do koszar wdarła się polityka.

Kiedy 16 listopada 2015 r. prezydent Andrzej Duda wręcza Antoniemu Macierewiczowi nominacją na stanowisko ministra obrony w rządzie Beaty Szydło, wojskowi wiedzą, czego mogą się po nim spodziewać. Był przecież wiceministrem obrony za pierwszych rządów PiS, szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego i likwidatorem Wojskowych Służb Informacyjnych.

— Po raporcie z likwidacji WSI oraz roli, jaką odegrał w sprawie Nangar Khel wiedzieliśmy, że zaczną się fajerwerki. Nie mieliśmy tylko pojęcia, że będzie to taka kanonada — mówi wojskowy.

Trochę inny styl będzie mieć następca Macierewicza — Mariusz Błaszczak. To cichy, schowany za plecami prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, partyjny aparatczyk. Zostanie zapamiętany, jako najdłużej urzędujący minister obrony, ale też jako kontynuator polityki Macierewicza w wojsku. Obu dzieli temperament, łączą zaś metody działania, czyli ręczne sterowanie armią i podporządkowanie jej partyjnym celom, nawet kosztem bezpieczeństwa państwa.

Operacja „szara koperta”, czyli bezprecedensowa czystka wśród generałów

Prosto od prezydenta Dudy, z aktem mianowania w ręku Antoni Macierewicz jedzie do pałacyku przy ul. Klonowej w Warszawie, gdzie urzędują ministrowie obrony. Już wtedy ma przygotowaną listę oficerów do zwolnienia. Na pierwszy ogień bierze gen. Bogusława Packa, ówczesnego rektora-komendanta Akademii Obrony Narodowej, przemianowanej wkrótce przez PiS na Akademię Sztuki Wojennej. Gen. Pacek był bliskim współpracownikiem Tomasza Siemoniaka, poprzednika Macierewicza, oraz byłym komendantem Żandarmerii Wojskowej.

Kiedy wieczorem generał zjawia się w pałacyku, panuje tam rozgardiasz. Ludzie Macierewicza przemykają korytarzami, zajmują gabinety, technicy SKW sprawdzają, czy w pomieszczeniach nie ma podsłuchów. Po kilku godzinach — około północy — gen. Pacek w końcu zostaje zaproszony do gabinetu ministra. O dziwo rozmowa przebiega w dość miłej atmosferze. Macierewicz ma doskonały humor. Rozmawia o dorobku naukowym gen. Packa, który doskonale zna. Na koniec ze specyficznym uśmiechem na ustach wręcza mu wypowiedzenie.

Następnego dnia rano w pałacyku pojawia się gen. Radosław Kujawa, szef Służby Wywiadu Wojskowego i gen. Piotr Pytel, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W przeciwieństwie do gen. Packa długo tam nie goszczą. Wychodzą już po kilku minutach z szarymi kopertami pod pachą, w których są decyzje o ich odwołaniu ze stanowisk.

Tak rusza niespotykana do tej pory lawina zwolnień w polskiej armii. Niemal każdego dnia jakiś oficer traci stanowisko. Niektórzy żegnają się po cichu, o innych, jak o cenionym inspektorze wojsk specjalnych gen. Piotrze Patalongu czy wybitnym dowódcy GROM-u płk. Piotrze Gąstale, rozpisują się media.

Jeśli oficera nie da się zwolnić, jest przenoszony do odległych garnizonów. Tak dzieje się ze specjalistą z dziedziny psychologii wojskowej płk. Olafem Truszczyńskim, szefem Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, który w trybie natychmiastowym zostaje przeniesiony do wojsk pancernych w Żaganiu. Niektórzy dowódcy o swoim zwolnieniu dowiadują się przez telefon od szefa departamentu kadr MON lub od wyrastającego na najpotężniejszego po Macierewiczu człowieka w resorcie Bartłomieja Misiewicza.

Tylko w 2016 r. Macierewicz usuwa aż 25 generałów i dziesiątki oficerów. W kolejnym roku też nie zwalnia tempa, choć już wówczas wielu oficerów ma dość rządów „krwawego Antoniego”. Sami rzucają kwitami. Taką decyzję podejmuje m.in. dowódca generalny gen. Mirosław Różański, szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. Adam Duda, czy inspektor Sił Powietrznych gen. Tomasz Drewniak.

Kiedy w styczniu 2018 r. resort obrony przejmuje Mariusz Błaszczak, wydaje się, że czystki się skończą. Spokój panuje do wiosny. 8 czerwca w Porcie Wojennym w Gdyni odbywa się uroczystość opuszczenia bandery na jednym z ostatnich okrętów podwodnych Marynarki Wojennej – ORP „Sokół”. Przemawia dowódca marynarzy, kontradmirał Mirosław Mordel. Mówi, że to smutny dzień przede wszystkim dlatego, że „oddala się perspektywa pozyskania okrętu podwodnego nowego typu”. Z jego wypowiedzi wynika, że najważniejsze decyzje dotyczące programu Orka, czyli zakupu nowych okrętów podwodnych, zapadają poza nim, „gdzieś w resorcie obrony narodowej”. Kilka dni później admirał traci stanowisko.

W tym samym czasie min. Błaszczak odwołuje zastępcę szefa Inspektoratu Uzbrojenia płk. Piotra Imańskiego. Oficer ten nie podziela wizji ministra na temat modernizacji armii. Błaszczak od początku sam chce wskazywać urzędniczym palcem, jaki sprzęt należy wojsku kupić. Nikt nie może protestować. Wkrótce więc z inspektoratu odejdą wszyscy specjaliści.

Kolejne duże tąpnięcie kadrowe ma miejsce we wrześniu 2018 r. Stanowisko traci wówczas inspektor sił powietrznych gen. Mirosław Jemielniak, po wręczeniu nagrody dziennikarzowi TVN24 Piotrowi Świerczkowi, który krytykuje teorie o zamachu smoleńskim.

O ile Macierewicz dymisjonował oficerów, jak leci, a szarej koperty mógł spodziewać się każdy, o tyle Błaszczak decyzjami kadrowymi wysyła do wojska jasny sygnał — „od oficerów żądam ślepego posłuszeństwa”. Do armii wraca stare, niepisane prawo: „Rozkaz wykonać! O problemach nie meldować!”.

Nocne włamanie do instytucji NATO i inne brewerie

Do historii wojskowych służb przejdzie, inspirowane przez Macierewicza włamanie do Centrum Kontrwywiadu NATO. O godz. 1.30 w nocy z 18 na 19 grudnia 2015 r. ekipa zaopatrzona w wytrychy, łomy i pełnomocnictwa świeżo upieczonego ministra obrony, wdziera się do siedziby międzynarodowej instytucji, która nie podlega ani MON, ani rządowi.

Więcej postów