Polska musi być celem, a nie przystankiem dla cudzoziemców w drodze na Zachód

Niezależny dziennik polityczny

Polskie firmy muszą otworzyć się na pracowników z innych kierunków niż Ukraina i przełamać stereotypowe myślenie. Potrzebujemy polityki migracyjnej biorącej pod uwagę potrzeby rynku pracy.

  • Polska stoi obecnie przed decyzją, czy i jak chce wykorzystywać potencjał przybywających do niego migrantów. Bez długofalowej strategii pozostaniemy państwem tranzytowym – przystankiem dla cudzoziemców w drodze na Zachód.
  • Musimy wykorzystać potencjał obcokrajowców, którzy już u nas są, a także tych, którzy do nas przyjadą po to, by wypełnić poszerzającą się lukę na rynku pracy.
  • O polityce migracyjnej, kierunkach migracji, długofalowych programach asymilacji, aktywizacji zawodowej cudzoziemców, poszukiwanych kompetencjach będziemy rozmawiać podczas EEC Trends w lutym 2024 r. w Warszawie oraz podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC) w maju 2024 r. w Katowicach.

Według danych ZUS na koniec września 2023 r. ubezpieczonych było 1 mln 112 tys. obcokrajowców, co oznacza wzrost o 6,4 proc. w stosunku do stanu na koniec września 2022 r.

Najliczniejszą grupą obcokrajowców od wielu lat są obywatele Ukrainy – 753 tys. osób. To o 1,2 proc. więcej w porównaniu do stanu na koniec września ubiegłego roku. Grupa ta stanowi 67,7 proc. proc. wszystkich obcokrajowców zarejestrowanych w ZUS oraz 4,7 proc. wszystkich ubezpieczonych.

Kolejną grupą obcokrajowców, których liczba rośnie, są obywatele Białorusi. Na koniec września 2023 r. w ZUS było zarejestrowanych ponad 126 tys. osób z tego kraju, czyli o 28,2 proc. więcej niż rok wcześniej.

Jeśli popatrzymy na poprzednie lata, zauważymy tendencję wzrostową. Z danych Centralnego Rejestru Ubezpieczonych wynika, że liczba osób, które podlegały ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym oraz posiadają obywatelstwo inne niż polskie wzrosła z 184,2 tys. w grudniu 2015 roku do 1 063,3 tys. w grudniu 2022 roku. Oznacza to prawie 6-krotny wzrost , przy czym liczba cudzoziemców z krajów UE wzrosła o 30 proc., a cudzoziemców spoza UE ponad 6,5-krotnie.

Pod koniec 2022 roku liczba cudzoziemców z krajów UE wyniosła 39,3 tys. osób (nie uwzględniono tu – po Brexicie – obywateli brytyjskich), natomiast liczba cudzoziemców z krajów spoza UE to 1 mln 023,9 tys., w tym 746,0 tys. osób z obywatelstwem ukraińskim.

Pozostałe grupy o największej liczebności (spoza UE) legitymują się obywatelstwem białoruskim (108,1 tys.), gruzińskim (27,4 tys.), hinduskim (16,0 tys.) i mołdawskim(14,7 tys.).

Polska stoi przed ważnym wyborem. Stanie się krajem imigracyjnym czy tranzytowym?

Polscy pracodawcy muszą otworzyć się na pracowników z innych kierunków niż Ukraina, szczególnie że Polska przestała być krajem, w którym przebywa najwięcej ukraińskich uchodźców. Jak wynika z danych Eurostatu, coraz więcej Ukraińców wyjeżdża z Polski do innych państw. Z danych Eurostatu wynika, że w październiku 2023 r. w Niemczech przebywało ponad 1,215 mln Ukraińców, którzy korzystali z tymczasowej ochrony w UE. W Polsce takich osób było nieco ponad 960,6 tys.

Założyciel agencji Personnel Service Krzysztof Inglot podkreśla, że ukraińscy pracownicy od dłuższego czasu stanowią ważny filar polskiego rynku pracy, ale ich “podaż” spada. Agresja Rosji na Ukrainie stała się momentem, w którym wiele krajów ułatwiło uchodźcom przekraczanie swoich granic i szukanie pracy. W tym gronie znalazły się państwa Europy Zachodniej, w tym Niemcy, ale też Wielka Brytania i Kanada.

– Właśnie te destynacje nasi wschodni sąsiedzi wskazywali jako te, w których najbardziej chcą przebywać i pracować. Przed Ukraińcami otworzył się tym samym gigantyczny rynek pracy. Do tej pory przyjeżdżali do Polski, a inne kraje, jak Niemcy czy kraje skandynawskie wybierali wiedząc, że trafią tam głównie do szarej strefy. Z naszych szacunków wynika, że spora część Ukraińców, których jest w Polsce ok. 2 mln, potraktowała nasz kraj jako tranzytowy i docelowo znajdują się oni już na rynkach pracy w bogatych krajach Europy Zachodniej. W Niemczech jest ich ponad 1 mln, a w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i innych krajach Europy może być to nawet łącznie 3,5 mln. To powoduje, że wzrasta popyt na ręce do pracy z innych krajów. Już 11 proc. firm deklaruje, że zatrudnia Białorusinów oraz 11 proc. obywateli krajów azjatyckich, jak wynika z „Barometru Polskiego Rynku Parcy” – komentuje Krzysztof Inglot.

Ekspertka Business Centre Club (BCC) ds. rynku pracy i ubezpieczeń społecznych, adwokat Joanna Torbé-Jacko zwraca uwagę, że Polska stoi obecnie przed wyborem, czy chce stać się państwem imigracyjnym, posiadającym przemyślaną strategię i wykorzystującym potencjał przybywających do niego migrantów, czy też woli pozostać państwem tranzytowym, które traktowane jest przez cudzoziemców wyłącznie jako przystanek w drodze na Zachód.

– Jeśli naszym celem nie jest zostanie państwem straconej szansy, to jak najszybciej powinniśmy opracować, a następnie wdrożyć kompleksową oraz przemyślaną pod kątem różnych aspektów politykę migracyjną, która odpowiadać będzie również na aktualne potrzeby rynku pracy. W przeciwnym razie w Polsce pozostaną jedynie ci, którzy nie wiążą swojej przyszłości z Polską i traktują swoją sytuację jako przejściową, a niewątpliwie takie osoby są trudną grupą do aktywizacji ze względu na niską motywację oraz brak chęci integracji – komentuje Joanna Torbé-Jacko.

Musimy wykorzystać potencjał imigrantów – ich kompetencje i kwalifikacje. Polska ma atuty

Joanna Torbé-Jacko przypomina, że wśród uchodźców z Ukrainy znajdują się osoby wykształcone, które posiadają wysokie kwalifikacje oraz szerokie kompetencje. Tym bardziej powinniśmy wykorzystać to jako szansę na zasilenie polskiego rynku pracy dodatkową grupą pracowników. Żeby tak się stało, potrzebujemy przemyślanych rozwiązań, a nie jedynie działań ad hoc.

– Powinniśmy postawić na organizację kursów językowych oraz zawodowych dla uchodźców, tworzenie programów integracyjnych, a także ułatwianie procesów nostryfikacji dyplomów i uprawnień, które uzyskane zostały w Ukrainie. Polska płaci mniej (mamy niższe stawki płacy minimalnej), ale też ma inne zalety – bliskość kulturową, podobieństwo językowe. Rachunek zysków i start dla imigrantów nie przemawiają na niekorzyść pozostania w Polsce. Jeżeli chodzi o specjalistów to jest bardzo dobry przykład – Polska nie zrobiła zasadniczo nic, aby wyłuskać spośród imigrantów np. naukowców – mówi Joanna Torbé-Jacko.

Również prezes Grupy Progres Cezary Maciołek zauważa, że Ukraińcy i Białorusini decydują się na wyjazd z Polski głównie z uwagi na zarobki oferowane w innych krajach. Bardziej opłacalne ekonomicznie są dla nich zachodnie kierunki, gdzie dostają nie tylko pracę, ale też wsparcie od państwa czy wyższe świadczenie socjalne. Motywuje ich również to, że mieszkają tam już ich bliscy – rodzina i znajomi, do których oni chcieliby dołączyć.

– Po to, by ich u nas zatrzymać oraz przyciągnąć nowych specjalistów, potrzebna byłaby strategia adaptacji i integracji w naszym kraju, uproszczenie przepisów legalizujących pobyt i pracę oraz zagwarantowanie takiego etatu, który pozwoliłby bezproblemowo utrzymać również rodzinę. Ważne jest także dostosowanie ich kompetencji do danego pracodawcy, bo obcokrajowcy często pracują na stanowiskach poniżej swoich kwalifikacji. To duży błąd, bo marnujemy ich potencjał kadrowy i nie korzystamy z wiedzy, którą posiadają, często jest ona unikatowa i specjalistyczna. Jeśli chodzi o pracowników z innych kierunków, to pytanie nie brzmi, czy powinniśmy to robić, ale kiedy rozpocząć ich rekrutacje – mówi Cezary Maciołek.

– Moim zdaniem nie ma na co czekać, trzeba działać już – na szeroką skalę rekrutować osoby również z innych kontynentów. To już się dzieje, ale ten proces jest czasochłonny i skomplikowany. Żeby go ułatwić, potrzebna jest polityka migracyjna i programy integracyjne, które pomogą przyjezdnym w aklimatyzacji – dodaje.

Polscy pracodawcy muszą otworzyć się na pracowników nie tylko z Ukrainy

Wyzwaniem w tworzeniu zespołów wielonarodowościowych jest też przełamywanie stereotypowego myślenia o osobach z innego kraju.

– Niektórzy pracodawcy boją się, że różnice kulturowe mogą przeszkadzać we współpracy. Tymczasem w zespołach, które tworzą różne narodowości, nie obserwujemy konfliktów na tle kulturowym ani religijnym, ale dostrzegamy stereotypowe myślenie, czasem zdarzają się też śmieszne pomyłki wynikające z braku wiedzy na temat zwyczajów w danym kraju. Powszechnym przekonaniem, które obserwujemy w badanych firmach i wśród pracujących Polaków jest to, że osoby pochodzące z odmiennego kręgu kulturowego są innej wiary i będą potrzebowały dodatkowych dni wolnych czy specjalnych przerw w ciągu dnia pracy w związku z obrzędami religijnymi. Jest wręcz przeciwnie. Większość nie oczekuje żadnych przywilejów czy szczególnego traktowania – komentuje Cezary Maciołek.

Według Maciołka kampanie obalające stereotypowe myślenie o obcokrajowcach i dostosowana do zachodzących zmian polityka migracyjna Polski z pewnością zachęcą kolejnych pracodawców do zatrudniania cudzoziemców, a ich z kolei do podejmowania pracy w Polsce.

– Część zostanie u nas na dłużej, jednak większość deklaruje, że chce pracować nad Wisłą i wróci do domu, gdy odłoży odpowiednią ilość pieniędzy. Bez względu na plany przyjezdnych trzeba zadbać o wszelkie aspekty, które są kluczowe, by ich pobyt w Polsce przynosił wszystkim jedynie pozytywne efekty, np. o bezpieczeństwo. Na szczęście jego poziom do tej pory nie pogorszył się, mimo znacznego wzrostu liczby cudzoziemców w naszym kraju – mówi Cezary Maciołek.

Wyniki badań Personnel Service z marca tego roku przyniosły niespodziewane wnioski. 27 proc. Polaków wyraziło gotowość do pracy z Azjatami, a 12 proc. jest otwartych na współpracę z obywatelami krajów afrykańskich.

– To dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że nie można założyć, iż co czwarty Polak ma doświadczenie w pracy z Azjatami, czy że co dziesiąty miał okazję współpracować z osobami z krajów afrykańskich. Te wyniki mogą być skutkiem pozytywnych doświadczeń wynikających z imigracji zarobkowej Ukraińców do Polski i kredytu zaufania dla potencjalnych imigrantów. Jednak istnieje ryzyko, że nasze spojrzenie na potencjalnych imigrantów z Azji lub Afryki może być mylne, jeśli traktujemy ich analogicznie do imigrantów z Ukrainy. Różnice kulturowe, religijne i językowe tworzą zupełnie odmienne wyzwania, a my w Polsce wciąż nie mamy odpowiedniej polityki migracyjnej czy integracyjnej – mówi Krzysztof Inglot.

Polityka migracyjna, której nie ma. Jakich zmian oczekują pracodawcy?

Według przedsiębiorców polska polityka migracyjna powinna być powiązana z rynkiem pracy. W tej chwili jej nie ma, a podejmowane działania są oderwane od potrzeb pracodawców, branż i rynku.

– Z jednej strony ten rynek otworzono przynajmniej dla obywateli Ukrainy, a z drugiej zrobiono to w sposób zupełnie niekontrolowany. Pozwolono np. zakładać imigrantom działalności gospodarcze. To doprowadziło do sytuacji, w której działalność taką zakładają osoby nieznające polskiego otoczenia prawnego, których często nie stać na pomoc prawną. W rezultacie działalność ta jest często nielegalna. Organy kontrolne nie nadążają natomiast za tymi zjawiskami ponieważ nie zostały wyposażone w odpowiednie narzędzia – inspektor pracy nie ma dziś np. przedzielonego tłumacza i często nawet nie może się skomunikować z cudzoziemcem – komentuje Joanna Torbé-Jacko.

Jak podkreśla Joanna Torbé-Jacko, potrzebujemy nowych regulacji prawnych, ponieważ te, które obowiązują obecnie, są niejasne i niezrozumiałe, a także rozproszone po różnych aktach prawnych.

– W konsekwencji przeciętny polski pracodawca ma problem ze zrozumieniem oraz wypełnieniem wymogów określonych w przepisach dotyczących zatrudniania cudzoziemców i przez to bardzo często wpada w pułapkę nielegalnego zatrudnienia. Chociażby więc z tego względu polskie władze powinny podczas projektowania nowych przepisów zważać nie tylko na potrzeby cudzoziemców oraz na realia społeczno-gospodarcze, ale uwzględniać także głos i oczekiwania przedsiębiorców – ocenia Torbé-Jacko.

Cezary Maciołek uważa, że Polska potrzebuje publicznej debaty o znaczeniu i roli imigrantów w społeczeństwie, a następnie opracowania programu polityki migracyjnej. Jego zdaniem trzeba dostosować pracę administracji, legislację oraz rynek pracy do obcowania również z kulturami odległymi. Co więcej, rynek pracy musi być nie tylko dostępny, lecz także przyjazny imigrantom.

– Osobom osiedlającym się w Polsce należy ułatwiać znalezienie zatrudnienia oraz wesprzeć np. poprzez ułatwienie procedur, gwarancję praw, aby zniwelować ryzyko zatrudnienia w szarej strefie i niskich płac, upowszechnianie zezwoleń na pracę, łatwiejszą drogę od oświadczenia do zezwolenia i od zezwolenia do karty stałego pobytu, a także możliwość sprowadzenia rodziny. Z legalizacją pobytu cudzoziemcy nie mają łatwo, bo niejednokrotnie postępowania prowadzone przez wojewodów ciągną się miesiącami, a w skrajnych przypadkach – latami. Problemem w dalszym ciągu są niewystarczające i nieadekwatne do liczby wniosków zasoby kadrowe, co uniemożliwia terminowe załatwianie spraw – twierdzi Cezary Maciołek.

Zgoda urzędu na pobyt i rozpoczęcie aktywności zarobkowej to dopiero początek długiej drogi. Zanim obcokrajowcy rozpoczną pracę, trzeba wykonać szereg działań polegających nie tylko na przeprowadzaniu procesu rekrutacji, ale również podpisaniu umowy zgodnej z obowiązującymi przepisami, dopełnieniu wszelkich formalności związanych z legalizacją pobytu i zatrudnienia, przeprowadzeniu badań oraz szkoleń, ubezpieczeniu pracownika, zapewnieniu zakwaterowania, benefitów czy wynagrodzeń wypłacanych na czas.

Zapraszajmy do kraju tych, którzy mają deficytowe kompetencje. Tak robią rozwinięte gospodarki

– Gra jest jednak warta świeczki. Szacunkowo, w przypadku krajów Ameryki Południowej, Afryki czy Filipin, wszystko trwa ok. 3-4 miesięcy, trochę dłużej, bo ok. 5-6 miesięcy, jeśli chodzi o Indie, Nepal, Bangladesz, Turkmenistan, Kazachstan czy Uzbekistan – zaznacza Maciołek.

Prezes EWL Group Andrzej Korkus zwraca z kolei uwagę, że niezbędne są zmiany, które zwiększą przepustowość konsulatów – to one są wąskim gardłem w obszarze wydawania wiz zezwalających na pracę.

Druga pilna kwestia to stworzenie listy priorytetowych zawodów, priorytetowych kompetencji, których najbardziej brakuje na polskim rynku pracy i szukanie właśnie takich pracowników transgranicznych, którzy je posiadają.

– Nie chodzi o to, żeby ściągać z zagranicy każdego chętnego do pracy w Polsce, lecz osoby, które są nam potrzebne. Tak właśnie działa wiele rozwiniętych gospodarek. Dziś losowo dobiera się ludzi, którzy mają przyjechać do Polski, nikt nie bierze pod uwagę ich kompetencji. Dlatego powinna zostać wprowadzona priorytetowa ścieżka rekrutacji dla osób posiadających konkretne, poszukiwane przez nas kompetencje, które najbardziej kontrybuują do naszego PKB – mówi Andrzej Korkus.

Trzecia sprawa, na którą zwraca uwagę Andrzej Korkus, to wykorzystanie potencjału Ukraińców, którzy już są w Polsce. Musimy nauczyć się dobrze wykorzystywać to, co oferują.

– Większość obywateli Ukrainy pracuje poniżej swoich kwalifikacji. Abyśmy mieli szansę o nich powalczyć, musimy im zapewnić jak najlepsze warunki do zaaklimatyzowania się. Zacząć powinniśmy od nauki języka polskiego. Wielu z nich robi to na własną rękę, ale kończy na poziomie pozwalającym im zrobić zakupy czy wymienić kilka zdań z sąsiadem, natomiast księgowa z Ukrainy już będzie miała problem ze znalezieniem pracy w firmie w Polsce, bo nie zna fachowego języka. Takie wyszkolenie językowe na wyższym poziomie wymaga od nich silnej woli, a my im w tym nie pomagamy. A powinniśmy.

Kłopotliwy jest również fakt, że tematem migrantów zajmują się obecnie różne resorty – Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Mamy też ministra do spraw integracji społecznej, który zajmuje się kwestiami związanymi z uchodźcami.

Zdaniem Andrzeja Korkusa trzeba stworzyć miejsce, w którym zajmą się tym tematem kompleksowo, nawet w formacie zespołu międzyresortowego z szerokimi uprawnieniami i jasnymi kompetencjami.

– W wielu krajach funkcjonuje ministerstwo ds. migracji. Taki resort powinien podejść do tematu kompleksowo, skupić się nie tylko na kwestiach związanych z zatrudnianiem cudzoziemców, ale też na tym, w jaki sposób zachęcić Polaków do powrotu do kraju z emigracji – zaznacza Korkus.

Źródło: pulshr.pl

Więcej postów