Jak czytamy, „najnowszy sondaż IBRiS przeprowadzony na zlecenie »Rzeczpospolitej« nie pozostawia wątpliwości: Polacy chcą pomagać uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy”.
„Blisko 60 proc. badanych uważa, że »przyjąć trzeba wszystkich uciekających«, a dalsze 35 proc., że trzeba »przyjąć wyłącznie najbardziej potrzebujących i zagrożonych«. To oznacza, że w sumie ponad 90 proc. respondentów opowiada się za przyjmowaniem uciekających przed działaniami wojennymi Ukraińców” – podaje dziennik.
Dodaje, że „w badaniu zaproponowano także rozwiązania negatywne: »nie przyjmować nikogo w Polsce – zbudować i utrzymywać obozy uchodźców na terenie Ukrainy, tak długo jak to będzie konieczne« – taką opcję wybrało tylko 3,1 proc. badanych”. „Najbardziej radykalną propozycję: »nie przyjmować i w ogóle nie zajmować się pomocą ukraińskim uchodźcom«, wsparł tylko 1 proc. respondentów.
Co istotne, gotowość przyjęcia uchodźców wojennych wcale nie oznacza braku orientacji w prognozach dotyczących ich ewentualnej liczby w przypadku, gdy rosyjska agresja potrwa dłużej. Zapytaliśmy badanych o to, jakiej liczby uchodźców się spodziewają. Prawie 35 proc. uważa, że zza wschodniej granicy mogą przybyć miliony osób, dalsze ponad 31 proc. – że setki tysięcy” – informuje.
Gazeta zaznacza, że „to zgodne z przewidywaniami ekspertów spodziewających się, że – jeśli wojna będzie trwać dłużej – do naszego kraju może przyjechać nawet 4–5 milionów Ukraińców, oraz z bieżącymi wyliczeniami Straży Granicznej”. „W ciągu pięciu dni wojny – do poniedziałkowego popołudnia – na terytorium Polski napłynęło 281 tys. osób. W naszym sondażu niespełna 10 proc. badanych spodziewa się tylko tysięcy przybyszów” – podaje.
Przypomnijmy, że w nocy ze środy na czwartek Władimir Putin ogłosił w telewizyjnym wystąpieniu rozpoczęcie „operacji specjalnej w Donbasie”. Według informacji władz i relacji w sieciach społecznościowych rosyjskie siły zaczęły ostrzał ukraińskich miast także z innych kierunków. Wybuchy słychać było także w stolicy Ukrainy, Kijowie.
Po tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. – Eksplozje było słychać w wielu miastach Ukrainy; Rosja przeprowadziła ataki artyleryjskie na infrastrukturę i straż graniczną – dodał.
Źródło: „”Rzeczpospolita”