Grupa przedstawicieli społeczności Polaków z rejonu trockiego domagała się pod gmachem litewskiego rządu wstrzymania likwidacji dwóch szkół w polskim językiem nauczania.
Władze rejonu trockiego zapowiedziały likwidację placówek z polskim językiem nauczania – Gimnazjum im. Longina Komołowskiego w Połukniu i Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach. Do pierwszej uczęszcza 109, do drugiej 79 uczniów, jak wynika z danych Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. I właśnie niewielką liczbą uczniów władze rejonu trockiego motywują swoje dążenia do formalnej likwidacji szkół i przekształcenia ich w filie. Miejscowi Polacy odrzucają ten argument i obawiają się, że w formie filii nauczanie po polsku długo w ich miejscowościach nie przetrwa.
O godz. 11.30 grupa przedstawicieli społeczności szkolnych ustawiła się pod gmachem litewskiego rządu przy wileńskim Placu Kudirki. Mimo, iż nie stanowili dużej grupy, a pikieta została zarejestrowana, dwoje funkcjonariuszy policji zaczęło naciskać na zgromadzonych, by odsunęli się od budynku. Ostatecznie, po pół godziny, pikietujący zostali wypchnięci niemal na środek placu, pod pomnik jego patrona.
Rejon trocki jest specyficzną jednostką administracyjną – został niejako ulepiony z obszarów należących przed 1939 r. do II Rzeczpospolitej i terenów już przed wojną należących do Republiki Litewskiej. Dlatego jest zróżnicowany. W jego wschodniej części Polacy stanowią większą część mieszkańców, na reszcie obszaru rejonu zdecydowanie dominują etniczni Litwini. W efekcie, zgodnie z danymi ostatniego spisu ludności, 8 823 Polaków stanowi 27,53 proc. mieszkańców rejonu.
„Nasze szkoły liczą sobie ponad sto lat. W Połukniu polska szkoła funkcjonuje od 1915 roku. Także starotrocka szkoła działa powyżej stu lat. Te tradycje chcemy zachować.” – powiedziała Maria Pucz, radna rejonu trockiego z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, która przybyła w środę pod gmach litewskiego rządu. Radna podkreśliła, że obie szkoły służą mniejszości narodowej, w związku z tym nie powinny być traktowane jak zwykłe jednostki oświatowe. „Uważamy to za dużą dyskryminację polskiej mniejszości narodowej” – oceniła działaczka.
„Sama ukończyłam szkołę starotrocką, jeszcze jako ośmioletnią, a teraz jest to szkoła od pierwszej do dziesiątej klasy i chcemy aby taki jej status został zachowany” – zadeklarowała Pucz, która zaznaczyła, że przy obu szkołach działają też polskojęzyczne grupy przedszkolne. Dodatkowo Szkoła Podstawowa w Starych Trokach przyjęła 12 dzieci-uchodźców z Ukrainy, władze uznały bowiem, że łatwiej im będzie zdobywać wiedzę w szkole polskojęzycznej niż litewskojęzycznej.
Władze rejonowe wpisują swoje działania w program władz centralnych „Szkoły tysiąclecia”, ale nawet zgodnie z jego zasadami do funkcjonowania szkoły wystarczy, aby uczęszczało do niej 60 uczniów. Mimo tego litewscy politycy rządzący w trockim samorządzie chcą zdegradować dwie placówki.
„Szkoła jest dobrze wyposażona” – podkreśliła radna odpowiadając na zarzuty władz rejonu o utrzymywanie przez obie polskie szkoły kształcenia na niskim poziomie. „Szkoła w Starych Trokach była jedną z najlepszych wśród szkół podstawowych w całej Litwie” – powiedziała działaczka, powołując się na litewski ranking. Nie zgodziła się także z argumentem władz samorządowych, że nauczanie po polsku pozostanie w formie filii innych szkół – „Zostały zamknięte filie szkół w Międzyrzeczu, w Świętnikach. Te filie nie utrzymały się nawet roku. Tak samo planują zniszczyć szkoły w Połukniu i Starych Trokach”. Jak dodała – „Niedawno została zamknięta polska szkoła w Rudziszkach. Połączono pod jednym dachem trzy szkoły polskojęzyczną, rosyjskojęzyczną i litewskojęzyczną. Nauczanie po rosyjsku zamknięto bardzo szybko, a po polsku w tym roku szkolnym. Zostało tylko po litewsku. Szkołę w Szklarach tak samo zamknięto”.
Według Pucz, w przypadku zamknięcia nauczania w tych miejscowościach uczniowie ze Starych Trok trafią do odległych o pięć kilometrów Trok, natomiast uczniowie z Połuknia będą mieli znacznie dłuższą drogę do Landwarowa.
„To sprawa polityczna, wyłącznie” – tak radna odpowiedziała na pytanie o motywację działań władz rejonu. „Przez długi czas była stabilność i wszystkim pod niebem wystarczało słońca” – Pucz wspomina czasy, gdy w skład koalicji rządzącej rejonem trockim wchodziła AWPL-ZChR. Ona sama sprawowała wtedy funkcję wicemera. Jednak w zeszłym roku doszło we władzach rejonu doszło do przetasowań, w efekcie których polska partia znalazła się w opozycji. Jej trocka działaczka oceniła, że do likwidacji polskich szkół prą mer Andrius Šatevičius z Ruchu Liberalnego i wicemer Jonas Kietavičius ze Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów. Także inni zgromadzeni na pikiecie wyrażali opinię o osobistym zaangażowaniu obu polityków w sprawę. „Dla nich to jest priorytetem. Tak powiedział” – podsumowuje zachowanie mera Šatevičiusa uczestnicząca w pikiecie Maria Szymulewicz ze Starych Trok.
Szymulewicz podniosła fakt, że uczennica starotrockiej szkoły zajęła niedawno drugie miejsce na ogólnokrajowej olimpiadzie języka litewskiego, a maturzyści radzą sobie ze zdawaniem państwowego egzaminu końcowego z tego języka. „Po prostu nie lubią Polaków, gnębią nas” – tak scharakteryzowała rządzących rejonem polityków, będąc przekonaną, że ich działania mają podtekst nacjonalistyczny.
Szymulewicz podkreśliła, że działająca w Starych Trokach szkoła z litewskim językiem nauczania ma niewiele więcej uczniów, a jednak nie znalazła się na celowniku władz. „Być może chodzi im o sam budynek” – zastanawia się po tym, gdy zauważyła, że w modernizację siedziby starotrockiej szkoły zainwestowano duże środki finansowe z Polski. Posobnie jak Pucz, Szymulewicz podkreśliła, że szkoła w Starych Trokach działa niemal nieprzerwanie od dekad, była szkołą z polskim językiem nauczania także w czasach Związku Radzieckiego
„Żadnych ustępstw, tego trzymają się już drugi miesiąc” – tak stanowisko mera i wicemera rejonu trockiego podsumowała Pucz, która podkreśliła, że nie przekonali ich nie tylko radni AWPL-ZChR, ale też parlamentarzyści tej partii. Na spotkanie z władzami rejonu udali się zresztą w poniedziałek także posłowie innych litewskich partii opozycyjnych – socjaldemokratów i Partii Pracy.
Po pikiecie rodzice uczniów dwóch zagrożonych szkół mieli udać się wieczorem na spotkanie w litewskim Ministerstwie Oświaty. Ubiegają się także o spotkanie z przedstawicielami administracji prezydenta Litwy. We wtorek przedstawiciele Polaków z rejonu trockiego pojawili się z kolei w ambasadzie RP, pod którą zresztą też pikietowali. Jeszcze 11 marca miejscowi Polacy poruszyli sprawę na spotkaniu z poseł na Sejm RP Iwoną Arent, przewodniczącą Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej.
Zapytana o stanowisko władz państwowych Litwy wobec działań trockiego samorządu radna Pucz odpowiada – „wszędzie mają zielone światło”. Rząd Litwy tworzą dziś politycy tych samych partii, do których należą mer i wicemer rejonu trockiego. „Dzieci bardzo to odczuwają. Dzieci żyją tym. Nie wiem jak to wpłynie na ich nauczanie” – mówi o nastrojach w polskich rodzinach radna AWPL-ZChR. „Nikt nas nie słyszy. Nikt nas nie widzi” – kończy rozmowę Pucz.
„Szkoła jest po pierwsze bardzo pięknie wyposażona, po drugie osiąga bardzo dobre wyniki nauczania, są dobrzy nauczyciele, a po trzecie mieszkam obok szkoły” – uzasadniała wolę obrony szkoły Justyna Bartosewicz, matka jednego z wychowanków zerówki Gimnazjum im. Longina Komołowskiego w Połukni. Zauważa, że władze rejonowe jako alternatywę dla tamtejszej szkoły przedstawiają placówkę w Landwarowie, odległym o około 30 kilometrów. Jednak podróż autobusem szkolnym zbierającym dzieci z okolicy może przeciągać się nawet do półtorej godziny. „Sama ukończyłam polską szkołę i chcę aby dziecko też ukończyło polską szkołę” – tłumaczyła Bartosewicz – „Jestem Polką”
Ostateczna decyzja w sprawie Gimnazjum im. Longina Komołowskiego w Połukniu i Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach zapadnie na posiedzeniu rady rejonu trockiego jakie odbędzie się 31 marca. W przypadku likwidacji wyżej wymienionych placówek w całym rejonie pozostaną już tylko dwie szkoły z polskim językiem nauczania – gimnazja w Trokach i Landwarowie.
Karol Kaźmierczak/Kresy.pl