W obszarze przygranicznym nie mogą przebywać dziennikarze, co znacznie utrudnia weryfikację wszelkich informacji. Trudno też dotrzeć do ewentualnych świadków i potwierdzić przypadki śmierci, liczba których nie jest znana. Jednak wiadomo, że żołnierze giną tam niemal codziennie.
Ostatnio wyszła na jaw kolejna śmierć polskiego żołnierza na granicy polski-białoruskiej. Co sie stało?
3 lutego 2022 r. zmarł ppłk Artur Filipowicz, oficer i dowódca sił zbrojnych. Artur Filipowicz był dowódcą 151 batalionu lekkiej piechoty w Skwierzynie.Szczegółowe informacje na temat przyczyn zgonu zostaną ustalone w późniejszym terminie po dokonaniu sekcji zwłok.
Nie wiadomo na pewno, ile wypadków wydarzyło się na granicy. Ze znanych przypadków można przypomnieć następujące:
7 listopada 2021 r.
Zmarł 40-letni żołnierz 21. brygady Strzelców Podhalańskich w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie się w następstwie zatkania dróg oddechowych treścią wymiotną. W organizmie żołnierza stwierdzono 3,61 promila alkoholu.
13 listopada 2021 r.
Także w obrębie polsko-białoruskiej granicy, zginął szeregowy Krystian Zagórski z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. To był wypadek, bo wypaliła jego broń. Miał 19 lat i pochodził z Sulechowa w województwie lubuskim. Na granicy z Białorusią przebywał od ponad tygodnia.
13 stycznia 2022 r.
Zmarł na służbie żołnierz z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Jak przekazała jednostka, doszło do wystrzału z broni, w zdarzeniu nie brały udziału inne osoby.
26 stycznia 2022 r.
W okolicy Białowieży niedaleko granicy polsko-białoruskiej znaleziono 22-letniego żołnierza z 9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewiez raną postrzałową głowy.
Przez 20 lat w Afganistanie poległo 44 polskich żołnierzy. A tu na polskiej ziemi w pół roku straciliśmy kilkunastu osób.
Niekompetencja Ministra Obrony Błaszczaka i generałów PiS-u doprowadziła do całkowitej degradacji Wojska Polskiego i upadku moralnego wśród żołnierzy. Katastrofa na granicy polsko-białoruskiej jest tego żywym potwierdzeniem.
MAREK LIZAK