W nowym złożonym algorytmie obliczania PIT dla pracowników zaszyfrowano wysoką stawkę.
Zamieszanie z poborem zaliczek na PIT od pierwszych tegorocznych wynagrodzeń pracowników to efekt znacznie bardziej skomplikowanego sposobu obliczania tego podatku. W przepisach, zwanych przez rząd Polskim Ładem, wprowadzono bowiem kilka istotnych zmian. Nie zmieniono wprawdzie stawek tego podatku, ale zniesiono możliwość odliczania od podatku należnego składki zdrowotnej. Równocześnie zwiększono kwotę wolną od podatku, podwyższono próg podatkowy i wprowadzono tzw. ulgę dla klasy średniej. Krótko mówiąc – zwiększyła się ilość zmiennych w algorytmie obliczania podatku
Ład odwrócony
Jak realnie wyglądają obciążenia w PIT? O pomoc w obliczeniach poprosiliśmy doradców podatkowych. Przeprowadziliśmy je niejako od końca – przynajmniej dla pracowników na etatach.
Na przykładach konkretnych poziomów zarobków ustaliliśmy, ile wynoszą pensje pracowników netto z użyciem obowiązujących w tym roku algorytmów. Następnie wyliczyliśmy, jak można osiągnąć ten sam poziom netto pensji, gdyby używać sposobów obliczania podatku obowiązujących w ubiegłym roku. Zachowaliśmy zatem częściową odliczalność składki zdrowotnej (do 7,75 proc.) i próg podatkowy dla stawki 32 proc. na poziomie 85 528 zł.
Pierwszy rezultat takiego „lustrzanego” liczenia to fakt, że realna kwota wolna w PIT w takim ujęciu nie wynosi – jak twierdzi rząd – 30 tys. zł, ale tylko połowę tej kwoty i tylko dla pracowników zarabiających rocznie nie więcej niż 38,2 tys. zł brutto.
Im więcej ktoś zarabia, tym ta kwota jest odpowiednio niższa. Przy rocznych zarobkach rzędu 154 tys. zł brutto już de facto znika.
Ukryte 40 procent
Drugim efektem jest realne wprowadzenie stawki prawie 40 proc. dla pracowników zarabiających powyżej 153,6 tys. zł rocznie (12,8 tys. zł miesięcznie) brutto. Powyżej tej kwoty – według dzisiejszych zasad – obowiązuje zakaz odliczania od podatku składki zdrowotnej, a już nie działa tzw. ulga dla klasy średniej.
Prześledziliśmy tę prawidłowość na kilku przykładach. Otóż przy rocznych zarobkach brutto 30 tys. zł, według tegorocznych zasad, pracownik otrzyma netto 23 557 zł. Ten sam efekt da się osiągnąć w oparciu o ubiegłoroczne zasady, gdyby kwota zmniejszająca podatek wynosiła 2550 zł. Licząc w ten sposób, kwota wolna od podatku przy tym poziomie pensji wynosi 15 tys. zł.
Z kolei w przypadku osoby zarabiającej rocznie 80 tys. zł brutto, czyli mieszczącej się w przedziale obecnej „ulgi dla klasy średniej”, pensja netto według tegorocznych reguł wynosi 57 471 zł. Taki sam wynik dałby model z ubiegłego roku z uwzględnieniem kwoty zmniejszającej podatek w wysokości 527 zł, czyli podobnie jak w zeszłym roku, bez potrzeby „ulgi dla klasy średniej”.
Przyjrzeliśmy się też pensjom, jakie pobierają menedżerowie. Jeśli taka osoba na etacie zarabia brutto 160 tys. zł rocznie (13,3 tys. zł miesięcznie), to według dzisiejszych reguł jej pensja netto wynosi rocznie 105 518 zł. Ten sam efekt dałyby ubiegłoroczne zasady, gdyby kwoty wolnej w ogóle nie było, a stawka PIT wynosiłaby 39,75 proc. powyżej progu 153,6 tys. zł brutto.
Realnie doszło zatem do wprowadzenia takiej stawki, choć osiągnięto to skomplikowaną metodą. Zamiast podwyżki stawki podatku dla zarabiających powyżej 12,8 tys. brutto wprowadzono szereg modyfikacji do algorytmu obliczania podatku, by osiągnąć niemal taki efekt jak przy wprowadzeniu stawki ok. 40 proc.
OPINIA
Obliczenia podatku, czy to w poprzedniej, czy dzisiejszej wersji, są efektem pewnych bardziej lub mniej skomplikowanych działań matematycznych. Prawie każde działanie można też przeprowadzić w niejako „lustrzany” sposób, by od konkretnego wyniku dojść do tego, jakie były dane na początku równania. Gdyby przeprowadzić obliczenia PIT w taki „lustrzany” sposób, dochodzimy do wniosku, że skomplikowanie algorytmu obliczania PIT poprzez dodanie nowych zmiennych prowadzi do zaskakujących efektów. O ile pracownicy najmniej zarabiający rzeczywiście nieco zyskają, choć realna kwota wolna wyniesie znacznie mniej niż 30 tys. zł, o tyle w przypadku tych o zarobkach do 12,8 tys. zł nie zmieni się praktycznie nic, a zarabiający więcej zapłacą od tej nadwyżki podatek według stawki 39,75 proc.