Wojsko wciąż bez ważnych dowódców. To rodzi obawy o kolejną czystkę kadrową

Niezależny dziennik polityczny

Z okazji zbliżającego się Święta Niepodległości prezydent Andrzej Duda wręczył 9 listopada kolejne nominacje generalskie. Kontrowersje budzą ruchy kadrowe w obliczu zmiany władzy, ale także utrzymujące się wakaty.

  • Prezydent Andrzej Duda 9 listopada wręczył nominacje generalskie oficerom Wojska Polskiego, oficerowi Służby Kontrwywiadu Wojskowego, oficerowi Służby Ochrony Państwa, oficerowi Straży Granicznej oraz dwóm oficerom Służby Więziennej. Nie powołał za to ani nowego dowódcy operacyjnego, ani szefa Wojsk Obrony Terytorialnej.
  • Wojsko z rezerwą patrzy na szybkie wojskowe kariery. Z kolei wstrzymane nominacje interpretuje się jako zapowiedź czystki kadrowej.
  • Dyskusja na temat kadr Wojska Polskiego i współdziałania najwyższych dowódców z Ministerstwem Obrony Narodowej – rozpoczęta po spektakularnych dymisjach przed wyborami – teraz toczy się w cieniu wydarzeń związanych ze zmianą władzy.

Jak poinformował szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, prezydent Andrzej Duda w nadchodzących dniach nie podejmie decyzji o mianowaniu dowódców na wakujące stanowiska dowódcy generalnego oraz Wojsk Obrony Terytorialnej.

– Intencją pana prezydenta jest, aby decyzje te zostały podjęte, kiedy znany już będzie kształt kierownictwa resortu obrony w nowej kadencji parlamentu – powiedział szef BBN.

Zaraz pojawiły się spekulacje, skąd taka decyzja i czy niewyznaczenie tak ważnych dowódców nie jest przypadkiem zapowiedzią zmian kadrowych w armii, do których przywykliśmy wraz ze zmianą władzy.

Nominacje i dymisje w cieniu wyborów. Czy będzie nowe otwarcie w kontaktach z MON?

A jeśli tak jest w rzeczywistości, to czy przy okazji nowy rząd nie będzie chciał zmienić generałów ostatnio powołanych na stanowiska szefa Sztabu Generalnego oraz dowódcy generalnego.

Pośród 17 awansów generalskich od odchodzącego rządu kolejną gwiazdkę i tym samym najwyższy stopień wojskowy w polskiej armii otrzymał nowy szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. broni Wiesław Kukuła, który niedawno zastąpił na tym stanowisku gen. Rajmunda Andrzejczaka.

Przypomnijmy tu, jakim zaskoczeniem była decyzja złożenia dymisji na kilka dni przed wyborami przez dwóch z trzech najważniejszych dowódców w siłach zbrojnych, gen. Rajmunda Andrzejczaka, szefa SG WP, oraz gen. dyw. Tomasza Piotrowskiego, dowódcy operacyjnego.

Wraz z dymisjami, które nazwano trzęsieniem ziemi w wojsku, wróciła dyskusja na temat kadr Wojska Polskiego i współdziałania najwyższych dowódców z Ministerstwem Obrony Narodowej. Uznano, że dymisje te to efekt poważnego konfliktu z szefem MON-u.

Błyskawiczne kariery w wojsku zawsze wzbudzają wątpliwości

Emocje podgrzał prezydent Andrzej Duda, który szybko przyjął dymisje generałów i od razu wyznaczył na zwolnione stanowiska nowych dowódców: gen. broni Wiesława Kukułę na szefa SG WP oraz gen. dywizji Macieja Klisza na dowódcę operacyjnego.

Obaj są zaufanymi ludźmi ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Gen. Kukuła tworzył Wojska Obrony Terytorialnej, a gen. Klisz po nim dowodził nimi.

Zdziwienie obserwatorów budził fakt, że na oba te stanowiska nominatów wyznaczał prezydent. Zaobserwowano, że wręczając te nominacie, wcale się nie cieszył.

Już wcześniej, kiedy minister Błaszczak próbował „utrącić” mianowanie na drugą kadencję szefa SG WP gen. Andrzejczaka, miał go zastąpić właśnie gen. Kukuła.

Tak błyskawicznej kariery w Wojsku Polskim od dawna nie widziano. Wiesławowi Kukule wystarczyło zaledwie 7 lat, by od stopnia pułkownika sięgnąć generalskich szczytów.

O generale Kukule dowiedzieliśmy się pod koniec 2016 r., kiedy to minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powierzył mu zadanie stworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej. Wtedy też zaczęła się jego błyskawiczna kariera.

W listopadzie 2016 r. z pułkownika awansował na generała brygady, a po niecałych dwóch latach był już generałem dywizji. Po trzech latach gen. Kukuła zdobył trzecią gwiazdkę, a po mianowaniu na szefa SG WP dostanie awans na najwyższy stopień w WP – czterogwiazdkowego generała.

Czy nowo nominowani generałowie mogą być pewni zachowania swoich stanowisk?

Szef MON-u szybko też wyznaczył gen. broni Marka Sokołowskiego, dotychczasowego I zastępcę dowódcy generalnego, do przejęcia obowiązków Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Na czele Wojsk Obrony Terytorialnej stanął płk Krzysztof Stańczyk, wcześniej I zastępca dowódcy WOT.

Wraz z wstrzymaniem nominacji generalskich prezydent Duda wstrzymał się też z zatwierdzeniem na stanowiskach obu generałów. Wojsko z rezerwą patrzy na podobne szybkie wojskowe kariery.

Szybkie nominacje prezydent i szef MON-u tłumaczyli koniecznością zachowania ciągłości dowodzenia. Dla wojska to sprawa fundamentalna. Z drugiej jednej strony odłożenie na później nominacji generałów rodzi spekulacje, czy nie jest to zapowiedź możliwej karuzeli kadrowej w armii.

Gen. Bogusław Pacek, były rektor Akademii Sztabu Generalnego, powiedział WNP PL, że źle wygląda, kiedy na najwyższych stanowiskach dowódczych są generałowie jednej formacji, do tego podlegającej bezpośrednio ministrowi obrony narodowej.

Gen. Mieczysław Gocuł, były szef SG WP mówi wprost, że istotą problemów kadrowych wojska jest to, że od 2016 r. mamy niektórych „pseudogenerałów”, którzy kończyli studia zaoczne, nie dowodzili dużymi jednostkami ani ćwiczeniami brygadowymi czy dywizyjnymi.

Dziś są już dwugwiazdkowymi generałami, a być może i trzygwiazdkowymi. Gen. Gocuł uważa, że jeśli chcemy być odpowiedzialnym członkiem sojuszu NATO, to odbudowę sił zbrojnych należy zacząć od odbudowania kadr. Dlatego jest zwolennikiem dokonania analizy stanowisk dowódczych z uwzględnieniem wyznaczanych na najwyższe stopnie generalskie oficerów „po szkółkach niedzielnych”, by uzupełnili swoje wojskowe wykształcenie.

Czy to znaczy, że zachowania swoich stanowisk nie mogą być pewni również generałowie, nominowani niedawno na stanowiska przez prezydenta?

Czystka już była. Ze strony przyszłej władzy płyną uspokajające sygnały

Gdy ministrem był Antoni Macierewicz, z wojska odeszło 8393 oficerów. Ówczesny minister chwalił się, że w Sztabie Generalnym zmiany objęły 90 proc. stanowisk dowódczych, a w Dowództwie Generalnym 82 proc.

Przez pierwszy rok rządów PiS-u z 1,5 tys. pułkowników i 80 generałów z wojska odeszło lub zostało zwolnionych ponad 260 pułkowników i 26 generałów. W rezultacie z problemami kadrowymi wśród dowódców wojsko boryka się do dziś.

Przywykliśmy, że wraz z nową władzą przychodzą czystki kadrowe. Czy teraz to się powtórzy? Opozycja, która to prawdopodobnie utworzy nowy rząd, twierdzi, że żadnych czystek w wojsku nie będzie.

Przeciwnie, w koalicji opozycji jest pełna zgoda na zwiększenie liczby żołnierzy. Co więcej, Koalicja Obywatelska zapowiedziała możliwość powrotu do służby wszystkich żołnierzy zwolnionych przez PiS ze służby po 2015 r.

Również gen. Waldemar Skrzypczak, były Dowódca Wojsk Lądowych, uważa, że nie powinno się zmieniać generałów, którzy zostali mianowani na te stanowiska przez prezydenta.

– Historia jednak pokazuje, że dowódcy, którzy robią kangurze kariery w wojsku, z reguły nie sprawdzają się w polu. Ktoś, kto nie dowodził dywizją, nie przeszedł dywizyjnych ćwiczeń czy sprawdzianu kierowania wojskiem w warunkach polowych, nie potrafi tego ogarnąć – uważa gen. Skrzypczak.

Dowódca z nadania politycznego zwykle nie sprawdza się w polu. Musi przejść cykl praktycznych szkoleń 

Skrzypczak podkreśla, że historia sztuki wojennej uczy, że ci, którzy zrobili w wojsku kariery z rozdania politycznego – bo to nie są wojskowe kariery, jeśli ktoś awansuje szybko i wysoko dzięki politycznemu wsparciu – w rzeczywistych działaniach będą mieli problemy.

Gen. Skrzypczak dobrze wie, o czym mówi, bo sam przeszedł wiele takich ćwiczeń, od batalionu po dywizyjne. Dziś wielu dowódców nie dowodziło nawet brygadą.

Zdaniem generała każde ćwiczenie buduje dowódcę, profesjonalny dowódca musi przejść cały cykl szkoleń związanych z dowodzeniem związkami taktycznymi w polu.

– To jest miarą oceny zdolności oficera, a nie organizowanie jarmarków, pikników czy pielgrzymek – twierdzi Skrzypczak. Przyznaje jednak, że możliwości kadrowych zmian w armii nie można do końca wykluczyć.

Wymiana części dowódców jest możliwa wraz ze zmianą systemu. Wiele zależy tu od prezydenta

Mogłoby do tego dojść w sytuacji, gdyby prezydent zdecydował się wprowadzić zmiany w systemie kierowania bezpieczeństwem, planowania obronnego i reformy dowództwa sił zbrojnych. Zgodnie z prezydenckim projektem ustawy rozwiązaniu uległyby dowództwo generalne oraz operacyjne, a przywrócono by dowództwa rodzajów sił zbrojnych. Przy tej okazji możliwa byłaby wymiana części obecnych dowódców.

Na sprawdzian deklaracji dotyczących wojskowych kadr i ewentualnych zmian na dowódczych stanowiskach będziemy musieli poczekać do powołania nowego rządu. Tylko czy rozwiązanie tych problemów będzie jego pierwszym i najważniejszym zadaniem? 

Źródło: wnp.pl

Więcej postów