Polska ma bardzo poważny problem z emeryturami. Został rok na bolesną decyzję

niezalezny-dziennik-polityczny

Już ponad 350 tys. osób w Polsce ma tzw. groszowe emerytury, czyli świadczenia niższe od minimalnego. Do końca tej dekady liczba ta może wzrosnąć do nawet 600 tys. Niechlubny rekordzista otrzymuje z ZUS przelew o wysokości… 10 gr. Zmiany są konieczne. — Mamy mało czasu. To powinna być pierwsza ustawa, która wyjdzie z Sejmu nowej kadencji — przekonuje Oskar Sobolewski, ekspert rynku emerytalnego.

  • Emerytury groszowe to świadczenia w wysokości niższej niż wynosi minimalna emerytura w Polsce. W tym roku jest to ok. 1,2 tys. zł netto
  • Według najnowszych danych pobiera je już ponad 350 tys. osób. Dla porównania, w 2011 r. było ich zaledwie 23,9 tys.
  • Perspektywy dla rynku emerytalnego są fatalne. Tylko do 2030 r. liczba osób z głodowymi świadczeniami może przekroczyć 600 tys., co w dobie podwyższonej inflacji dobije wiele budżetów domowych
  • Eksperci apelują o zmiany. — Zostało naprawdę mało czasu. Najlepszy na zmiany będzie 2024 r. — mówi Business Insider Polska Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej. To oznaczałoby, że odpowiednie przepisy musiałyby zostać przyjęte do końca 2023 r.
  • Jego zdaniem potrzebna jest dogłębna reforma, która uzdrowi system emerytalny w Polsce

10 groszy — tyle wynosi najniższa emerytura w Polsce według informacji przekazanych przez prezes ZUS Gertrudę Uścińską. “Koszt obsługi (wypłaty takiego świadczenia) może wynosić od 100 do 150 zł” – zaznaczyła.

Problem jest jednak szerszy niż ten jeden przypadek. Wicepremier rodziny Stanisław Szwed przyznał bowiem, że dziś tzw. emerytury groszowe (czyli niższe niż minimalna — choć wydaje się to nielogiczne, to w polskim systemie emerytalnym jest to możliwe) pobiera ponad 350 tys. w całym kraju. To prawie 15 razy więcej niż w 2011 r.

“W okresie ostatnich 11 lat liczba takich emerytur wzrosła z poziomu 23,9 tys. w 2011 r. do 337,6 tys. w 2021 r. Zgodnie z danymi Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w lipcu 2022 r. wypłacono 352 tys. emerytur w wysokości niższej niż minimalna, czyli poniżej 1338,44 zł” — napisał Szwed w odpowiedzi na interpelację posła KO Michała Jarosa, prezentując stan na koniec 2021 r.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że “prawie połowa spośród emerytów, którym w grudniu 2021 r. wypłacano emeryturę w wysokości niższej niż najniższa, miało tę emeryturę obliczoną jedynie ze zwaloryzowanego kapitału początkowego – osoby te nie odprowadzały składek na ubezpieczenia społeczne po 1998 r.”.

Oznacza to, że takie osoby nie pracowały od 1999 r. lub wykonywały aktywność zawodową bez podlegania obowiązkowi ubezpieczeń społecznych.

Perspektywy są jednak jeszcze gorsze. Zdaniem ekspertów do końca 2030 r. groszowe emerytury pobierać będzie nawet 600 tys. Polaków.

Czas na zmiany

Orędowniczką zmian w systemie jest m.in. prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska. — Moim zdaniem emerytury groszowe są kwestią absolutnie wymagającą zmian w polskim prawie. Obecnie wystarczy pracować jeden dzień, aby po osiągnięciu wieku emerytalnego otrzymać świadczenie — mówiła Uścińska niemal dokładnie rok temu. Powtórzyła to także niedawno.

Jej zdaniem należy zmienić system. Sugeruje, że prawo do emerytury powinno być ograniczone warunkiem posiadania minimalnego stażu pracy, “tak jak to jest w krajach UE”. — Może to być 5, 10, czy 15 lat, bądź powinna być to kwestia uzbierania jakiegoś minimalnego kapitału emerytalnego — mówiła prezes ZUS.

Od tej pory zmian jednak jak nie było, tak nie ma. Rząd bowiem nie kwapi się z odpowiedzią na apele Uścińskiej. Ona sama przepisów zmienić nie może. A czasu jest na to bardzo niewiele.

https://twitter.com/MRiPS_GOV_PL/status/1567190111963561988?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1567190111963561988%7Ctwgr%5E0a38d09dc51f6608304a79d0495449e0eaa61799%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fpulsembed.eu%2Fp2em%2FCRwPRwM8x%2F

Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej i ekspert rynku, twierdzi, że to efekt wieloletnich zaniedbań. — Jakieś bezpieczniki powinny zostać wprowadzone już w 1999 r., gdy nowy system emerytalny wchodził w życie — mówi w rozmowie z Business Insider Polska. Teraz można stosować już tylko półśrodki.

Jego zdaniem można zastanowić się, czy zamiast wypłacać emerytury o śmiesznie niskiej wysokości, nie lepiej wypłacić świadczenie raz na rok albo jednorazowo.

Jak ograniczyć groszowe emerytury?

Jednak to tylko jedna strona medalu. Trzeba bowiem zrobić wszystko, żeby ograniczyć takie sytuacje w przyszłości. — Możemy i powinniśmy uszczelnić ten system. On zresztą powinien być tak tworzony, żeby forsować coś na kształt jednolitego kontraktu, czyli oskładkowania umów bez względu na to, czy chodzi o zlecenie, dzieło czy etat — mówi Sobolewski.

Kwestię jednolitego kontraktu poruszaliśmy już zresztą na łamach Business Insider Polska wielokrotnie. Generalnie chodzi jednak o to, by od każdej pracy — niezależnie od formy zatrudnienia — odprowadzane były składki emerytalne.

Nieco łagodniejszą reformą byłoby pełne ozusowanie umów zleceń. Te są dziś oskładkowane tylko częściowo.

Jak to działa? Dziś składki trzeba płacić tylko do wysokości minimalnego wynagrodzenia, czyli 3010 zł brutto. Wszystko, co powyżej tej kwoty, jest de facto wolne od składek odprowadzanych do ZUS.

Wystarczy, że zleceń jest więcej albo że na pracę dorywczą decyduje się ktoś, kto na co dzień pracuje na etacie lub prowadzi działalność gospodarczą. Wtedy zlecenie jest dla niego o tyle korzystnym rozwiązaniem, że dostaje więcej pieniędzy “na rękę”. I jest mniejszym obciążeniem dla zleceniodawcy.

Nie płaci bowiem składek społecznych (emerytalnej, rentowej, chorobowej i wypadkowej), a z kwoty brutto potrącana jest tylko składka zdrowotna i podatek (od lipca 12 proc.).

Państwo wychodzi w takiej sytuacji z założenia, że skoro składki są płacone od jednej umowy w “przyzwoitej” wysokości, to od innych już nie trzeba. To tzw. zbieg tytułów do ubezpieczenia. Nie obowiązuje on tylko wtedy, gdy umowę-zlecenie podpisujemy z pracodawcą, u którego jednocześnie mamy etat.

Przykład? Dla pracownika zdecydowanie korzystniejsze jest podpisanie czterech zleceń na 3,5 tys. zł brutto niż jednego na 14 tys. zł brutto. Nawet u tego samego pracodawcy. W pierwszym przypadku składki zapłaci tylko od jednej umowy, czyli od kwoty 3,5 tys. zł. W drugim zaś – aż od 14 tys. zł.

Taki pracownik zyska więc dziś wyższą pensję, ale naraża się na niższą emeryturę w przyszłości.

Pełne ozusowanie umów zleceń mogłoby problem przynajmniej częściowo rozwiązać. Rząd jednak na razie deklaracji unika. Z jednej strony mówi o walce z umowami śmieciowymi, a z drugiej brakuje konkretnych działań w tym kierunku. Teraz ta kwestia pojawiła się jako jeden z kamieni milowych w polskim Krajowym Planie Odbudowy.

https://twitter.com/KAKowalczyk/status/1532638222844669952?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1532650751939452928%7Ctwgr%5E444bab4a144cef35a0ef4ba836b2db363a13e899%7Ctwcon%5Es2_&ref_url=https%3A%2F%2Fpulsembed.eu%2Fp2em%2FjsOSrjeSh%2Fv

Niepopularna reforma

Problem w tym, że taka reforma jest dla polityków kłopotliwa. Oznacza bowiem obniżkę pensji netto dla sporej części Polaków. Według wielu szacunków na zleceniach pracuje obecnie nawet 1,5-2 mln osób.

Zmiana opłaciłaby się jednak w dłuższej perspektywie. To podobny przypadek jak podniesienie wieku emerytalnego. Wizerunkowo niepopularne, ale z ekonomicznego punktu widzenia nieuchronne.

Według Oskara Sobolewskiego właśnie polityczne tło jest tutaj kluczowe. — Nie wierzę, że przed wyborami ktokolwiek zdecyduje się na zmiany w tej kwestii, ale uważam, że właśnie unormowanie tej kwestii powinno być pierwszą ustawą, która wyjdzie z Sejmu nowej kadencji — twierdzi ekspert.

Jego zdaniem optymalne będzie wprowadzenie zmian od 2024 r. Czyli tuż po wyborach parlamentarnych. — Tak samo, jak zrobił to Tusk w przypadku podniesienia wieku emerytalnego — mówi rozmówca Business Insider Polska. Przypomnijmy bowiem, że taka zapowiedź znalazła się już w expose ówczesnego premiera pod koniec 2011 r. Kilka tygodni po kampanii wyborczej.

Żeby jednak zmiany zaczęły obowiązywać od 2024 r., to konieczne jest ich przygotowanie i przegłosowanie do końca 2023 r. Został więc nieco ponad rok.

businessinsider.com.pl

Więcej postów