Bydgoska spółka Nitro-Chem, wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jest kurą znoszącą złote jaja. Jako największy producent trotylu i innych materiałów wybuchowych w NATO ma zapewniony zbyt na swoje produkty, a popyt na nie wzrósł jeszcze bardziej po wybuchu wojny w Ukrainie. Tylko w zeszłym roku obroty spółki sięgnęły 320 mln zł.
Problem w tym, że produkcja trotylu generuje ogromne ilości toksycznych odpadów, powodujących u ludzi różnego rodzaju schorzenia, od anemii, sinicy, chorób serca, po nowotwory płuc czy białaczkę. W trakcie pełnego dnia produkcji Nitro-Chem wytwarza ok. 25 ton toksycznych ścieków, nie mówiąc o hektolitrach wody zużywanej do innych celów, w których również znajdują się poprodukcyjne szkodliwe dla zdrowia i środowiska związki chemiczne. Bez ich skutecznej utylizacji ścieki i odpady Nitro-Chemu dewastują środowisko naturalne oraz negatywnie oddziaływają na zdrowie i życie ludzi.
Po naszym artykule z 28 września „Nitro-Chem wylewa do Wisły rakotwórcze odpady. Pomógł wpływowy polityk PiS”, w którym opisaliśmy, jak toksyczne ścieki z bydgoskiej spółki trafiają do największej polskiej rzeki, PGZ wystosowała oświadczenie. Twierdząc w nim, że „fałszywie przedstawiamy działalność zakładu”, zbrojeniowa grupa sama fałszuje obraz rzeczywistości.
W swoim oświadczeniu PGZ przedstawia wobec nas szereg szczegółowych zarzutów i jeden ogólny. Odnosimy się do nich, zaczynając od tego ogólnego.
Co pisze PGZ, a jak jest naprawdę
Co pisze PGZ: zarówno w oświadczeniu, jak i w towarzyszących mu tweetach PGZ przypisuje nam prowadzenie „kampanii”, która uderza w dobre imię spółek, które wchodzą w skład PGZ.
Wyjaśniamy: „kampania”, o której pisze PGZ, jest niczym innym jak zwykłą dziennikarską pracą, która polega na ujawnianiu nieprawidłowości, korupcji, marnowaniu publicznych pieniędzy lub, jak ostatnio, degradacji środowiska i zagrożeń dla ludzkiego zdrowia i życia. Ponieważ zajmujemy się wojskiem, wszystkich tych nieprawidłowości szukamy właśnie w spółkach zbrojeniowych.
Co pisze PGZ: w towarzyszącym oświadczeniu tweecie PGZ pisze: „Warto zadać sobie pytanie: DLACZEGO ONI TO ROBIĄ?”.
Wyjaśniamy: robimy to w interesie opinii publicznej, a w przypadku ostatnich tekstów dotyczących Nitro-Chemu, także w interesie zdrowia publicznego.
Co pisze PGZ: w oświadczeniu PGZ zarzuca nam, że uderzamy „w dobre imię załogi, ludzi, którzy od lat pracują na rzecz lokalnej społeczności i bezpieczeństwa państwa”.
Wyjaśniamy: nasze artykuły nie odnoszą się do działań „załogi”, a kolejnych kierowników zakładu, bo to oni ponoszą odpowiedzialność za to, że dziś spółka szuka odpadów po całej Polsce, a mowa tylko o tych, które zostały porzucone w pojemnikach, a nie zlane do gruntu i wód, jak potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Płocku (opisujemy ten wątek w artykule „Toksyczne odpady z Nitro-Chemu były wylewane do wód i zakopywane w ziemi”).
Co pisze PGZ: „Nitro-Chem nie ma fizycznie możliwości odprowadzania swoich ścieków do Wisły! Teza zawarta w tytule materiału jest fałszywa i ma na celu wywołać negatywne emocje”.
Wyjaśniamy: w artykule wielokrotnie i szczegółowo opisujemy, w jaki sposób ścieki spółki trafiają do Wisły. Dzieje się to poprzez instalacje oczyszczalni ścieków Chemwik. W odpowiedzi na nasze pytania prasowe oczyszczalnia przyznała, że toksyczne ścieki trafiały i trafiają do jej instalacji, lecz ze względu na ich charakterystykę „oczyszczalnia nie posiada urządzeń służących do ich usuwania”.
Co pisze PGZ: „Na terenie Nitro-Chemu działa zatężalnia ługów posiarczynowych (tzw. wód czerwonych) oraz podczyszczalnia ścieków, aby szkodliwe związki nie wpływały do kanalizacji. Powołany przez Najwyższą Izbę Kontroli biegły ocenił jej sprawność pod kątem usuwania ze ścieków związków nitrowych na ponad 99,9 proc.”.
Wyjaśniamy: Podczyszczalnia, o której pisze PGZ, powstała w 2018 r. W tym samym raporcie NIK, w którym mowa 99,9-proc. sprawności podczyszczalni, kontrolerzy stwierdzają, że do tamtej pory „zakład odprowadzał do kanalizacji ścieki, w których stwierdzono obecność trójnitrotoluenu” [trójnitrotoluen, czyli wysoce toksyczny trotyl, zwany też TNT]. To że po zbudowaniu podczyszczalni TNT oraz DNT dalej płynęły do Wisły wiemy z badań oczyszczalni Chemwik, która w rok po zbudowaniu podczyszczalni wykryła w ściekach olbrzymie poziomy TNT (32 mg/l) oraz DNT (6,4 mg/l). W Polsce nie można wprowadzać DNT i TNT do kanalizacji w żadnych ilościach, ale gdyby porównać to do norm amerykańskich (0,04 mg/l dla DNT oraz 0,0022 mg/l dla TNT), to Nitro-Chem przekroczył je w tym badaniu o 14,5 tys. razy (TNT) oraz 162 razy (DNT). Wszystkie te informacje znajdują się w naszym artykule.
Co pisze PGZ: „Miejska spółka Chemwik od października 2019 r. nie przeprowadziła żadnej kontroli jakości ścieków odprowadzanych przez Nitro-Chem”.
Wyjaśniamy: Jak poinformowała nas oczyszczalnia Chemwik, tylko „w okresie od 1 stycznia do 31 sierpnia 2023 r. pobrano i przebadano 23 próby ścieków odprowadzanych z tej firmy”. Dalej oczyszczalnia informuje nas, że w tym okresie „poziom kluczowych dla oczyszczalni Chemwik wskaźników zanieczyszczeń (przy czym najwyższy wzrost dotyczył ChZt, BZT5 i zawiesiny ogólnej) wzrósł o średnio 40 proc. w stosunku do średniej z roku poprzedniego”. Wszystkie te informacje znajdują się w naszym artykule.
Co pisze PGZ: „Cytowane w artykule wyniki, pochodzące rzekomo z Chemwiku, nie mogą być w żaden sposób uznane za dowód, gdyż nie wiadomo, z jakiego punktu pochodzą, kto je wykonał i jakie inne substancje poza ściekami Nitro-Chemu mogły mieć wpływ na wyniki”.
Wyjaśniamy: Pisząc o wynikach, które „pochodzą rzekomo z Chemwiku”, PGZ insynuuje, że wzięliśmy je z jakiegoś innego źródła, a może sami wymyśliliśmy. Jest to oczywiście pomówienie. Wszystkie wyniki, które podajemy, powołując się na Chemwik, otrzymaliśmy od tej oczyszczalni w jej odpowiedzi na szereg naszych pytań prasowych. W tych odpowiedziach oczyszczalnia jasno określa „punkt monitoringowy 198”, z którego pochodzą ścieki, i równie jasno określa, że ścieki należą do Nitro-Chemu. Łatwo to zresztą sprawdzić, bo Nitro-Chem jako jedyny zakład w Polsce wytwarza TNT i DNT. W najnowszych badaniach oczyszczalni z drugiej połowy września tego roku ponownie wykazano w ściekach obecność DNT. Wszystkie te informacje znajdują się w naszym artykule.
Co pisze PGZ: Wszystkie parametry wskazane w pozwoleniu wodnoprawnym Zakłady Chemiczne Nitro-Chem spełniają.
Wyjaśniamy: W naszym artykule bardzo szczegółowo opisujemy historię udzielania pozwoleń wodnoprawnych firmie Nitro-Chem, mimo że notorycznie łamała ustalenia poprzednich pozwoleń. Aby jednak bezpośrednio odnieść się do powyższego zarzutu PGZ, cytujemy ponownie odpowiedzi oczyszczalni Chemwik na nasze pytania prasowe: „Przepisy obowiązującego prawa nie określają dopuszczalnych poziomów stężeń w ściekach dla takich substancji jak DNT i TNT, ponieważ powinny być one eliminowane w całości”.
Co pisze PGZ: W sporym fragmencie swojego oświadczenia PGZ powraca do sprawy porzucanych na składowiskach mauzerów Nitro-Chemu. „Autorzy Marcin Wyrwał i Edyta Żemła pominęli fakt, że na większości wymienianych składowisk nie ma jakichkolwiek śladów, że są to odpady Nitro-Chemu i zapewne celowo zatajają fakt, że zalegają tam odpady innych firm, które łatwo zidentyfikować po nazwie lub logotypie”.
Wyjaśniamy: Zarówno my, jak i inne media piszące o nielegalnych składowiskach, zawsze pisaliśmy, że odpady Nitro-Chemu znajdują się wśród odpadów innych firm. Problem z innymi logotypami (nie jest ich wiele) polega na tym, że są to zwykle pojemniki wymienne. Skontaktowaliśmy się z takimi firmami i w porozumieniu z nami prowadzą one własne śledztwa w kierunku identyfikacji zawartych w ich pojemnikach chemikaliów. Z Nitro-Chemem sprawa jest o tyle prosta, że obecność w chemikaliach TNT jednoznacznie wskazuje na jedynego producenta tego związku w Polsce – Nitro-Chem. Badania takie m.in. prowadził na kilku składowiskach z pozytywnym skutkiem Wojciech Bojanowski na potrzeby reportażu „Wody czerwone. Kto zapłaci za odpady z fabryki trotylu?” w TVN24.
Co pisze PGZ: Tylko w jednej miejscowości, w Rojkowie, odnaleziono oznaczenia Nitro-Chemu, które mogą wskazywać, że pojemniki zawierają odpady z zakładu”.
Wyjaśniamy: Nie jest to prawda. W rozmowie telefonicznej na potrzeby tego komentarza Wojciech Bojanowski potwierdził, że widział i filmował oznaczenia Nitro-Chemu także w Jasieńcu, niedaleko Grójca. Powtarzamy jednak, że obecności odpadów dowiedli poprzez badania chemiczne specjaliści także w innych miejscach. Obecność wód czerwonych i wód żółtych, jednoznacznie wskazujących na Nitro-Chem, stwierdzili biegli na składowisku w Nowym Prażmowie pod Warszawą, o czym informowaliśmy w artykule „Afera odpadowa. Jak podwarszawska wieś usiadła na bombie z odpadów”.
Co pisze PGZ: „Nie ma zgody na rozpowszechnianie przez Marcina Wyrwała i Edytę Żemłę sformułowań, że »Nitro-Chem przekazał toksyczne odpady przestępcom«. Jest to rażące nadużycie i celowa manipulacja. Pochodzące z procesu produkcji tzw. wody czerwone były i są przekazywane przedsiębiorcom posiadającym stosowne pozwolenia do utylizacji termicznej zgodnie z prawem. Spółka tak jak wiele innych podmiotów, czego dowodem są zalegające na składowiskach odpady, została oszukana przez nieuczciwych kontrahentów”.
Wyjaśniamy: Przestępcami nazywamy ludzi, którzy dopuścili się przestępczej działalności. Taką działalnością jest podrzucanie toksycznych odpadów na prywatne działki lub wylewanie ich do gleby i wód. Jeżeli PGZ woli ich nazywać „nieuczciwymi kontrahentami”, to w tej kwestii pozostaniemy przy swoich zdaniach.