Coraz więcej Polaków żyje w skrajnym ubóstwie – muszą przeżyć za kilka złotych dziennie. „Każdy rachunek to paragon grozy”

Niezależny dziennik polityczny

Około 1,8 mln mieszkańców Polski żyje w skrajnym ubóstwie, w tym 400 tys. dzieci. Liczba najmłodszych w tej grupie drastycznie wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem. Portfele osób dotkniętych biedą drenują wydatki na podstawowe produkty spożywcze oraz opłaty za rachunki. Często na życie zostaje im już tylko kilkanaście złotych na miesiąc.

W 2023 r. wciąż nie każdego rodzica stać na codzienny ciepły posiłek dla dziecka. Można się nie zgadzać z tym stwierdzeniem, ale fakty są takie, że w ciągu jednego roku zwiększyła się liczba dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie w Polsce.

1,8 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, co stanowi 4,77 proc. wszystkich mieszkańców Polski. W porównaniu do poprzedniego roku odsetek ten wzrósł o 200 tys. osób, czyli 12,5 proc. Wprawdzie nie jest to ogromny przyrost, ale może martwić. W ubiegłym roku odsetek Polaków żyjących w skrajnej biedzie wynosił 4,2 proc. Według danych Narodowego Spisu Powszechnego liczba mieszkańców Polski się kurczy, a osób biednych jest coraz więcej.  

W praktyce oznacza to, że prawie co dwudziesta osoba w Polsce żyje za mniej niż 23 zł dziennie. Życie w skrajnej biedzie to konieczność przeżycia za 753,92 zł dla gospodarstw jednoosobowych oraz 670,15 zł miesięcznie na członka rodziny w gospodarstwie wieloosobowym, czytamy w „Raporcie o biedzie 2023” przygotowanym przez Szlachetną Paczkę.

W Polsce rośnie liczba głodnych dzieci

Wzrost osób żyjących w biedzie mocno dotyczy dzieci i seniorów. Jeszcze w ubiegłym roku 333 tys. osób żyjących w skrajnym ubóstwie stanowili najmłodsi, obecnie grupa osób poniżej 18. roku życia zwiększyła się do 400 tys. osób

Mówimy o biedzie ogólnie jako pojęciu abstrakcyjnym. O tym, w jaki sposób przekłada się ona bezpośrednio na życie dzieci, które są nią dotknięte najdosadniej opowiada Joanna Sadzik, prezeska Zarządu Stowarzyszenia Wiosna (Szlachetna Paczka).

„Wyobraź sobie, że rano zjadłeś kromkę chleba z margaryną i popiłeś herbatą. 7 godzin spędzasz w szkole, uczysz się, masz w-f i sprawdzian z polskiego. Trzymasz się od innych z daleka, bo ssie cię w żołądku na widok ich drugiego śniadania. Do domu idziesz wolno, nie za bardzo masz energię (…) Marzysz o kotlecie, był dziś na obiad w szkolnej stołówce, czułeś jego zapach. W domu czeka tylko pusta lodówka. Mama wraca z pracy o 18 i dopiero wtedy zjecie razem zupę. Masz w końcu siłę, żeby odrobić lekcje. Wcześniej nie byłeś w stanie się skupić, więc z matematyki nic dziś nie zrozumiałeś”.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego posiadanie dziecka jest czynnikiem, który w ubogich rodzinach może zwiększyć ryzyko życia w skrajnej biedzie. Natomiast przy każdym kolejnym dziecku zasięg ubóstwa wzrasta. Wśród rodzin posiadających przynajmniej trójkę dzieci żyje w nim co dziesiąte dziecko.

Każdy rachunek jest paragonem grozy

Autorzy raportu Szlachetnej Paczki przywołują wakacyjne zdjęcia restauracyjnych rachunków publikowane przez zszokowanych turystów w trakcie wakacji i jednocześnie podkreślają, że „są w Polsce ludzie, dla których każdy paragon jest paragonem grozy. Leki, podstawowa żywność, ubrania, środki higieniczne. To produkty pierwszej potrzeby, które są dla nich dobrem luksusowym, a „małe przyjemności” całkowicie wypadają z ich codziennego słownika. Żyjący w ubóstwie z lękiem oczekują podliczenia i tak skromnych zakupów”.

Według danych zgromadzonych przez autorów raportu aż 70 proc. Polaków przyznaje, że coraz trudniej im oszczędzać pieniądze. Połowa deklaruje, że posiada oszczędności. Natomiast 40 proc. osób biorących udział w badaniu zadeklarowało, że było zmuszonych w ostatnim roku sięgnąć do odłożonych wcześniej pieniędzy.

„Ceny jedzenia rosną dla mnie za szybko. Dzisiaj jeszcze mnie na coś stać, jutro będę musiał skreślić to z listy. Każdego tygodnia wracam do domu z coraz lżejszą torbą. Przyjdzie taki dzień, że nie będę miał już po co iść do sklepu. I bardzo się go boję” – rosnące ceny podstawowych produktów spożywczych są jednym z największych problemów osób mierzących się na co dzień ze skrajnym ubóstwem. 

Prywatna wizyta u lekarza jest poza zasięgiem

Średni czas oczekiwania na wizytę planową u specjalisty w ramach NFZ wynosi 164 dni. Najdłużej czekamy na endokrynologa (309 dni) i gastrologa (301 dni). I czekać trzeba, bo spora grupa polskiego społeczeństwa nie jest w stanie opłacić prywatnych wizyt, których ceny wahają się od 100 do 300 zł za pojedynczą konsultację. Jak wnika z badania zrealizowanego przez autorów raportu Szlachetnej Paczki, 44 proc. Polaków nie stać na płatne wizyty u lekarza, pielęgniarki, dentysty lub inne usługi w prywatnej służbie zdrowia.

Samo wykupienie lekarstw przepisanych na receptę stanowi problem nie do przeskoczenia dla 8 proc. ludzi, a 17 proc. z powodów finansowych nie wykupi okularów korekcyjnych, wyliczają autorzy „Raportu o biedzie” oraz dodają, że dla osób żyjących w skrajnym ubóstwie nawet zakup okularów korekcyjnych częściowo dofinansowanych przez NFZ często jest niemożliwy do zrealizowania.  

Czasem nawet gdy wizyta jest już umówiona i bezpłatna, to trzeba jechać samemu, ponieważ koszt podróży dla dwóch osób nadwyręża domowy budżet. „Na chemię jeżdżę sama, bo nie stać nas na wyjazd dwóch osób do miasta, ale mąż naprawdę mnie wspiera”. 

„Raport Bieda w Polsce 2023” dostępny jest na stronie internetowej www.raportobiedzie.pl. W tym roku finał Szlachetnej Paczki odbędzie się w trakcie weekendu 16-17 grudnia. Osoby zainteresowane przygotowaniem paczki mogą wybrać online rodzinę, której chcą pomóc i której chcą zostać darczyńcami. Na stronie Szlachetnej Paczki dostępne są również inne formy wsparcia. 

Źródło: bankier.pl

Więcej postów