Minister Przemysław Czarnek nie widzi sensu powoływania komisji śledczej do spraw Pegasusa i zwraca uwagę, że codziennie jesteśmy śledzeni, szczególnie gdy korzystamy z internetu. Szef resortu edukacji jest też pewien, że jego telefon również jest w „jakiś sposób inwigilowany”. Komisję w zaproponowanym przez Pawła Kukiza i opozycję kształcie uznał za niekonstytucyjną. Stwierdził, że jeśli zostanie rzeczywiście powołana przez Sejm, to decyzja ta „powinna być zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego”. Czy to będzie plan PiS, żeby zablokować niewygodne gremium?
Pierwsi politycy partii rządzącej komentują porozumienie partii opozycyjnych z Pawłem Kukizem w sprawie zgody na powołanie komisji śledczej do spraw podsłuchów. Zdaniem Przemysława Czarnka, który był gościem Polskiego Radia, taka komisja jest „absolutnie niepotrzebna”.
Czarnek powiedział, że gdy dojdzie do głosowania nad utworzeniem komisji śledczej, zastosuje się do rekomendacji własnej partii. Nie uważa jednak, by komisja taka była komukolwiek potrzebna.
– Ale moje osobiste zdanie się nie zmienia: ta komisja jest absolutnie niepotrzebna. My jesteśmy cały czas inwigilowani w świecie internetu i powszechnego dostępu do internetu – mówił Przemysław Czarnek.
I przytoczył przykład internetowych reklam śledzących, które powodują, że gdy „szukamy butów w internecie, przez kilka kolejnych dni pojawiają nam się reklamy butów”. Nie wie też, o jaką inwigilację chodzi posłom wnioskującym o stworzenie takiej komisji.
– Nie wiadomo, o jaką inwigilację chodzi. Ja jestem pewien, że mój telefon też jest w jakiś sposób inwigilowany. Komisja rozpatrującą kwestię inwigilacji z ostatnich 17 lat to jest komisja „ble, ble, ble” – twierdzi szef resortu edukacji.
Zdaniem Przemysława Czarnka nawet sam wniosek w kształcie, jaki przedstawiła opozycja, budzi już wątpliwości. Uznał, że zaproponowany podział miejsc i zakres działania komisji mogą być niekonstytucyjne i jeśli opozycji udałoby się przegłosować jej powołanie, to decyzja ta „powinna być zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego”.
Informacje o stosowaniu systemu Pegasus do podsłuchiwania opozycji jako pierwszy ujawnił mecenas Roman Giertych. Niedługo potem wyszło na jaw, że system używany miał być też do podsłuchiwania posła Krzysztof Brejzy i prokurator Ewy Wrzosek. Zdaniem Przemysława Czarnka, działania mecenasa Giertycha w tej materii nie są przypadkowe.
– Klasyczna obrona przez atak. Pan mecenas Giertych znalazł sobie temat, wrzucił jako zastępczy i robi się w tym temacie niezwykle aktywny, choć nie wiadomo, gdzie jest, tylko po to, żeby bronić się przed zarzutami, których jest coraz więcej (…). Jeżeli mielibyśmy powoływać komisję śledczą z powodu tego, że jeden czy drugi sfrustrowany człowiek wrzuca jakiś temat do przestrzeni publicznej, to musielibyśmy powoływać codziennie komisję śledczą. A chyba nie takie jest zadanie parlamentarzystów – stwierdził minister Czarnek.