Z jednej strony firmy wstrzymują się z podjęciem decyzji inwestycyjnych, z drugiej brakuje pracowników. Według danych PFHR mamy gigantyczny 15-procentowy spadek w rekrutacjach stałych. Wszyscy mówią, że jest ciężko – ocenia Wojciech Ratajczyk z Trenkwaldera.
- Jak podkreśla Wojciech Ratajczyk z Trenkwaldera, rok 2023 nie należy do najłatwiejszych dla agencji zatrudnienia. Zmalała liczba przepracowanych godzin w przeliczeniu na pełne etaty (FTE) – w drugim kwartale 2023 roku odnotowano spadek o 4 proc. rok do roku, a liczba pracowników tymczasowych wzrosła zaledwie o 3 proc.
- Z jednej strony firmy wstrzymują się z podjęciem decyzji inwestycyjnych, z drugiej brakuje pracowników. Według danych PFHR mamy 15-procentowy spadek w rekrutacjach stałych.
- 2024 rok przyniesie, zdaniem Wojciecha Ratajczyka, lekką poprawę w stosunku do 2023 roku, który jest bardzo kiepski, a więc baza statystyczna jest niska. Jego zdaniem być może nawet nie dogonimy 2022 roku. Jeśli chodzi o pracę tymczasową, to poprawy albo nie będzie, albo będzie niewielka.
Pandemia, inflacja, kryzys energetyczny i wojna w Ukrainie odbijają się na biznesie. Wielu pracodawców odwleka decyzje o zatrudnieniu, inwestycje są przekładane na później. Jak bardzo odczuwają to agencje?
Wojciech Ratajczyk, prezes agencji zatrudnienia Trenkwalder, wiceprezes Polskiego Forum HR: – Ten rok z pewnością nie należy do najłatwiejszych dla agencji zatrudnienia. Widać to w statystykach. Zmalała liczba przepracowanych godzin w przeliczeniu na pełne etaty (FTE) – w drugim kwartale 2023 roku odnotowaliśmy spadek o 4 proc. rok do roku. Obserwujemy również obniżony popyt na rekrutacje stałe – mamy o 15 proc. mniej zleceń niż w tym samym okresie w 2022 roku. To pokazuje, jaką mamy sytuację na rynku pracy. Nie ma nowych inwestycji i nowych projektów, firmy wstrzymują się z rekrutacją pracowników.
– Dane nie zaskakują. Zazwyczaj kiedy mamy kryzys, to pracodawcy zaczynają od oszczędności w tym obszarze – pracownicy tymczasowi jako pierwsi odczuwają skutki zawirowań na rynku pracy. Jak sama nazwa wskazuje, są oni tymczasowi. To rozwiązanie pozwala firmom dopasować zatrudnienie do zmieniających się warunków w biznesie. Stały zespół, zatrudniony bezpośrednio w firmie, pracodawcy starają się utrzymać. Zatem z jednej strony firmy zamrażają nowe rekrutacje, a z drugiej chcą utrzymać dobrych specjalistów.
Liczba ofert pracy spada, a deficyty kadrowe są coraz większe
Pomimo trudności niewiele firm decyduje się na zwolnienia. Pracodawcy odrobili lekcje w czasie pandemii i przekonali się na własnej skórze, że warto utrzymać zatrudnienie?
– Wszystko zależy od firmy – jednym powodzi się lepiej, innym gorzej. W czasie pandemii część spółek zdecydowała się na cięcia w zatrudnieniu, ale były one raczej w mniejszości. Świadczą o tym dane dotyczące bezrobocia – nie obserwowaliśmy tutaj skokowego wzrostu. Myślę, że pracodawcy uznali, iż bardziej opłacalne finansowo jest utrzymanie zatrudnienia niż rekrutowanie nowych pracowników – szczególnie teraz, gdy deficyty kadrowe cały czas się pogłębiają. Dotyczy to zarówno specjalistów, jak i pracowników wykonujących najprostsze prace. Pracodawcy czekają i patrzą, co się wydarzy w najbliższym czasie. Wstrzymali rekrutację, co widać w statystykach. Z kolei pracowników tymczasowych albo zwalniają, albo zatrudniają u siebie.
Liczba ofert pracy spada, a mimo to nadal niełatwo jest znaleźć pracowników. Deficyty kadrowe są bardzo odczuwalne?
– Deficyty kadrowe i kompetencyjne są w tej chwili największym wyzwaniem na rynku pracy. Gospodarka stoi w miejscu i nie rozwija się, ale są przewidywania, że w przyszłym roku można spodziewać się niewielkich wzrostów, a więc potrzebni będą pracownicy.
Pytanie jednak, skąd ich wziąć. Nie mamy Ukraińców, którzy wyjechali do swojej ojczyzny albo do Niemiec. Z kolei mężczyźni w wieku poborowym nie mogą obecnie wyjeżdżać z kraju. Brakuje więc rąk do pracy, jeśli chodzi o proste prace. Wszystko wskazuje na to, że nieprędko się to zmieni. Nie wiemy, ile będzie trwała wojna w Ukrainie, a nawet jeśli się zakończy, to Ukraińcy pozostaną w ojczyźnie, żeby ją odbudować.
„Pracodawcy nie mają wyjścia, muszą rekrutować pracowników w innych krajach”
Polscy pracodawcy powinni ściągać pracowników z innych krajów?
– Pracodawcy nie mają wyjścia, muszą rekrutować pracowników w innych krajach. Problem jednak w tym, że nie jest to łatwe. Napływ imigrantów miał miejsce, ale nie wiemy dokładnie, jak duży on był. Liczby, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, wskazują na dużą rozpiętość – od 286 do 600 tys. osób.
Niezależnie od tego obcokrajowcy są nam potrzebni. W Polsce mamy między 100 a 150 tys. wakatów – w zależności od tego, do jakiego źródła sięgniemy. Od drugiego kwartału tego roku liczba ofert pracy spada, ale przewidywania na przyszły rok są delikatnie na plusie. Potrzebujemy pracowników, a skoro w Polsce ich nie ma, to musimy ich ściągnąć z zagranicy.
Obecna polityka migracyjna nie ułatwia pracodawcom zatrudniania imigrantów. Co w tym zakresie powinno się zmienić?
– Przede wszystkim trzeba określić, z jakich krajów powinniśmy ściągać pracowników i jak powinien wyglądać ten proces. Na pewno musi być to łatwiejsza i szybsza ścieżka. Obecnie oficjalna droga pozyskiwania imigrantów trwa zbyt długo – konsulaty mają swoją przepustowość, a w kolejkach mamy kilka tysięcy osób. Do tego wydawanie wiz i pozwoleń to loteria.
Moim zdaniem ścieżka ta musi zostać przyspieszona. Mógłby zostać wprowadzony model, który działa i sprawdza się w przypadku Ukraińców, czyli zatrudnienie na podstawie oświadczenia pracodawcy o powierzeniu wykonywania pracy. Trzeba byłoby także wydłużyć okres świadczenia pracy – ludziom z Filipin może się nie opłacać przylecieć na sześć miesięcy do Polski.
W branżach, w których mamy duże deficyty kadrowe, pracodawcy współdzielą pracowników. Czy pomysł ten sprawdziłby się w przypadku cudzoziemców?
– Nie słyszałem o współdzieleniu pracowników fizycznych z zagranicy. Bardzo często trzeba im zorganizować mieszkanie i dowóz do pracy – to dodatkowo utrudniłoby wdrożenie takiego pomysłu w życie. Wyobrażam sobie współdzielenie specjalistów, którzy są przypisani do danego projektu, np. w IT. Natomiast w przypadku pracowników fizycznych moim zdaniem jest to niemożliwe.
Zmienia się profil pracownika tymczasowego. To już nie tylko pracownicy fizyczni
Praca tymczasowa dotychczas była popularna wśród pracowników fizycznych, teraz coraz częściej pojawia się również przy zatrudnianiu pracowników biurowych. Skąd taka zmiana?
– Rzeczywiście profil pracownika tymczasowego zmienia się. Moim zdaniem przyczyniły się do tego zmiany w przepisach, które zostały wprowadzone w kwietniu tego roku. Obecnie nawet jeśli zatrudnimy daną osobę na czas określony, musimy podać powód jej zwolnienia. Wcześniej takiego wymogu nie było. Ponadto jeśli pracodawca decyduje się przyjąć pracownika na okres próbny, to później jest zobowiązany do zatrudnienia go na określony czas. Usztywnienie przepisów sprawiło, że pracodawcy decydują się na pracę tymczasową, która zapewnia im elastyczność. Zamiast zatrudniać daną osobę na okres próbny, firma woli przyjąć pracownika tymczasowego. Jeśli się sprawdzi, wówczas zatrudnia się go bezpośrednio w firmie.
Nie bez znaczenia są także oczekiwania pracowników, zwłaszcza młodych. Dzisiaj agencje pracy wyprzedziły firmy w cyfrowym procesie zatrudniania. Mamy narzędzia, dzięki którym kandydat może zatrudnić się za pomocą swojego smartfona, jadąc tramwajem. Myślę, że ta opcja jest bardzo atrakcyjna dla młodych, którzy są elastyczni i nie lubią biurokracji. Do tego nie szukają zatrudnienia na całe życie – od ukończenia studiów aż do emerytury. To może być jeden z czynników, które wpływają na zmianę profilu pracownika tymczasowego.
Braki kadrowe i trudności w pozyskiwaniu pracowników na rynku zazwyczaj oznaczały dobry czas dla agencji zatrudnienia. Tym razem jest inaczej, ponieważ pracodawcy zamrażają rekrutacje. To trudny czas dla agencji?
– Zarówno deficyty kadrowe, jak i braki na rynku pracy nie działają na korzyść agencji. Z jednej strony firmy wstrzymują się z podjęciem decyzji inwestycyjnych, z drugiej strony brakuje pracowników. Jak już wspomniałem, według danych PFHR mamy gigantyczny 15-procentowy spadek w rekrutacjach stałych. Wszyscy mówią, że jest ciężko.
Obroty agencji zatrudnienia rosną, szczególnie w dwóch obszarach
Mimo niepewności na rynku obroty agencji rosną. W II kwartale 2023 roku w zakresie pracy tymczasowej firmy członkowskie PFHR odnotowały wzrost obrotów na poziomie 13 proc., osiągając w drugim kwartale roku wynik 1011 mln zł. Wartość wszystkich usług HR świadczonych przez firmy członkowskie wyniosła 1664 mln zł. To o 15 proc. więcej niż rok temu.
– Jeśli chodzi o obroty dotyczące pracy tymczasowej, to wzrost wynika głównie z rosnących wynagrodzeń. Liczba pracowników tymczasowych nieznacznie wzrosła, a liczba przepracowanych godzin delikatnie spadła. Ludzie jednak zarabiają coraz więcej. Pamiętajmy też, że zmienia się profil pracownika tymczasowego, a więc rekrutujemy także bardziej wykwalifikowanych kandydatów, których pensje są wyższe.
Obroty wzrosły w dwóch obszarach – delegowanie pracowników i outsourcing. W tej chwili wielu Polaków chce podreperować swój budżet i szuka pracy w innych krajach. Obserwujemy boom, jeśli chodzi o wyszukiwanie hasła „praca za granicą”. To pokazuje, że jeśli Polacy muszą wykonywać proste prace (większość rodaków nie wyjeżdża za granicę, by objąć stanowiska kierownicze czy specjalistyczne), to wolą robić to za większe pieniądze, np. w Niemczech. Obroty w tym obszarze wzrosły o ponad 50 proc. – z 64 mln zł w drugim kwartale 2022 roku do 97 mln zł w drugim kwartale 2023 roku. Przełożyło się to na wzrost ogólnych obrotów agencji.
Drugi obszar, gdzie odnotowaliśmy 12-procentowy wzrost rok do roku, to outsourcing. Obroty w tym obszarze wyniosły 414 mln zł.
Firmy szukają oszczędności poprzez outsourcing?
– I tak, i nie. Outsourcing to mniej elastyczna forma zatrudnienia niż praca tymczasowa. Pracownicy w zdecydowanej większości pracują na podstawie umowy o pracę i wykonują zadania dla konkretnej firmy. Ludzie mają więc dokładnie takie sama prawa jak pracownicy zatrudnieni bezpośrednio u klienta.
Zwróciłbym jednak uwagę na fakt, że spółki, szczególnie giełdowe, mają ograniczenia, jeśli chodzi o koszty personalne. Outsourcing pozwala im te koszty zmniejszyć – faktura zostaje wystawiona za daną usługę i tym samym nie wlicza się do wydatków dotyczących zatrudnienia. Myślę, że to jeden z powodów, dla których firmy sięgają po outsourcing.
Uważam, że także braki kadrowe przyczyniają się do tego, iż outsourcing się rozwija. Agencje mają więcej narzędzi, by znaleźć odpowiednich pracowników. Doświadczenie w rekrutacjach również działa na korzyść agencji – w końcu w tym się specjalizujemy.
A czy pracownicy w obecnej sytuacji są otwarci na zmianę pracy, czy raczej stawiają na bezpieczeństwo i wolą utrzymać dotychczasowe zatrudnienie?
– Obecnie dużo trudniej jest przekonać specjalistów do zmiany pracy. Są dwa główne czynniki, które mają wpływ na tę decyzję: pieniądze i możliwość skorzystania z pracy zdalnej. Młodzi z kolei cenią sobie ciekawe projekty. Niemniej jednak pracownicy niechętnie decydują się na zmianę pracy, jeżeli oferta jest podobna do obecnych warunków zatrudnienia. Powiedziałbym, że zarówno pracodawcy, jak i pracownicy są w pozycji wyczekującej – czekają na poprawę sytuacji.
Czy są jakieś branże, które wyróżniają się na tle innych i rekrutują?
– Wydaje mi się, że nie ma takiej branży. Nawet w sektorze IT, który zawsze wyróżniał się na tle pozostałych, mówi się o spadkach. Na pewno firmy potrzebują inżynierów, szczególnie w obszarze automatyzacji i robotyzacji. Nie powiedziałbym jednak, że sektor ten jest zieloną wyspą na polskim rynku pracy. Wszystkie branże zmagają się z mniejszym czy większym kryzysem.
Przyszły rok przyniesie lekką poprawę. „Być może nawet nie dogonimy 2022 roku”
Wspomniał pan, że przyszły rok powinien przynieść lekką poprawę. Czego konkretnie możemy spodziewać się w 2024 roku?
– Spodziewamy się lekkiej poprawy w stosunku do 2023 roku, który jest bardzo kiepski, a więc baza statystyczna jest niska. Być może nawet nie dogonimy 2022 roku. Powiedziałbym więc, że będzie raczej stagnacja na rynku pracy.
Jeśli chodzi o pracę tymczasową, to poprawy albo nie będzie, albo będzie niewielka. Z jednej strony firmy nadal będą czekać i obserwować sytuację, a z drugiej – będą budować własne, stałe zespoły.
Uważam też, że nadal będzie się rozwijać obszar delegowania. Nie sądzę, by zmiana władzy z dnia na dzień poprawiła sytuację ekonomiczną w Polsce, dlatego też ludzie nadal będą szukać lepiej płatnej pracy za granicą.
Źródło: pulshr.pl