Jeden prezydent skazany, drugi z zarzutami, trzeci mówi o szantażu. Co się dzieje w jednym z najbiedniejszych miast w Polsce?

Dziennik polityczny

Jeden były prezydent został skazany, drugiemu przedstawiono zarzuty. Obecny prezydent przekonuje, że toczyła się wokół niego gra, która miała się skończyć szantażem. A to wszystko w biednych Świętochłowicach.

Najpierw sąd skazał byłego prezydenta Świętochłowic Eugeniusza M. za korupcję. Władzę w mieście przejął po nim Dawid K., długo związany z Platformą Obywatelską. Pod koniec 2021 r. przedstawiono mu 11 zarzutów. Chodziło m.in. o fikcyjne zatrudnianie asystentek czy przyznanie współpracownikom 1,1 mln zł bezpodstawnej według prokuratury premii.

W 2018 r. Dawid K. minimalnie przegrał wybory prezydenckie z Danielem Begerem, pracownikiem Politechniki Śląskiej i miejskim działaczem. Beger miał trudne i łatwe początki. Trudne, bo 50-tysięczne miasto miało fatalną sytuację finansową i stale w wielu rankingach jest w czołówce najbiedniejszych miast prezydenckich. Łatwe, bo winę za różne kłopoty mógł zrzucać na poprzedników. Problem w tym, że po każdej zmianie mieszkańcy nie chcą długo słuchać utyskiwań i domagają się efektów.

Świętochłowice pod kreską

– Proszę pamiętać, że gdy zostałem prezydentem, miasto było w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Musiałem realizować narzucony przez Regionalną Izbę Obrachunkową plan naprawczy, ciąć wydatki. Dopiero we wrześniu 2021 r. Świętochłowice odzyskały zdolność kredytową – mówi Daniel Beger.

Wybory wygrał pod własnym szyldem, ale podobnie jak niektórzy inni samorządowcy orientuje się na partię Jarosława Kaczyńskiego. W 2020 r. wszedł do komitetu poparcia Andrzeja Dudy, zapraszał do miasta polityków PiS na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, układał się z marszałkiem Jakubem Chełstowskim np. w sprawie finansowania zbudowanego za czasów rządów Dawida K. Muzeum Powstań Śląskich.

Stale musi pilnować kruchej większości w radzie miasta. Szybko okazało się też, że nie znajduje wspólnego języka z częścią współpracowników. Już na początku 2019 r. Beger zwolnił z pracy swoją zastępczynię, Sonię Kwaśny, kojarzoną ze środowiskiem Solidarnej Polski.

Prezydent wyjaśniał, że jego zastępczyni nie poparła planu naprawy finansów miasta. Sonia Kwaśny odpowiadała, że program był nierealny. Podkreślała, że staje w obronie pracowników miejskich instytucji, którym groziły zwolnienia.

– Daniel Beger skupia się na rozgrywkach personalnych, zapominając o potrzebach miasta – grzmiała opozycja.

Jest wiceprezydent z PiS, są dotacje

Nowym wiceprezydentem został Adam Trzebińczyk, który ze Świętochłowicami nie miał zbyt wiele wspólnego. Mieszkał w Chorzowie, był tam radnym i kandydował na prezydenta miasta z listy Kukiz’15.

– Poznałem go później jako asystenta posła Kukiz’15 Grzegorza Długiego. Był przedstawiany jako osoba kompetentna. Potem dowiedziałem się, że przeszedł do PiS. Zależało mi na dobrej współpracy i stabilizacji finansów miasta. I Trzebińczyk został mi zaproponowany jako zastępca – mówi Daniel Beger.

Nie chce powiedzieć, kto stał za rekomendacją dla Trzebińczyka. Twierdzi, że tego nie pamięta. – Była oczywiście sugestia, żeby współpracować z kimś z lokalnego, świętochłowickiego PiS, ale nikogo tu nie wskazano, a ponieważ Adam Trzebińczyk znalazł się w międzyczasie w PiS, został moim zastępcą – mówi dziś Daniel Beger.

Do miasta zaczęły płynąć rządowe dotacje. W sumie w ostatnich latach Świętochłowice dostały na inwestycje kilkadziesiąt milionów złotych.

Trzebińczyk później napisze: „Jako wiceprezydent z rekomendacji PiS byłem gwarantem pozyskania rządowych środków przez miasto Świętochłowice. Beger często obrażał premiera Mateusza Morawieckiego, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego czy szefa struktur Jakuba Chełstowskiego. Gdyby nie to, że dwa lata temu, obejmując stanowisko wiceprezydenta, poruszyłem niebo i ziemię, aby uzyskać pomoc rządu dla Świętochłowic, to Beger nie byłby obecnie prezydentem, a Świętochłowicami rządziłby komisarz. Pan premier oraz marszałek województwa śląskiego jednak postanowili pomóc Świętochłowicom, za co im bardzo dziękuję w imieniu swoim i mieszkańców”.

Wiceprezydent z PiS chce być prezydentem?

Łukasz Respondek, radny Platformy Obywatelskiej, o sporach między dwiema najważniejszymi osobami w mieście mówi krótko: „Trzebińczyk najwyraźniej w pewnym momencie zapragnął być kimś więcej niż tylko zastępcą Begera”.

W maju 2021 r. te spory przestały być tajemnicą – Trzebińczyk złożył rezygnację, ale Beger jej nie przyjął. Odwołał swojego zastępcę ze stanowiska kilka miesięcy później, w styczniu 2022 r., jednak konfliktu to nie zakończyło. Zaczyna się wymiana oświadczeń, komentarzy, konferencji prasowych. Od tej pory Trzebińczyk robi dokładnie to, co były prezydent Dawid K. Pokazuje się w mieście, zabiera głos, spotyka się z ludźmi i krytykuje Begera.

Beger twierdzi, że o prezydenckich ambicjach swojego byłego zastępcy nic nie wie. – Być może za bardzo urosło w nim ego – mówi.

Trzebińczyk w internetowym wpisie sprawy widzi inaczej. Twierdzi, że Beger potrafi krytykować wszystko i wszystkich. „Wiedzą o tym doskonale pracownicy Urzędu Miejskiego i jednostek podległych. W Urzędzie panuje psychoza strachu (…). Dlatego dziś jestem pewien, że nigdy tak naprawdę tej woli współpracy po stronie Begera nie było” – pisze polityk.

Jakub Chełstowski, marszałek województwa z ramienia PiS, dopowiada: „Koniec współpracy PiS z Danielem Begerem po odwołaniu Adama Trzebińczyka jest faktem”. I dodaje, że to efekt „zmiany zachowań i gierek politycznych prezydenta Daniela Begera pomimo ogromnej pomocy i woli współpracy kierowanej do miasta z rządu i z regionu”.

Daniel Beger: Toczy się wokół mnie gra

Beger przekonuje, że nic się nie stało. Mówi, że nie można zakończyć czegoś, co nie było spisane.

– Dlaczego w takim razie kolejne osoby, którym powinien pan ufać, odchodzą z urzędu? – pytamy.

– Mam wrażenie, że od samego początku toczyła się wokół mnie pewna gra oszacowana na pewien czas po to, żeby wydobyć jakieś informacje i próbować mnie później ubrać w jakieś afery, żeby potem można było mnie w sposób oficjalny szantażować, a potem przejąć władzę.

– Dostał pan jakieś sygnały w tej sprawie?

– To, co się dzieje, składa się dziś w całość i skłania mnie do tego, by tak to odczytywać.

Beger przyznaje, że z wieloma politykami PiS, a nawet z samym premierem, pozostaje w dobrych stosunkach, choć „każda partia ma w swoich szeregach nie tylko ludzi kompetentnych, ale też karierowiczów”.

Odwołanie Trzebińczyka i wątłą większość Begera w radzie miasta wykorzystał od razu opozycyjny klub Razem dla Świętochłowic i Platforma Obywatelska. Na ostatniej sesji jego przedstawiciel Łukasz Respondek został wiceprzewodniczącym. Przy okazji głosowania do radnych, którzy w sesji brali udział zdalnie, wysłano strażników miejskich. Pojechali do nich z zaplombowaną urną i nagrali moment wrzucenia do niej kart do głosowania, by mieć pewność, że głosowanie było tajne. Respondek przyznaje, że nie wyglądało to najlepiej, ale wszystko konsultowali prawnicy.

I zaręcza, że żadnej koalicji z Danielem Begerem PO teraz nie ma. – Nigdy nie byliśmy i nie będziemy jego fanami. Ale są i będą uchwały, które po prostu należy poprzeć dla dobra miasta – przekonuje Respondek.

Inny działacz PO: „Problem polega na tym, że dziś Beger jest w konflikcie z każdym. Został sam. Pytanie, kiedy zrozumie, jaki będzie tego efekt. Uważam, że Beger przegra następne wybory”.

Świętochłowice. Kto wygra wybory prezydenta miasta?

Możliwy scenariusz jest bowiem taki, że wystartują w nich Daniel Beger, Sonia Kwaśny, Adam Trzebińczyk, Dawid K. oraz ktoś z PO, najpewniej Bartosz Karcz.

– Beger będzie miał przeciwko sobie wszystkich. Jeśli jednak wygra, to znowu minimalną różnicą. Naiwnością byłoby skazywanie go na porażkę już dziś. Urzędujący prezydent zawsze ma przewagę – mówi świętochłowicki polityk.

Beger zapewnia, że obecna kadencja nie jest jego ostatnią.

– Nie wyobrażam sobie dla miasta innej przyszłości niż kontynuacja. Na mój temat publicznie wypowiadają się osoby debiutujące na stanowiskach, np. marszałek Jakub Chełstowski, poseł PiS Marek Wesoły czy Adam Trzebińczyk.

– Pan też jest debiutantem.

– Ale ja się już dużo nauczyłem. Doświadczeniem z trzech lat mógłbym obdzielić wielu samorządowców pełniących swoje funkcje dwie–trzy kadencje. Nie dam się tym, dla których Świętochłowice były tylko przystankiem w karierze.

Więcej postów