Drożyzna, ograniczenia w dostępności sprzętów, słaby złoty i wyższe raty kredytów. Skutki wojny w Ukrainie dla Polaków

Dziennik polityczny

Polska i światowa gospodarka nie podniosła się jeszcze dobrze po skutkach pandemii, a spadł na nią kolejny cios w postaci agresji Rosji na Ukrainę. Wojna przełoży się także na życie zwykłych Polaków. Na stacjach już dziś widać niespotykane ceny paliw, a to odbije się na wzroście cen innych produktów. Mniejsza będzie także ich dostępność.

Aleksandra Beśka z zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazuje, że dziś najbardziej narażone na wzrost cen są branże: energetyczna, transportowa i surowcowa – są one bowiem uzależnione od importu z Rosji.

– Wojna podwyższyła ceny ropy Brent z 95 do 130 USD za baryłkę, co już teraz prowadzi do wzrostu cen paliw na stacjach. Droższe paliwa oznaczają wzrost kosztów w całej gospodarce, a przede wszystkim w sektorze spożywczym i handlu. Rosja i Ukraina są kluczowymi eksporterami zbóż i olejów. Wstrzymanie eksportu tych produktów doprowadzi do wzrostu cen żywności. Konflikt pogłębi także niedobory nawozów azotowych, a Rosja jest ich największych eksportem na świecie. Prognozujemy, że ceny żywności mogą rosnąć w tempie nawet 12 proc. rocznie – mówi Beśka.

Na pytanie o to, czy Polacy zaczęli już zaciskać pasa i oszczędzać pieniądze, ekonomistka odpowiada, że dziś możemy jedynie powoływać się na doniesienia o chwilowych brakach gotówki w bankomatach, które wynikały ze zwiększonego zapotrzebowania.

– To prawdopodobnie jednak chwilowe zjawiska. Dane makroekonomiczne, które pozwolą na wyciągnięcie wniosków, poznamy za około 2 tygodnie – mówi.

O bezpieczeństwie sektora bankowego i stabilności polskiego systemu w Business Insider Polska przekonuje prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego Piotr Tomaszewski.

Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas, mówi, że obecnie trudno skwantyfikować wpływ wojny w Ukrainie na gospodarkę oraz poszczególne branże, nie wiedząc, jak długo potrwa wojna i jak będzie wyglądać polityczne rozwiązanie konfliktu.

– Z pewnością jednak rośnie ryzyko stagflacji, bardzo wysokich cen surowców – nie tylko energetycznych – wyższych deficytów budżetowych i nominalnych stóp procentowych oraz dużej zmienności kursów walutowych. Ucierpią najbardziej branże energochłonne, czyli produkcja chemiczna, metali, materiałów budowlanych. Zdrożeją paliwa oraz żywność, zarówno w krótkim okresie, jak też i w perspektywie kolejnych miesięcy. Również sektory charakteryzujące się dużą materiałochłonnością – również komponentów elektronicznych – mogą znaleźć się pod presją. Konsumpcja dóbr i usług wyższego rzędu, czyli tych, gdzie elastyczność dochodowa popytu jest wysoka, może się obniżyć w wyniku: niższych realnych dochodów (na skutek wysokiej inflacji) oraz ogólnie niższej skłonności do konsumpcji (na skutek o wiele wyższej niepewności) – wylicza ekonomista.

Samochodów będzie mniej i będą droższe

Aleksandra Beśka zwraca uwagę na fakt, że ograniczenie produkcji samochodów w Rosji oraz komponentów w Ukrainie zaostrzą problemy także w polskim sektorze motoryzacyjnym. Opóźnienia w dostawach nasilą się, a w rezultacie fabryki będą zmuszone do ograniczenia lub całkowitego wstrzymania produkcji. To wpłynie z kolei na wzrost cen samochodów.

– Rosyjska agresja podwyższyła też ceny surowców koniecznych do produkcji elektroniki używanej w samochodach. Rosja jest znaczącym eksporterem platyny, niklu, palladu i neonu – to surowce niezbędne w produkcji półprzewodników, mikroprocesorów czy akumulatorów. Ceny tych produktów odnotowały ogromne wzrosty od początku konfliktu, co również będzie oddziaływać na finalny koszt samochodów – mówi.

Cięcia w produkcji dotknęły w zasadzie wszystkich producentów samochodów. Dodatkowo w Ukrainie produkowane były wiązki przewodów, służące do okablowania samochodów.

Kredyty znów droższe

W górę pójdą także raty kredytów. Na marcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podwyższeniu stóp procentowych o 75 punktów bazowych. Referencyjna stopa NBP będzie wynosić teraz 3,50 proc., czyli najwięcej od dziewięciu lat. To jeszcze prawdopodobnie nie koniec podwyżek, a stopy będą rosnąć powyżej 4 proc.

– Z punktu widzenia kredytobiorców oznacza to, że raty jeszcze bardziej pójdą w górę. Dla przykładowego kredytu hipotecznego zaciągniętego na 30 lat, na koniec cyklu będę one o niemal 75 proc. wyższe niż we wrześniu ubiegłego roku, zanim zaczęto podnosić koszt pieniądza – mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Analityk pisze, że realne jest, że w połowie roku za euro płacić będziemy ok. 4,50 zł.

– Pierwszym zwiastunem mogącym sugerować, że szczyt został już ustanowiony, byłoby trwałe cofnięcie się notowań pod szczyt z kryzysu finansowego z 2009 r., czyli pułap 4,90 zł. Biorąc pod uwagę intensywność działań wojennych w Ukrainie i chimeryczność rynkowych nastrojów, jest jednak oczywiście za wcześnie, by kategorycznie oznajmić, że złoty najgorsze ma już za sobą – mówi analityk Cinkciarz.pl.

Mniejszy wzrost gospodarczy

Polska gospodarka odnotuje w 2022 r. także niższy wzrost gospodarczy. Ekonomiści Credit Agricole w tym tygodniu obniżyli prognozę wzrostu polskiej gospodarki w 2022 r. o 0,8 pkt proc. do 3,5 proc. Zdaniem analityków poziom inflacji w tym roku sięgnie 8,0 proc. Wcześniejsze szacunki wskazywały, że wyniesie ona 7,5 proc.

– Należy jednocześnie zwrócić uwagę, że przed wybuchem wojny w Ukrainie dostrzegaliśmy istotne ryzyko w górę dla naszej prognozy wzrostu gospodarczego, a tym samym skala rewizji w dół dynamiki PKB jest de facto wyraźnie większa niż 0,8 pkt proc. wskazane powyżej. Uważamy, że wojna w Ukrainie i sankcje nałożone na Rosję i Białoruś przyczynią się do trwałego spadku łącznego eksportu z Polski do tych trzech państw o 70 proc. – wskazują analitycy Credit Agricole.

Ekonomiści zwracają także uwagę na to, że niepewność związana z sytuacją w Ukrainie odbije się na niższym wzroście inwestycji firm, ale także i gospodarstw domowych. Polacy mogą po prostu kupować mniej mieszkań. Ponadto napływ Ukraińców do Polski może przełożyć się na wzrost podaży pracy, co z kolei mogłoby odbić się na wyhamowaniu wzrostu wynagrodzeń.

O tym, że w najbliższych kwartałach wzrost gospodarczy będzie wyraźnie spowalniał, w swoich prognozach opublikowanych w piątek pisze też NBP.

Problemy z żywnością

Portal cenyrolnicze.pl pisze, że wojna w Ukrainie nakręca spiralę drożyzny, a w hurcie rosną już skokowo ceny drobiu i jaj. Portal, powołując się na dane Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, pisze, że w ostatnim tygodniu stycznia w skupie żywca kurcząt rzeźnych płacono 4,60-4,80 zł za kg. Obecnie mamy do czynienia z poziomem – 5,80-6,20 zł za kg.

„Napaść Rosji na Ukrainę oprócz zmniejszenia podaży drobiu i jaj z Ukrainy silnie działa także na wzrosty cen pasz. Oba kraje odpowiadają za 29 procent światowego eksportu pszenicy, co prowadzi także do wzrostu pozostałych surowców paszowych” – pisze portal.

Będzie gorzej z elektroniką

Od czasu początku pandemii świat mierzy się z brakiem chipów wykorzystywanych w sprzętach elektronicznych. Problem dotyczy nie tylko wspomnianych wcześniej producentów aut, ale także smartfonów czy komputerów. Pandemia uziemiła producentów zlokalizowanych w Azji, a dodatkowy wzrost globalnego popytu na sprzęt elektroniczny spowodował, że nawet po uruchomieniu produkcji, fabryki nie były w stanie zaspokoić globalnego zapotrzebowania.

BUSINESSINSIDER.COM.PL

Więcej postów