Lepiej negocjować 100 godzin na próżno niż strzelać do siebie przez minutę

Lepiej negocjować 100 godzin na próżno niż strzelać do siebie przez minutę

Ożywienie formatu normandzkiego, w którym Rosja i Ukraina siedzą przy jednym stole, to dobra wiadomość – piszą niemieckie dzienniki. Ale fakt, że Niemcy dostarczają tylko hełmy jest żenujący.

„To dobra wiadomość, gdy Rosja i Ukraina po tak długim czasie znów rozmawiają ze sobą w formacie normandzkim o wojnie w Donbasie” – pisze „Frankfurter Rundschau”. „W agresywnej atmosferze z niemal codziennymi nowymi zagrożeniami i przerażającymi ruchami wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą podtrzymuje to przy życiu możliwość, że ten trwający prawie osiem lat konflikt może być rozwiązany pokojowo”. Zdaniem dziennika w Paryżu po raz kolejny stało się jasne, że nie ma woli politycznej, by jak najszybciej zakończyć wojnę z pomocą porozumienia z Mińska, ale na to nikt tak naprawdę nie liczył. Powinno się jednak doceniać nawet te małe postępy. Ale czy będzie to miało wpływ na dalsze plany Moskwy? – pyta dziennik.

Z kolei ekonomiczny „Handelsblatt” stwierdza, że już podczas kampanii wyborczej mówiono o Olafie Scholzu, że podpatrzył nieco ze stylu i wyglądu Angeli Merkel. Teraz w kryzysie ukraińskim to wrażenie się potwierdza. „Od kilku dni kanclerz powtarza jak mantrę, że Niemcy są zdecydowane, by wraz z sojusznikami z NATO w przypadku rosyjskiego ataku zdecydowanie zareagować. Ale o tym, jak miałby wyglądać niemiecki wkład w sankcje ani słowa” – pisze dziennik. I zaznacza, że niepokojące jest to, że wielu w NATO i UE potrząsa głowami na zachowanie Niemiec w debacie na temat dostaw broni.

Konflikt ukraiński i postawę Niemiec komentuje także prasa regionalna.

„Volksstimme” z Magdeburga nawiązuje do dostarczenia przez Niemcy Ukrainie 5000 hełmów wojskowych. „Ukraina jest w największym niebezpieczeństwie – rosyjski wróg stoi z potężnym wojskiem u jej bram. Kijów prosi Zachód o pomoc w uzbrojeniu, aby przetrwać burzę. Z Niemiec nie ma nic – takie jest przynajmniej stanowisko rządu. Istnieją ku temu dobre powody: ostatnie wąskie mosty z Rosją zostałyby zerwane. Ponadto, po wojennym piekle nie może dojść do tego, by niemieckie armaty strzelały na Ukrainie do rosyjskich czołgów, nawet jeśli minęło już 80 lat. Dla rządu w Berlinie to niewygodne i zamiast karabinów szturmowych, pomaga dostarczając 5000 stalowych hełmów. Tam jest 100 000 rosyjskich żołnierzy, a Niemcy wysyłają kontener pełen hełmów? Albo pomoc wojskowa, albo nie – ten listek figowy jest po prostu żenujący” – czytamy.

„Niektórzy zachodni politycy lubią udawać, że polityka zagraniczna to przede wszystkim szlachetne cele i obrona wartości” – komentuje bawarska gazeta „Nordbayerischer Kurier”. Znacznie bardziej realistyczna jest – jak czytamy – ocena, którą sformułował kiedyś brytyjski mąż stanu Henry John Temple: „Nie mamy ani wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów. Wieczne są tylko nasze interesy i obowiązek ich ochrony”.

Inna bawarska gazeta przypomina, że były kanclerz Helmut Schmidt, w środku zimnej wojny powiadał, iż „lepiej negocjować 100 godzin na próżno niż strzelać do siebie przez minutę”. „Od odrodzonego formatu normandzkiego, w którym przedstawiciele stron konfliktu Ukraina i Rosja po raz pierwszy od dłuższego czasu usiedli przy jednym stole, nie można oczekiwać cudów. Ale fakt, że w obecnej fazie eskalacji, znowu się ze sobą rozmawia, jest dobrą wiadomością” – pisze „Mittelbayerische Zeitung”.

dw.com

Więcej postów