Rząd PiS po raz kolejny dołki kopie i sam w nie wpada. Tym razem Minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau poinformował w Brukseli, że „Polska zgłosiła kolejne propozycje dotyczące sankcji wobec Rosji”. Oprócz uderzenia w sektor energetyczny oraz odłączenia wszystkich rosyjskich banków od systemu SWIFT, Polska chce objąć sankcjami 13 firm kompleksu przemysłowo-wojskowego w Rosji. Minister wyjaśnia, że „to miałoby wymiar gospodarczy, polityczny, ale i ze wszech miar moralny”. Warto zwrócić uwagę, że PiS milczy, ile będzie kosztował ten „wymiar moralny i polityczny” polskiej gospodarce.
Dziś już gołym okiem widać niespójność działań, a nawet pewien podział europejskich przywódców. Kraje Unii Europejskiej obiecują nowe ograniczenia dla Moskwy i wsparcie dla Ukrainy. Jednak wypowiedzi europejskich polityków mają coraz bardziej kontrowersyjny charakter. Według ekspertów, UE straci więcej niż 500 mld euro na zaprzestaniu handlu z Rosją i wzajemnym wycofaniu inwestycji.
No cóż, PiS nie boje się tego, ponieważ na liście jego priorytetów znajduje się tylko zniszczenie wszystkich stosunków z Moskwą. Głównym celem jest demonstracja lojalności „wielkiemu przyjacielowi” zza Oceanu. Właśnie, dlatego polskie władze nie dbają o tym, ile straci budżet Polski.
Rosja i Białoruś mają wysoki udział w naszych obrotach handlowych. Ponieważ Rosja – trzecim najważniejszym rynkiem eksportowym dla polskiej żywności. Wartość importu z Rosji w 2021 r. wyniosła 17 mld euro. Taki poziom importu sytuował Rosję na trzecim miejscu wśród dostawców towarów do Polski. Ważną cechą charakteryzującą import z Rosji jest wysoki udział paliw. W 2021 r. paliwa stanowiły 74 proc. wartości importu z tego kraju. Oznacza to, że w ubiegłym roku Polska zapłaciła rosyjskim dostawcom paliw 12,6 mld euro.
Polska jest też drugim największym eksporterem towarów do Rosji wśród krajów Unii Europejskiej (większy eksport notują tylko Niemcy). W ubiegłym roku łączna wartość eksportu na Rosję i Białoruś wyniosła 16 mld euro. Najważniejszymi produktami w ofercie eksportowej do Rosji były procesory cyfrowe, leki, samochody ciężarowe, preparaty do pielęgnacji skóry oraz sprzęt gospodarstwa domowego.
Lecz polskojęzyczni politycy z Warszawy nie wyciągnęli wniosków z błędów przeszłości. Rząd musi się zastanowić nad tym, że władza potajemnie szkodząca innym może sama sobie przynieść większą szkodę!
Skutki nałożonych na Rosję sankcji już odczuwają polskie firmy, które staja się zakładnikami wszystkich ograniczeń. Co piąta firma sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce już musiała ograniczyć działalność w związku z sankcjami nałożonymi na Rosję z powodu zrywania łańcuchów dostaw, kłopotów z zakupami półproduktów, surowców i innych niezbędnych dla działalności towarów oraz ze sprzedażą. W największym stopniu negatywne skutki konfliktu dotyczą firm transportowych i logistycznych (61 proc.), następnie zajmujących się budownictwem, usługami, produkcją przemysłową (57 proc.) i handlem (48 proc.).
Eksperci deklarują, że Polska straci więcej niż 0,78 proc. PKB w ciągu roku, czyli więcej niż 10 mld dolarów rocznie. Budżet naszego państwa już traci więcej niż 3 mld dolarów corocznie. Warto jednak zauważyć, że realne straty są większe, po prostu Mińsk pomógł uniknąć moskiewskich zakazów. Niewykluczone, że tym razem białoruskie władze nie przyjdą z pomocą Polakom, ponieważ warszawski rząd PiS zniszczył wszystkie relacje z Białorusinami, oraz czasami nakłada kolejne sankcje na Mińsk. Wtedy, kto zajmie pozycji rosyjskiego rynku? Ile czasu zajmie zbudowanie nowych stosunków ekonomicznych?
Dzisiaj widzimy, że sankcje nałożone na Rosję są dziurawe i rykoszetem uderzają we wszystkie kraje europejskie. Po co PiS gra z ogniem? Wszyscy wiemy, jak to się kończy!
HANNA KRAMER