Rok temu rząd zniósł limity przyjęć przez lekarzy specjalistów, co miało skrócić kolejki w poradniach. Efekt jest jednak mizerny. Marianna Jarocka (75 l.) ze Skórca (woj. mazowieckie) czeka cztery miesiące na wizytę do reumatologa. – Umrę, zanim się dostanę do lekarza – żali się seniorka i pyta, dlaczego tak się dzieje?
Długie kolejki do lekarzy specjalistów oraz na specjalistyczne badania (jak np. tomografia komputerowa). czyli jedna z bolączek służby zdrowia, miały skończyć się rok temu. W ramach Polskiego Ładu 1 lipca 2021 r. rząd zniósł wszystkie obowiązujące limity w zakresie finansowania tych świadczeń przez NFZ. Niewiele to pomogło. – Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek przyjdzie mi czekać tak długo do lekarza specjalisty. Na wizytę do reumatologa już czekam cztery miesiące, a wizyta ma się odbyć w sierpniu. Dlaczego tak się dzieje, przecież obiecywano nam, że do lekarza specjalisty emeryci będą mogli się dostać szybko. W rzeczywistości do spotkania z lekarzem trzeba czekać nieraz pół roku – mówi Marianna Jarocka ze Skórca. – Dlaczego tak się dzieje? – zastanawia się seniorka.
– Myślę, że problemem nie były kończące się limity, tylko brak lekarzy specjalistów – uważa Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny i wiceszef Porozumienia Zielonogórskiego. – W opiece specjalistycznej przewidziany jest określony czas na poradę. Aby przyjąć więcej pacjentów, potrzeba więcej lekarzy, a tych niestety nie ma – dodaje dr Zieliński.
Tyle czeka się na wizytę u specjalisty:
- Szczecin – neurolog 12 miesięcy
- Warszawa – hematolog 6 miesięcy
- Kielce – kardiochirurg 11 miesięcy
- Włocławek – chirurg naczyniowy 7 miesięcy
- Warszawa – okulista miesiąc