Polska na pewno nie stanie się uczestnikiem wojny z Rosją, Władimir Putin nie chce wojny z NATO

dziennik polityczny

Skrzypczak pytany w TVN24 w jaki sposób Polska „odczuje” ewentualny najgorszy scenariusz konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, powiedział, że wojny nie będzie.

Nie będzie wojny, Polska na pewno nie stanie się uczestnikiem wojny, bo moim zdaniem Putin wojny z NATO nie chce. Putin wojnę z NATO zapewne by przegrał. Ta wojna byłaby długotrwała i pewnie by zdemolowała Rosję – powiedział gen. Skrzypczak. – Rosji na wojnę długotrwałą nie stać – dodał.

Dlatego wydaje mi się, że możemy spać spokojnie, ale (…) musimy być przygotowani na odpryski, które mogą być różne” – podkreślił, wskazując na możliwych uchodźców. – Milion uchodźców z Ukrainy, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego i inne kwestie, które mogą nasza gospodarkę osłabić, bo przecież Ukraińcy pracują w naszej gospodarce mocno ją wspomagając – powiedział Skrzypczak.

Trzy scenariusze

Może szukać takiego momentu, który wyrwie go z prowokacji, na przykład siłami (prezydenta Białorusi Alaksandra – red.) Łukaszenki, który jest narzędziem w rękach Putina. Łukaszenka może taką zaczepną operację w kierunku Ukrainy przeprowadzić, potem Putin wchodzi, rozdziela siły i jest zbawcą świata – mówił gen. Skrzypczak.

Innym wariantem może być zaangażowanie separatystów, czyli wojsk rosyjskich w Ługańsku i Doniecku, wiążąc siły ukraińskie w większe operacje, zmusić Ukraińców do tego, żeby chcieli działać i bronić zaczepnie w tym rejonie – dodał gen. Skrzypczak.

Jak wskazał gość TVN24, „trzeci wariant to jest wywołanie powstania w jakimś regionie, gdzie ludzie są nastawieni proputinowsko”. – Powstanie wybucha, proszą o pomoc Putina, ten interweniuje militarnie w tym regionie i rozszerza terytorium tych dwóch autonomicznych republik – dodał.

Ćwiczenia rosyjsko-białoruskie

Od 10 lutego odbywały się ćwiczenia rosyjsko-białoruskie, a 13 lutego rozpoczęły się manewry na Morzu Czarnym. Wszystkie te działania mają się zakończyć do 20 lutego. Rosja zapewnia, że żołnierze biorący udział w ćwiczeniach na Białorusi powrócą po ćwiczeniach do jednostek w Rosji.

Rosja zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą, a także na Białorusi. Kraje zachodnie są nadzwyczaj zaniepokojone koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą i ostrzegają Moskwę przed skutkami ewentualnej agresji wobec tego kraju. Rosja twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od USA i NATO „gwarancji” o nierozszerzaniu Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania jego infrastruktury „od swoich granic”.

Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę; kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania. Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie żołnierzy przy ukraińskiej granicy przez Rosję ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji. Trwają rozmowy dyplomatyczne.

dziennik.pl

Więcej postów