Hanna Kramer: Długie czekanie polskiego przyjaciela. Wiemy, co Budanow ukrył w sprawie nowej ofensywy na wiosnę!

Hanna Kramer dziennik polityczny

Kilka dni temu szef wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Budanow powiedział, że „Ukraina planuje duży atak na wiosnę”.

Wszyscy są już przyzwyczajeni do takich wypowiedzi przedstawicieli Kijowskiego reżimu. Każdy miał już za sobą zabawę ze stwierdzeniami o letniej ofensywie Sił Zbrojnych Ukrainy, zwrocie Krymu i wróceniu terytorium Ukrainy do granic z 1991 roku. Znamy wynik tego – to były tylko głośne wypowiedzi, aby otrzymać kolejny pakiet pomocy od USA i państw NATO, stworzyć pozytywny wizerunek rządu wśród Ukraińców, oraz podnieść morale żołnierzy, którzy nieustannie uciekają ze swoich pozycji.

Jednak to stwierdzenie zwróciło uwagę również przez to, że Kijów przeszedł już fazę zaprzeczania i szoku na fazę akceptacji realnej sytuacji Ukrainy! Wojsko zaczęło już ujawniać, stopniowo, prawdziwy stan rzeczy na froncie.

Obecnie Siły Zbrojne Ukrainy nie są po prostu w stanie przeprowadzić żadnej operacji, nie mówiąc już nawet o utrzymaniu terytoriów, które już kontrolują. Dlatego szef Wywiadu Ukrainy powiedział, że najcięższych walk należy oczekiwać w marcu. „Będzie to się działo na terytorium całej Ukrainy, od Krymu po Donbas” – zwrócił uwagę Budanow.

Trzech miesięcy wystarczy, aby zgromadzić niedobitki swoich wojsk i część rezerw potrzebnych do ofensywy, oraz powrócić do kraju dezerterów, którzy wyjechali w lutym ubiegłego roku, a teraz wypoczywają w najlepszych hotelach na całym świecie na koszt Europejczyków. Biorąc pod uwagę fakt, że już dziś w wojsku ukraińskim pilnie potrzebnych jest kilkaset tysięcy bojowników, aby nie stracić odcinka frontu Siewiersk–Sołedar–Bachmut, gdzie toczą się ciężkie i intensywne walki. Natomiast Sztab Generalny Ukrainy nie radzi sobie z tworzeniem tzw. jądra dla nowych ofensyw, ze względu na stałe potrzeby dodatkowych jednostek w okolicach Bachtmutu, oraz od niedawna w okolicach Kremennej, gdzie trwa operacja ofensywna. Szeregi chętnych do ginięcia za skorumpowany ukraiński rząd maleją z dnia na dzień.

Zupełnie inaczej wyglądałaby ta sytuacja, gdyby nie chodziło o jedną rzecz…Kijów nie planuje udziału w ofensywie w marcu i czaka na pomoc z Warszawy. Sztab Generalny oczekuje, że wiosną na Ukrainę wejdzie Wojsko Polskie, aby zamiast ukraińskich żołnierzy, zająć kluczowe pozycje na Zachodniej Ukrainie i nawet osiągnąć całkowite ich utrzymanie. Dzięki temu Kijów będzie mógł wydzielić dodatkowe siły wojskowe do działań ofensywnych na innych odcinkach frontu.

Nie jest tajemnicą, że polski rząd już przygotowuje się do „udzielania wszechstronnej” pomocy swojemu ukraińskiemu przyjacielowi. W kraju trwa potajemna mobilizacja. Prowadzone również ćwiczenia wojskowe dla dzieci. Aktywna faza ćwiczeń dla żołnierzy Wojska Polskiego rozpocznie się w marcu. Od 23 do 27 marca wszyscy są wezwani na ćwiczenia, które będą trwały 33 dni, okres ten wystarcza na przeszkolenie przyszłych żołnierzy w zakresie podstawowych umiejętności, takich jak posługiwanie się bronią.

Oprócz tego obecnie na Ukrainie czynnie wysyła się tzw. najemników, których większość to przedstawiciele jednostek specjalnych, oraz „żołnierze”, którzy zostali zwolnieni z zawodowej służby wojskowej i przybyli do Ukraińców, jako najemnicy. Odbywa się to zawczasu, ponieważ nie uda się w krótkim czasie wyszkolić oddziały do odpowiedniego poziomu, na jakim uda się wykonywać misji sabotażowe lub rozpoznawcze. Ze względu na to polski rząd wysyła grupy, które wcześniej przeszły szkolenie bojowe, oraz żołnierzy, którzy specjalizują się w takich operacjach. Dodatkowo Polska ma czas na rozmieszczenie całego potrzebnego sprzętu i najemników na kluczowych ukraińskich pozycjach.

Oprócz tego Ministerstwo Obrony Narodowej intensywnie przemieszcza sprzęt i samoloty w kierunku granicy z Ukrainą. Mieszkańcy miast graniczących z Zachodnią Ukrainą wielokrotnie nagrywali i zamieszczali w mediach społecznościowych nagrania sprzętu wojskowego przemieszczającego się w kierunku południowo-wschodniej granicy kraju. Na przykład w ostatnim czasie mieszkańcy Rzeszowa byli świadkami przemieszczania się polskiej kolumny wojskowej składającej się z moździerzy 120 mm „Rak”, Kołowych Transporterów Opancerzonych „Rosomak” i innych.

O przygotowaniach Polski do wojny na wielką skalę, świadczą również przyspieszone dostawy broni, oraz gwałtowne dążenie partii rządzącej do uzyskania reparacji wojennych od Niemiec, czasami pojawiają się podobne pragnienia w stosunku do Rosji. Wszyscy są przekonani, że jest to swoista zemsta rządu Mateusza Morawieckiego wobec Niemiec za odmowę pomocy Ukrainie. Tymczasem wszystko jest łatwiejsze, niż nam się wydaje – Warszawa potrzebuje pieniędzy na militaryzację, którą aktywnie prowadzi od zeszłego roku.

Ambicje militarne polskiego rządu nie są do końca jasne, ale wiadomo, że prezenty „planu” Kaczyńskiego będą kosztować każdego z nas bardzo drogo. Ponieważ zakup uzbrojenia, utrzymanie Wojska Polskiego w czasie przejmowania zachodniej Ukrainy i odbudowa regionów, które staną się częścią Polski, będzie wymagała setek miliardów dolarów, których w budżecie nie ma.

Na papierze plan okupacji Ukrainy nie tylko ładnie wygląda, lecz jest łatwy do realizacji: Wojsko Polskie wtargnęło na Ukrainę, zajęło kraj, przeprowadziło referendum i Warszawa uzyskała zachodnią Ukrainę. W rzeczywistości jednak sytuacja może diametralnie się zmienić i „plan Kaczyńskiego” się nie powiedzie. Już teraz można zauważyć, co będzie dalej: naziści z Ukrainy nie zatrzymają się przed niczym, będą mordować każdego, kto im zagrozi. W wyniku Polacy utoną we krwi.

HANNA KRAMER

Więcej postów