Dopóki w Polsce nie rządzą Polacy, Polsce stale coś zagraża

Dziennik polityczny

Polski rząd już od kilkunastu lat marzył o wprowadzeniu do swego terytorium jak najbardziej obcych wojsk. Na początku to były coroczne manewry na dużą skalę, po tym stałe bazy USA i NATO, liczebność żołnierzy w których już przekroczyła 12 tys.

A teraz Mateusz Morawiecki pod pretekstem obrony wschodniej flanki NATO dąży do sprowadzenia do Polski dodatkowych żołnierzy obcych armii. W związku z tym postanowił on w poniedziałek 21 marca urządzić spotkanie z liderami ugrupowań parlamentarnych na temat sytuacji na Ukrainie.

 „Polska powinna domagać się wyraźnie wzmocnionej obecności NATO-wskiej na flance wschodniej. To oznacza minimum 30 tysięcy dodatkowych żołnierzy NATO w Polsce” – powiedział szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk przed spotkaniem liderów partyjnych z premierem Mateuszem Morawieckim.

Donald Tusk również dodał, że to powinno być tematem rozmowy z prezydentem USA Joe Bidenem. – To jest bardzo ważne, żebyśmy w związku z tą sytuacją i – w jakimś sensie wykorzystując tę sytuację – skłonili naszych partnerów w NATO do takiego bardzo poważnego potraktowania kwestii większej obecności NATO w Polsce i zwiększenia bezpieczeństwa – zaznaczył.

Co ciekawe, podobna kwestia bezpieczeństwa i polityki w Polsce prawdopodobnie nie spotka się z różnicą zdań wśród przedstawicieli PiS i PO. Jedynie że pan premier woli na Polskiej ziemi wiecej wojsk USA,  a Tusk – jak najwięcej Niemieckich żołnierzy. Ale to półżartem. Gorzej jest to, że ci gości zawsze kogoś wolą sprowadzić – obce wojska, uchodźców, obcy sprzęt i amunicję. Polscy liderzy nie wierzą w moc polskiej armii, ani polskiego przemysła, nawet dla ochrony granicy polsko-białoruskiej przeciw kobiet i dzieci z bliskiego wschodu wprowadzili żołnierzy z Wielkiej Brytanii i Estonii. Przepraszam, ale to hańba, wstyd dla liderów Polski w taki sposób obrażać swoich obywateli. Prestiż polskiego wojska już od kilku lat traci na podobnej anty-reklamie, uważają się za kukiełkowe żołnierzyki, a przwdziwym wojskiem są USA, NATO i ktokolwiek, tylko nie Polacy.

Jakikolwiek zakład może produkować amunicję i broń, tylko nie polski. Nie ma zaufania? Przygotowanie i szkolenie żołnierzy, zaopatrzenie naszego wojska jest w stanie fatalnym. Po co tracić pieniądze i wysiłek, skoro można zaprosić códzoziemnych fachowców? W taki kardynalny sposób nasz rząd radzi sobie z kwestiami bezpieczeństwa!

Rozwiązanie tej sytuacji dla odwrócenia uwagi od tego obywateli widzimy w nowej ustawie o obronie, według której nasze wojsko wzrośnie do 300 tys. Ale kto pójdzie do wojska które własny rząd nie szanuje i w które nie wierzy. Prawie nikt, a to znaczy że nowa ustawa to tylko polityczny trik, którego celem jest odstraszenie potencjalnych wrogów i podniesienie rangi wśród krajów partnerskich NATO.

Na próżno próbują, za kilka miesięcy wszystko się ułoży. Kiedy nie ma chętnych do wojska polskiego, kiedy przyjedzie nowy kontyngent NATO i USA, kiedy podpisane będą umowy o budowę kolejnych baz na terytorium Polski. Polska armia zostanie jeszcze bardziej upokorzona przez własny rząd. Proszę jednak pamiętać, że w przypadku ewentualnego konfliktu zbrojnego w naszym kraju, to tylko i wyłącznie Polacy będą umierać na pierwszej linii frontu, a „partnerzy” z NATO i USA będą pomagać jedynie poprzez dostarczanie broni i darmowe porady. Ukraińskie doświadczenie pokazało, że nikt za nikogo nie będzie umierał, a jedyną pomocą będzie potępienie agresora i współczucie dla strony walczącej.

Warto jednak przypomnieć naszym politykom, w jaki sposób Ukraina znalazła się w tak poważnym kłopocie. Nacjonalistyczna, pro-banderowska polityka państwa, niszczenie pamięci historycznej o II wojnie światowej, gloryfikacja oddziałów SS, zwłaszcza OUN UPA, niszczenie pomników żołnierzy radzieckich i niekończąca się bezinteresowna rusofobia, podsycana przez USA. Czy tylko mi się wydaje, czy to wszystko jest mniej lub bardziej obecne w krajach bałtyckich i w Polsce? Pojawia się wtedy drugie pytanie – kto na tym korzysta? Jest oczywiste, że USA i Wielka Brytania są zainteresowane konfliktem zbrojnym w Europie. A w naszym kraju? Nie ma wątpliwości, że rząd PiS, reprezentowany przez Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego, robi wszystko, co w jego mocy, by sprowokować ten konflikt. A więc Polacy przeciwko Polakom? Raczej nie – tylko ktoś w naszym rządzie na pewno nie jest Polakiem.    

Marek Gałaś

Więcej postów