Co stanie się z puławskimi Azotami? „Boimy się, że Orlen zrobi z nami to, co z Lotosem”

Niezależny dziennik polityczny

– Boimy się, że podzielimy los Lotosu – mówią nam związkowcy z zakładów w Puławach. Oskarżają przy tym zarząd Azotów o blokowanie przekazywania informacji na temat sytuacji finansowej spółki. Ma to kluczowe znaczenie dla planowanej fuzji zakładu z Orlenem. Kierownictwo Azotów temu zaprzecza.

Na początku czerwca 2023 roku Orlen, Grupa Azoty i Zakłady Azotowe Puławy podpisały dokument na temat rozpoczęcia rozmów dotyczących potencjalnego przejęcia puławskich Azotów przez PKN Orlen.

Prezes Daniel Obajtek zapowiedział wtedy, że cały proces chciałby przeprowadzić do końca tego roku. Zastrzegł jednocześnie, że transakcja musi być poprzedzona tzw. due dilligence, czyli kompleksowym badaniem kondycji przedsiębiorstwa.

Przekazywanie dokumentów do Orlenu miało się – według związkowców z Puław – opóźnić o co najmniej dwa miesiące. Ich zdaniem to działanie bezpośrednio na niekorzyść puławskiego przedsiębiorstwa.

Zarząd blokował przepływ dokumentów na temat kondycji puławskich Azotów poprzez zewnętrzną firmę. Przysyłano do nas także emisariuszy, od których słyszeliśmy, że nie mamy co liczyć na przejęcie Puław przez Orlen – mówi money.pl Sławomir Wręga ze Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w puławskich Azotach.

– Tłumaczyli, że informację o możliwej fuzji podano z uwagi na okres przedwyborczy – słyszymy od jednej z osób pracujących w zakładach, która chce zachować anonimowość.

– Na początku nie chcieliśmy w to wierzyć, ale gdy minęły dwa miesiące i wyszło to na jaw, zaczęliśmy się dopominać od Orlenu o harmonogram przejęcia – dodaje Wręga.

Związkowcy kontra zarząd

Związkowcy zdecydowali się interweniować u posłów ze Zjednoczonej Prawicy. W efekcie informacja o problemach związanych z przekazywaniem dokumentów Orlenowi miała dotrzeć do ścisłego kierownictwa PiS. To zaś miało poskutkować tym, że zakłady zaczęły przekazywać dokumenty do Orlenu.

„Znajdujemy się na krawędzi”

Poprosiliśmy przedstawicieli Grupy Azoty o komentarz. Monika Darnobyt odpowiedziała nam, że sytuacje opisane przez związkowców „nie miały miejsca”. – Tworzenie i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących „likwidacji” spółki jest bezzasadne i szkodzi spółce – zaznacza w odpowiedzi dla money.pl.

Obecnie trwa proces związany z badaniem due diligence, a informacje przekazywane są zgodnie z postanowieniami podpisanej umowy – podkreśla.

Według niej zarząd Grupy Azoty Puławy „realizuje szereg działań adekwatnych do aktualnej sytuacji popytowo-podażowej na rynku nawozów i tworzyw oraz realizuje przyjętą strategię spółki, która obejmuje perspektywę do 2030 roku i lata następne”. – Spółka kontynuuje wielomilionowe inwestycje, ujęte w swojej strategii, która jest częścią strategii grupy kapitałowej – twierdzi rzeczniczka.

Związkowcy i pracownicy puławskich zakładów nie podzielają jednak optymizmu zarządu.

Nasza sytuacja finansowa jest coraz gorsza, w praktyce znajdujemy się na krawędzi – mówi nam anonimowo pracownik zakładów.

Ostatnie wyniki finansowe Grupy Azoty zdają się to potwierdzać. Przypomnijmy, Grupa odnotowała w drugim kwartale tego roku 543,96 mln zł skonsolidowanej straty netto, wobec 715,81 mln zł zysku rok wcześniej. Z kolei strata operacyjna wyniosła 807,16 mln zł w porównaniu z 1 059,19 mln zł zysku rok wcześniej.

„Spółki dostosowały produkcję do bieżącej sytuacji”

Pogarszająca się sytuacja finansowa nawozowego czempiona to także skutek malejącej sprzedaży nawozów. Z ostatnich danych wynika, że tylko w drugim kwartale tego roku sprzedaż nawozów ogółem była niższa o 24 proc. rok do roku, a w nawozach wieloskładnikowych spadek sięgał aż 49 proc. Wraz z malejącą sprzedażą spada także produkcja nawozów, która w drugim kwartale 2023 roku była niższa o 43 proc. niż rok temu.

Jakie są powody tej sytuacji? Jak wyjaśnia Monika Darnobyt, drugi kwartał tego roku był okresem „niespotykanej kumulacji 'wojennych’ wyzwań rynkowych dla producentów branży z branży nawozowej i chemicznej w Europie”.

– Cała branża mierzyła się z zachwianiem równowagi popytowo-podażowej, co było konsekwencją m.in. zwiększonego bezcłowego importu produktów spoza UE oraz rynkowymi skutkami trwającej wojny Rosji z Ukrainą. W efekcie europejscy producenci zmuszeni zostali do ograniczania produkcji na swoich instalacjach – tłumaczy rzeczniczka firmy.

Dodaje, że z uwagi na tę sytuację spółki Grupy Azoty również „dostosowywały produkcję – do bieżącej sytuacji na rynku europejskim”.

„Boimy się, że Orlen zrobi z nami to, co z Lotosem”

Inne zdanie na ten temat mają związkowcy, z którymi rozmawialiśmy.

– Głównym powodem obecnych problemów jest przede wszystkim złe zarządzanie. Zwolniono wieloletnich handlowców, którzy mieli kontakty z całym światem. Dodatkowo, po ostatnich przestojach, część linii technologicznych np. do produkcji melaminy została trwale uszkodzona. W efekcie z trzech istniejących linii produkcyjnych uruchomiono dwie, a trzecia linia posłużyła jako „dawca” dla pozostałych. Żal patrzeć na to, jak firma, która świetnie sobie radziła w ostatnich 50 latach, traci na znaczeniu – słyszymy od jednego z pracowników.

Nasi rozmówcy są również podzieleni w kwestii oceny skutków przejęcia ich zakładu przez Orlen. – Na razie trudno jest nam to ocenić, bo nie znamy oferty Orlenu. Obawiamy się jednak, że paliwowy koncern zrobi z nami to samo, co Lotosem. Może przejąć część linii technologicznych, a pozostałe po prostu sprzeda – twierdzi jeden ze związkowców.

Nasi rozmówcy dodają, że za takim scenariuszem przemawia m.in. fakt, że firma Anwil z Grupy Orlen uruchomiła niedawno instalację do produkcji saletry, konkurencyjną dla puławskich Azotów.

– Łącznie produkcja saletry przez Anwil i Puławy to blisko 80 proc. produkcji w całym kraju. W takim wypadku, po fuzji Grupy Orlen z puławskimi Azotami, Unia Europejska – w związku z zakazem koncentracji – może po prostu nakazać sprzedaż części Azotów – obawia się nasz rozmówca.

Związkowcy podstawili taczkę dla prezesa

Zapytaliśmy Orlen, na jakim etapie jest proces przygotowywania do akwizycji puławskich Azotów. Poprosiliśmy również o odniesienie się do kwestii opóźnień w przekazywaniu spółce dokumentów niezbędnych do tego procesu.

Orlen odpowiedział nam, że „nie komentuje kwestii dotyczących potencjalnych akwizycji i przebiegu projektów, czy też związanych z nimi spekulacji medialnych”.

O planowanych czy realizowanych akwizycjach informujemy po podjęciu stosownych decyzji korporacyjnych – poinformowała spółka.

We wrześniu przed siedzibą puławskich zakładów odbył się protest pracowników ws. przejęcia przez Orlen. Jak opisywały lokalne media, manifestacja liczyła około stu osób, Związkowcy podstawili wówczas taczkę dla Marcina Kowalczyka, prezesa puławskich Azotów.

– Zrobiliśmy to m.in. za blokowanie przekazywania dokumentów do Orlenu – mówią związkowcy. Taczka, według ich relacji, została niebawem ukradziona, a sprawę zgłoszono na policję.

 

Źródło: money.pl

Więcej postów