Urzędniczka kradła pieniądze?

Anna J. 43-letnia pracownica jednego z Urzędów Skarbowych w Bielsku-Białej, jest oskarżona o przywłaszczenie sumy niemal 90 000 zł. Sprawa ma swoje korzenie w Andrychowie i jest bardzo skomplikowana.

Anna J., 43-letnia pracownica jednego z Urzędów Skarbowych w Bielsku-Białej, jest oskarżona o przywłaszczenie sumy niemal 90 000 zł. Sprawa ma swoje korzenie w Andrychowie i jest bardzo skomplikowana. W dużym skrócie sytuacja wyglądała zdaniem prokuratury następująco:
Pan Walenty D. który mieszkał w lokalu lokatorskim przy ul. 27 Stycznia w Andrychowie był emerytem, którym opiekowała się Anna J. wraz z mężem (wnukiem emeryta). Na konto kobiety co miesiąc wpływało świadczenie emerytalne pana Walentego w wysokości 2800 zł.
I do tego momentu wydaje się, że wszystko było zgodne z literą prawa. Anna J. Pobierała pieniądze na konto (po złożeniu odpowiednich pism) i oddawała je panu Walentemu.
Jednakże pan Walenty zmarł, a Anna J. oraz jej mąż, zorganizowali najprawdopodobniej cichy pogrzeb- wnuk emeryta wpłacił gotówką za pochówek zakładowi pogrzebowemu 3 tys. zł. a śmierć nie została zgłoszona do ZUS.
Tym samym Anna J. wraz z mężem ciągle pobierali (przez ponad 2 lata) świadczenie emerytalne po zmarłym.
Sprawę wykrył i zgłosił syn pana Walentego, który na co dzień nie miał kontaktu z ojcem i nie mieszkał w Andrychowie. O jego śmierci dowiedział się dopiero po dłuższym czasie. Rozpoczął prywatne śledztwo i zbierał dowody na oszustwa Anny J.
Sprawa jest w toku. Prokuratura przesłuchała świadków i przesłała akt oskarżenia przeciwko kobiecie do Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej. Kobieta oskarżono jest o to, że od 1 marca 2015 do 31 lipca 2017 roku przywłaszczyła przelewane na jej rachunek bankowy z konta zmarłego mężczyzny nienależne jej środki, które ZUS wypłacał jako emeryturę, czym działała na szkodę banku.
Do tematu powrócimy

Więcej postów