Przywódcy UE podkreślają, że konflikt na Bliskim Wschodzie nie odwróci uwagi Europy od Ukrainy. Ale Bruksela z trudem przezwycięża wewnątrzunijne podziały co do Izraela.
Terrorystyczny atak Hamasu na Izrael oraz izraelska odpowiedź w Strefie Gazy były we wtorek wieczorem (17.10.2023) tematem telekonferencyjnego szczytu UE. Choć w Brukseli można usłyszeć od unijnych dyplomatów o ryzyku groźnego dla Ukrainy „przestawienia priorytetów” w niektórych krajach Zachodu, wynikiem szczytu są oficjalne zapewnienia, że konflikt na Bliskim Wschodzie nic nie zmieni w kwestii wsparcia dla Kijowa.
– Niektórzy uważają, że mogą odciągnąć nas od wspierania Ukrainy, bo będziemy musieli wybrać, kogo wspierać. Udowodnimy, że się mylą. Będziemy wspierać naszych przyjaciół w potrzebie tak długo, jak będzie to konieczne – zapewniała po obradach Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. Z kolei Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, przestrzegał, że „Rosja już próbuje wykorzystywać konflikt” na Bliskim Wschodzie do siana wrogiej propagandy wobec UE.
Reakcja na wydarzenia w Izraelu
Rzeczywistym powodem pilnego zwołania szczytu UE przez Michela (kolejny, planowy szczyt odbędzie się już za półtora tygodnia) były ostre wewnętrzne konflikty UE wokół reakcji na wydarzenia w Izraelu oraz Strefie Gazy. Ursula von der Leyen w ubiegłym tygodniu po podróży do jednego z kibuców, gdzie Hamas dokonał masakry, deklarowała, że „Europa stoi po stronie Izraela”. – To najohydniejszy atak na Żydów od czasów Holokaustu. Myśleliśmy, że to się już nigdy nie powtórzy, a jednak tak się stało […]. Wiem, że to, jak Izrael zareaguje, pokaże, że jest demokracją – zadeklarowała w obecności premiera Benjamina Netanjahu.
O ile wśród krajów UE panuje oczywista jedność w solidarności wobec ofiar terrorystycznego ataku na Izraelczyków, to szersza ocena konfliktu bliskowschodniego bywa bardziej zróżnicowana. A brak jednoczesnego publicznego wezwania Izraela przez von der Leyen do poszanowania prawa humanitarnego wobec Palestyńczyków wywołał nadzwyczaj ostrą krytykę. Michael Higgins, prezydent bodaj najmocniej oburzającej się Irlandii, nazwał „bezmyślnym” podejście von der Leyen do obecnego konfliktu. Inni krytycy o wadze cięższej od Irlandii woleli komentarze zakulisowe. Sygnały m.in. z Paryża podkreślały, że von der Leyen przekracza swoje uprawnienia, które nie obejmują polityki zagranicznej. A odpowiedzialny za nią szef unijnej dyplomacji Josep Borrell już w ubiegłym tygodniu – po obradach unijnych szefów MSZ – ogłosił, że Izrael łamie prawo międzynarodowe, odcinając gazie wodę, elektryczność, dostawy żywności.
W Brukseli pojawiły się nawet zarzuty, że von der Leyen wręcz mimowolnie narzuca reszcie wrażliwość czy też „podejście niemieckie”, w którym priorytetem jest sojusz z Izraelem. Na te podziały nałożył się długi konflikt między von der Leyem oraz Charlesem Michelem przekonanym, że szefowa Komisji ma regularnie naruszać jego uprawnienia w dziedzinie koordynacji polityki zagranicznej UE.
– Wystarczy. To kolejny raz. Dość – mówił w przededniu szczytu UE wysoki urzędnik bliski Michelowi. Krytycy von der Leyen przekonywali, że brak publicznej obrony prawa Palestyńczyków podważa wiarygodność Unii wobec Globalnego Południa. – To również groźba podkręcania napięć społecznych w samych krajach UE – przekonywał jeden z unijnych oficjeli w Brukseli.
Spory o „dyplomację megafonową”
Unijny szczyt potwierdził – przyjęte już dwa dni wcześniej – oświadczenie przywódców 27 krajów Unii, w którym potępiają Hamas, podkreślają prawo Izraela do obrony, ale w granicach prawa międzynarodowego oraz z naciskiem na ochronę cywilów. A ponadto podkreślają przywiązanie UE do planów osiągnięcia trwałego pokoju opartego na „rozwiązaniu dwupaństwowym” (sabotowanym przez Netanjahu zdaniem jego krytyków), czyli z Izraelem sąsiadującym z niepodległą Palestyną. W unijnym oświadczeniu już nie padają słowa jednoznacznie wskazujące na sojusz Unii z Izraelem, ale ten tekst – jak tłumaczy nam jeden z unijnych oficjeli – jest „maksimum tego, co dało się osiągnąć w gronie 27 państw Unii”.
Sama Ursula von der Leyen już po powrocie z podróży do Izraela parę razy podkreślała potrzebę poszanowania prawa humanitarnego przez Izraelczyków, a kierowana przez nią Komisja Europejska potroiła tegoroczną pomoc humanitarną dla Palestyńczyków do 75 mln euro i zapowiedziała „unijny humanitarny most powietrzny”, czyli regularne loty z pomocą humanitarną. Brukselscy obrońcy von der Leyen przekonują, że „dyplomacja megafonowa” stosowana wobec sojuszników bywa kontrproduktywna. A skoro szefowa Komisji miała zwracać uwagę na prawo humanitarne w zakulisowych rozmowach z Netanjahu, mogła mieć nadzieję na większą skuteczność takiej dyskretnej taktyki.
– Wyjaśniamy władzom Izraela, że dostarczanie wody do Strefy Gazy jest niezbędne. To podstawowe prawo człowieka – powiedziała von der Leyen już po wtorkowym szczycie UE.
Wtorkowym obradom przywódców UE towarzyszyły doniesienia o kilkuset zabitych w eksplozji w szpitalu w Gazie, która wedle lokalnych władz zdominowanych przez Hamas miała być wynikiem izraelskiego ataku. Z kolei armia izraelska przekonywała, że tragedia jest najprawdopodobniej wynikiem eksplozji rakiet Islamskiego Dżihadu (ten zaprzeczał), które miały w wyniku pomyłki trafić we własne, palestyńskie cele. Von der Leyen odmówiła we wtorek komentarza, powołując się na brak wystarczającego rozeznania co do świeżych faktów.
Co z funduszami pomocowymi
Komisja Europejska kontynuuje przegląd programów swej pomocy rozwojowej dla Palestyńczyków (to fundusze odrębne od pomocy humanitarnej), by ponownie sprawdzić, czy pośrednio nie trafiają na przygotowania lub działania terrorystyczne. Jednak Bruksela deklaruje, że – jeśli nie wykryje nieprawidłowości – to nie powinno zakłócić normalnego harmonogramu przelewów (żaden nie był planowany na październik). Ta pomoc to 1,18 mld euro w latach 2021-2024 (zostało jeszcze 691 mln do wydania) w ramach wspólnego programu dla Zachodniego Brzegu oraz Strefy Gazy, która jest kontrolowana przez Hamas.
Jeden z wysokich urzędników UE wyjaśnia, że zeszłotygodniowe, mylne informacje o wstrzymaniu całej, czyli również humanitarnej pomocy Unii zostały uznane przez niektórych dyplomatów UE w regionie za prowokację zagrażającą ich bezpieczeństwu. Część europosłów domaga się teraz dymisji komisarza Olivera Varhelyiego (fundusze rozwojowe to jego działka w Komisji), którego wpisy w mediach społecznościowych przyczyniły się do chaosu informacyjnego co do funduszy pomocowych dla Palestyńczyków.
Europejscy zakładnicy
Ani Bruksela, ani część krajów Unii nie podaje publicznie swych dokładnych szacunków co do własnych obywateli (lub Izraelczyków z drugim, europejskim obywatelstwem) uprowadzonych przez Hamas podczas ataku na Izrael. Jednak wedle niektórych dyplomatów UE to jeden z największych kryzysów zakładniczych również w historii najnowszej Europy.
Brukselskie instytucje UE, pomimo intensywnych kontaktów dyplomatycznych na Bliskim Wschodzie w ostatnich dniach, są świadome małej roli Europy w tym regionie. Wprawdzie Unia i jej kraje są największym finansowym darczyńcą Autonomii Palestyńskiej, ale europejskie wpływy politycznie blakną wobec USA. Pomimo to Europejczycy starają się teraz nakłonić Egipt do przyjęcia części uchodźców ze Strefy Gazy (na czas działań militarnych Izraela), ale Kair odrzuca takie propozycje.
Źródło: dw.com